Prezydent Argentyny Javier Milei określił sprawiedliwość społeczną jako kradzież. Powiedział, że sprawiedliwość społeczna to „zasadniczo zabieranie owoców pracy jednej osoby i dawanie ich innej”. Fakt ten nie jest jednak równie oczywisty dla… katolickiej hierachii w ojczyźnie zmarłego niedawno papieża Franciszka.
Milei wygłosił przemówienie w nowo otwartej protestanckiej świątyni „El portal del cielo”. Prezydent Argentyny porównał tzw. „sprawiedliwość społeczną” do przymusowej dobroczynności. – Dobroczynność nie może być wymuszana na muszce. Musi pochodzić z serca, z duszy, z ducha człowieka – podkreślił Milei. Jego zdaniem sprawiedliwość społeczna jest sprzeczna z siódmym i dziesiątym przykazaniem: kradzież i pożądanie dóbr bliźniego są złe.
Owa obrona prawdziwego rozumienia dobroczynności nie spodobała się jednak biskupowi San Francisco w Argentynie, Sergio Buenanueva. Zaprzeczył on prezydentowi w opublikowanym oświadczeniu zatytułowanym „W dialogu z ideami wolności”. Hierarcha uznał, że oświadczenia Milei’a oferują „wiele, wiele do omówienia”. „Sprawiedliwość społeczna to nie tylko państwowa redystrybucja” – przekonywał. Jego zdaniem nawet jeśli w jej imię dochodziło do nadużyć i korupcji, to sama zasada ma być rzekomo zawarta w czymś, co biskup określił jako „chrześcijańskim humanizmie” (cokolwiek miałby on oznaczać) i jako taka miałaby być „bogatsza, bardziej złożona i ważniejsza”.
Wesprzyj nas już teraz!
Do katolickiego biskupa przyłączył się zielonoświątkowy teolog, niejaki Norberto Saracco. Mówił o „godnym ubolewania” wydarzeniu. Uznał, że było to „godne ubolewania, ponieważ święte podium zostało przekazane prezydentowi, aby mógł wygłosić swoją tyradę pełną fałszywych argumentów, złośliwych zniekształceń i stwierdzeń, które są całkowicie sprzeczne z Ewangelią w wyraźnie nieodpowiedzialnym akcie politycznym”.
Źródło: PAP