Wpływowa brytyjska gazeta „The Economist” poinformowała dziś, iż aby uniknąć dalszego spowolnienia w gospodarce, a tym samym dołączenia do klubu państw spektakularnie bankrutujących, Polsce potrzebne są pilnie reformy zmniejszające poziom biurokracji. Nie wypada wspomnieć w tym miejscu, ile posad urzędniczych przybyło podczas „liberalnych” rządów Platformy Obywatelskiej, zwłaszcza, że statystyki są ogólnie dostępne.
„The Economist”, trzeba przyznać, chwali Polskę za bardzo dobre wyniki wzrostu gospodarczego, który w tym roku powinien wynieść według angielskiego tygodnika co najmniej 2,7 proc. Docenia też dobrą opinię, jaką nasz kraj cieszy się wśród zagranicznych inwestorów.
Wesprzyj nas już teraz!
„Jednak nawet w Polsce, wzrost gospodarczy zwalnia. Kryzys w strefie euro uderzył w eksport, a bezrobocie wynosi 13 proc. i jest najwyższe od 5 lat” – napisali autorzy artykułu, po czym wezwali do szybkich reform, które, co warte podkreślenia, uwolniłyby polską gospodarkę.
„Mali przedsiębiorcy tracą tysiące godzin, wypełniając formularze, odwiedzając urzędy i płacąc prawnikom i doradcom” – można przeczytać w artykule – „Duże firmy cierpią z powodu podejścia pracowników: normalnym zachowaniem jest wzięcie urlopu chorobowego w poniedziałek i powrót do pracy w piątek z powodu lekkiego przeziębienia” – komentują z podziwu godnym znawstwem tzw. stosunków miejscowych Brytyjczycy.
Ważniejsze są jednak dalsze konkluzje: „Przy wolniejszym wzroście gospodarczym premier Donald Tusk może poczuć, że musi wybrać pomiędzy reformami, a własną popularnością” – to już zdanie, które padło w rozmowie z tygodnikiem ze strony Ryszarda Petru. „Skoro jednak jego notowania i tak już spadły, może zająć się uwolnieniem gospodarki nawet za cenę rozwodu z PSL. Ma mało do stracenia, a może pozostawić po sobie trwałe dziedzictwo w dziedzinie gospodarki”.
Ładnie to brzmi, tylko czy „wolnorynkowego” premiera stać na taki gest – wszak nie bardzo przejmuje się on tym, co sam i jego partia głosili jeszcze kilka lat temu. Wszyscy wiedzą o „postępie” w budowie autostrad, premier wykorzystuje nawet do kontroli w tej mierze środki transportu powietrznego, kto jednak przejmuje się w Polsce losem przedsiębiorców, którzy naprawdę chcą coś budować czy produkować, a jedna wizyta w jakimkolwiek urzędzie brutalnie sprowadza ich na ziemię?
Piotr Toboła