Jemeńscy buntownicy nie zamierzają się poddać, pomimo skuteczności nalotów dokonywanych przez Arabię Saudyjską. Saudyjczycy dążą do przywrócenia do władzy obalonego prezydenta Abda Rabbuha Mansuera Hadiego. Zbuntowana szyicka mniejszość kontroluje nadal główne ośrodki w kraju, jednak jej sytuacja jest coraz gorsza. W konflikcie ginie coraz więcej cywili.
– Nasi bojownicy nie opuszczą głównych miast ani instytucji rządowych – powiedział lider rebeliantów Abdul-Malik al-Houthi. – Każdy kto myśli, że się poddamy musi śnić – dodał w telewizyjnej wypowiedzi.
Wesprzyj nas już teraz!
Sytuacja zbuntowanych szyitów – Hutsi jest coraz trudniejsza z powodu działań międzynarodowej koalicji wymierzonych przeciwko nim. Od trzech tygodni siły lotnicze sunnickiej Arabii Saudyjskiej bombardują tereny zajmowane przez buntowników. W ciągu ok. miesiąca w wyniku walk zginęło ponad 700 osób. Od rozpoczęcia swojej kampanii, siły Arabii Saudyjskiej przeprowadziły już 2300 – często skutecznych – nalotów.
Ponadto, jak zauważa Catherine E. Shoichet na cnn.com, wbrew hardym zapowiedziom liderów buntowników, coraz więcej z nich przechodzi na stronę wroga. Pokazuje to przykład generała Abdula Rahmana AlHaliliego, który sprzymierzył się z wojskami rządowymi pociągając za sobą 10 000 żołnierzy.
Jednak, jak twierdzi Abdul-Malik al-Houthi, rebeliantów popiera ludność kraju. Opieranie się przeciwko atakom przy użyciu wszelkich dostępnych środków uznał on za prawo Jemeńczyków. Oskarżył on siły wroga o powodowanie tragedii cywilów.
Szyicka mniejszość w Jemenie uważająca się za dyskryminowaną przez sunnitów rozpoczęła bunt, który w styczniu br. doprowadził do opanowania przez rebeliantów pałacu prezydenta kraju Abda Rabbuha Mansuera Hadiego. Ten podał się do dymisji, którą następnie uznał za nieważną. Rebelianci popierani są przez Iran. Z kolei przywrócenie do władzy Hadiego popierają oprócz Arabii Saudyjskiej także Bahrajn, Katar, Kuwejt, Egipt, Maroko, Sudan i Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Źródło: cnn.com
Mjend