Projekt ustawy o jednolitej cenie książki wrócił do Sejmu. Przez dwa tygodnie resort kultury będzie przyjmował uwagi do dokumentu. Z założenia ustawa – silnie ingerująca w branżę – ma chronić małych księgarzy oraz stać na straży interesu czytelników. Jesienią 2015 roku propozycje podobnych regulacji wzbudzały wiele kontrowersji. Wtedy prace, z uwagi na koniec kadencji Sejmu, zostały zakończone.
Jak podał portal rp.pl, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego już oficjalnie poparło projekt ustawy o jednolitej cenie książki. Dokument przygotowała Polska Izba Książki. Jego głównym założeniem jest zamrożenie na rok od rynkowego debiutu cen książek. Ma to umożliwić właścicielom małych księgarń konkurowanie o klientów z dużymi sieciami czy sklepami internetowymi.
Wesprzyj nas już teraz!
Tego rodzaju rozwiązania mają się wpisywać w działania resortu kultury na rzecz czytelnictwa. Dlatego wicepremier Piotr Gliński chce włączyć swoje ministerstwo w kształtowanie ostatecznej wersji ustawy. Przez najbliższe dwa tygodnie środowiska zainteresowane ustawą mogą zgłaszać do niej swoje uwagi.
Czemu służyć ma regulacja rynku? Autorzy projektu twierdzą, że zakończy to wojny cenowe na rynku księgarskim. „Uważają, że ustawa pomoże wydawcom, którzy dzisiaj często muszą uginać się pod presją dystrybutorów i już w dzień premiery obniżać ceny książek” – napisał rp.pl. Jak to bywa w tego rodzaju regulacjach, za względny pokój w branży zapłacą czytelnicy, którzy zapłacą więcej za książki.
Nie wiadomo jak wzrost cen książek ma przekładać się na poprawę czytelnictwa w Polsce, szczególnie, że i bez nowych regulacji ceny książek systematycznie rosną. Równocześnie kurczy się rynek. Tylko w ostatnim roku zniknęło ponad 500 księgarni. Zakaz stosowania cen promocyjnych pomoże?
Nie jest tajemnicą, że Empik w 2016 roku zanotował 6 proc. wzrostu sprzedaży książek w salonach stacjonarnych, a jego księgarnia internetowa zanotowała 20 proc. wzrost. „Firma na obecnym etapie nie chce komentować prac nad ustawą, jednak przy poprzedniej próbie uchwalenia należała do jej największych przeciwników” – przypomniał rp.pl. Przeciw proponowanym rozwiązaniom wystąpił już Merlin.pl. Jego przedstawiciele podkreślili, że „żadna regulacja rynku nie sprzyja jego rozwojowi”, zaś wyższe ceny nie wpłyną pozytywnie na czytelnictwo. Nic też nie zatrzyma migracji klientów ze sklepów stacjonarnych do internetowych. Argumentem jest szeroka oferta i niska cena.
Źródło: rp.pl
MA