„Obelgi miotane przez wyznawców lewicowo-liberalnej opozycji na pisowskich funkcjonariuszy medialnych i propagandystów są stałym przejawem frustracji tego środowiska, do tego stopnia, że właściwie przestaliśmy na nie zważać – ot, coś jak poryki pijaków dochodzące spod sklepu całodobowego”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz.
Publicysta zwraca uwagę, że w ostatnich miesiącach owa frustracja przybiera na sile. Okazuje się, że od pewnego czasu „medialnymi funkcjonariuszami PiS” są pracownicy Onetu, TVN, czy nawet „Gazety Wyborczej”. Mało tego! Media te, według części „obrońców demokracji” po prostu „roją się od agentów PiS”.
Jednym z nich jest na przykład Krzysztof Piasecki, który ośmielił się zadać Izabeli Leszczynie z PO na antenie TVN pytania, na które ta nie znała odpowiedzi, ponieważ dotyczyły one programu jej partii. „Piasecki ściągnął na siebie furię. Jak śmiał w naszej telewizji dociskać naszą, zamiast wspólnie z nią jechać po znienawidzonych pisowcach?”, kpi autor „Polactwa”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Dziennikarze sejmowi coraz częściej opowiadają, że w prywatnych rozmowach politycy opozycji wylewają frustrację, a coraz częściej i agresję, na media antypisu – ich zdaniem nie dość jeszcze antypisowskie – że to przez nie społeczeństwo wciąż popiera reżim. (…) Wszystko pasuje, nie trzeba być mecenasem Giertychem, by to dostrzec. Spisek, jeden wielki sPiSek!”, podsumowuje Rafał Ziemkiewicz.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TK
