Organizacje pomocowe biją na alarm w sprawie wciąż zaostrzającego się kryzysu humanitarnego w Jemenie. 80 proc. społeczeństwa żyje w tym kraju poniżej progu ubóstwa. Nie działa system opieki medycznej.
W ciągu ostatnich siedmiu lat wojna w Jemenie kosztowała życie 250 tys. osób. Szacuje się, że połowa tych zgonów została spowodowana brakiem żywności i dostępu do najbardziej podstawowych lekarstw.
– Wspólnota międzynarodowa robi zbyt mało, by zaradzić tej tragedii. Śmierć głodowa zagraża 400 tys. jemeńskich dzieci – powiedział Radiu Watykańskiemu Simone Garroni, dyrektor generalny Action Internationale Contre la Faim, pozarządowej organizacji międzynarodowej mającej na celu walkę z głodem na świecie.
Jego zdaniem jest to największy w tym wieku kryzys humanitarny na świecie. 16 mln ludzi dotkliwie brakuje żywności, a ponad 20 mln potrzebuje natychmiastowej pomocy humanitarnej, co oznacza prawie całą populację tego kraju, który bez pomocy z zewnątrz nie przeżyje.
– Na coś takiego nie można się godzić. Niesienie wsparcia jest bardzo trudne. Dostarczamy pomoc żywnościową i medyczną, ale trzeba pamiętać, że ponad połowa przychodni i szpitali jest zniszczonych. Zniszczone są też studnie i inne ujęcia wody, stąd dostarczana jest ona w cysternach. Potrzebne są działania, które zagwarantują przestrzeganie międzynarodowego prawa humanitarnego, inaczej wolontariusze nie są w stanie nieść pomocy. Bez międzynarodowych działań dyplomatycznych nie uda się rozwiązać tej sytuacji – powiedział papieskiej rozgłośni Simone Garroni.
KAI
MWł