Czwarte pod względem ludności miastem Rosji – ponad milion mieszkańców. Nowoczesne biurowce, fabryki. I przeszłość, którą trudno się szczycić: to tu, w Domu Ipatiewa, bolszewicy zamordowali cara Mikołaja II i jego najbliższych.
Jekaterynburg z 38 piętra centrum biznesowego Wysockij wygląda imponująco. Przed nami aż po horyzontu rozpościera się morze wieżowców, a między nimi – przemyka się niebieski wąż rzeki Iset. Aż trudno uwierzyć, że tak nowocześnie wyglądające miasto, znajduje się na Syberii. Pomiędzy biurowcami i kamienicami – niemal na wyciągnięcie ręki znajduje się skromna cerkiew – Cerkiew na Krwi. Wzniesiono ją dokładnie w tym miejscu, gdzie w 1918 r. został zamordowany car Mikołaj II z żoną i pięciorgiem dziećmi.
Wesprzyj nas już teraz!
– Wcześniej, do lat siedemdziesiątych XX w. stał na tym miejscu elegancki piętrowy dom, zwany Domem Ipatiewa – wspominają świadkowie. – Na tle podziurawionej kulami ściany często fotografowali się członkowie CzK, NKWD i KGB. Z obawy, że dom stanie się miejscem pielgrzymkowym dla przeciwników komunizmu, Jurij Andropow w 1977 r. kazał go zburzyć. Rozkaz wykonał ówczesny I sekretarz Komitetu Obwodowego KPZR w mieście, Borys Jelcyn.
Cerkiew na tym miejscu zaczęto wznosić po odwilży, w 1992 r. Prace zostały szybko wstrzymane z powodów finansowych. Budowę dokończono już po ogłoszeniu cara i jego rodziny przez Rosyjską Cerkiew Prawosławną świętymi, w 2000 r. Otwarto ją w osiemdziesiątą piątą rocznicę egzekucji na Romanowów, 16 lipca 2003.
Wspomnienie o tych, którzy zginęli
To niezwykłe miejsce: przypomina o bezdusznych rządach reżimu. O rzezi, jaką urządzano tym, którzy należeli do znienawidzonej arystokracji, o masowych mordach „swoich” i „obcych” – bo byli inteligentni, wykształceni, stanowili ostoję dawnego porządku lub z jakiś innych przyczyn uznano ich za przeszkodę do budowania komunistycznego porządku. Patrząc na nią na myśl przychodzą miejsca zagłady – które tak jak Butowo pod Moskwą – pełniły funkcję fabryk śmierci dla tych, którzy mogliby się okazać wrogiem reżimu. O programowym ludobójczym głodzie na Ukrainie 1932-1933, o szacunkowej liczbie ponad miliona wymordowanych tylko w ZSSR podczas tzw. wielkiej czystki w latach 1936-1939 r. i kolejnych milionach zesłanych do łagrów.
Podczas mordu Romanowów zabito sześć kobiet: carową, jej cztery córki, z których najstarsza miała 23 lata, najmłodsza – 17 i dwórkę. Syn cara w momencie śmierci miał 14 lat. Tak samo jak w przypadku innych mordów: nieważna była płeć ani wiek ofiar.
Z daleka cerkiew nie wygląda imponująco: prosta, biała, wydają się ją zdobić jedynie złote kopuły. Patrząc z bliska, widoczne stają się fragmenty z czerwonego granitu, pokrywające elewację cerkwi i przypominające o rozlanej tu przez rodzinę carską krwi, umieszczone na fasadzie ikony czterdziestu ośmiu rosyjskich świętych i wielki pomnik, przedstawiający rodzinę carską.
Pamięć
Cerkiew ma dwie kondygnacje – górną, symbolizującą piętro, gdzie więziono Romanowów, i dolną – symbolizującą piwnicę, gdzie ich stracono.
„16 lipca 1918 roku otrzymaliśmy z Permu zaszyfrowany telegram z rozkazem zlikwidowania Romanowów. (…) Samochód nie przybył o północy, lecz o 1:30. (…) Wszystko było już wówczas przygotowane: do wykonania wyroku wybrano dwunastu ludzi, w tym sześciu Łotyszy, uzbrojonych w Naganty” – tak tamten czas i miejsca wspominał komendanta domu Ipatiewa, J.M. Jurowski kilka lat po egzekucji.
„Z powodu niepokojów w mieście konieczne jest przeniesienie rodziny Romanowów z góry na niższe piętro” – poinformowano rodzinę. Gdy ubrali się i zeszli do pustej piwnicy (…). Gdy wszedł oddział, komendant oznajmił Romanowom, że ponieważ ich krewni w Europie ciągle atakują Rosję Sowiecką, Uralski Komitet Wykonawczy wydal wyrok o ich rozstrzelaniu. Mikołaj obrócił się tyłem do oddziału, a twarzą do rodziny, po czym, jakby oprzytomniawszy, zwrócił się do komendanta z pytaniem: „Co takiego? Co?” Dowódca szybko powtórzył swoje słowa i nakazał oddziałowi gotowość. Żołnierze już wcześniej wiedzieli, kto do kogo ma strzelać…
Dolny kościół, szczególnie upamiętniający te wydarzenia, jest stylistycznie prosty, spokojny. Górny kościół – rozświetlony, co zachwyca. Dominuje w nim olbrzymi ikonostas: długi na 30 m i wysoki na 13 m, z rzadko spotykanej odmiany białego marmuru. Pierścień okien otaczających wnętrze sprawia, że niemal zawsze jest tu jasno, a w słoneczne dni wnętrze cerkwi jest rozświetlone odbijającym się od złoceń blaskiem. W kompleksie znajduje się muzeum, poświęcone ostatnim dniom rodziny carskiej.
Czasy rozkwitu
Jekaterynburg był znanym centrum przemysłowym na długo przed tym, jak stał się symbolem męczeństwa rodziny Romanowów. Założono go w 1723 r. i na cześć cesarzowej Katarzyny I, żony Piotra I Wielkiego nazwano Katerinenburh. Wkrótce miasto znalazło się na trasie Wielkiego Traktu Syberyjskiego, mającego połączyć europejską część Rosji z Dalekim Wschodem. Mieszkańcy miasta żyli z przemysłu wydobywczego i metalurgicznego. Rzeźbione i reliefowane tu kamienie szlachetne i półszlachetne trafiały na dwór carski i zdobiły m.in. Pałac Zimowy. Ważną rolę miasto odegrało podczas II wojny światowej. Przeniesiono tu wówczas z terenów zagrożonych walkami wiele instytutów technologicznych i wyższych uczelni. W czasach komunistycznych, ze względu na rolę jaką odgrywało w przemyśle zbrojeniowym, było przestrzenią zamkniętą dla cudzoziemców. Dziś Jekaterynburg jest w dobrej kondycji ekonomicznej: prowadzone są w nim inwestycje na wielką skalę. Wprost kipi ilością wartych zwiedzenia świątyń.
Mimo wszystko – tym, co wciąż przyciąga miłośników historycznej prawdy, jest Cerkiew na Krwi – świadek morderstwa, które stanowiło koniec dawnego świata.
Dorota Niedźwiecka