Papież Franciszek wiele mówi o synodalności i decentralizacji, ale podejmuje coraz liczniejsze działania, które nijak z tym nie licują. Dotyczy to nie tylko Mszy trydenckiej, ale także innych płaszczyzn życia Kościoła. Pisze o tym na łamach „Crux Online” watykanista John Allen Jr.
Pontyfikat św. Jana Pawła II wielu liberalnych krytyków oceniało jako odejście od dziedzictwa II Soboru Watykańskiego w kwestii władzy; papieżowi Wojtyle zarzucano centralizację autorytetu papieskiego kosztem nauczania soborowego o kolegialności, wskazał Allen. Krytycy uważali, że jeżeli władzę objąłby bardziej progresywny papież, to soborowa wizja kolegialności zostałaby w pełni zrealizowana; rozumieli pod tym przesunięcie kontroli w różnych sferach z Rzymu w stronę lokalnych episkopatów czy zgoła poszczególnych biskupów.
„Początkowo Franciszek zdawał się podsycać te oczekiwania. W 2015 roku powiedział, że Kościół katolicki mógłby wykorzystać «zdrową decentralizację». W związku z przechwalonym Synodem o Synodalności Franciszek i jego współpracownicy mówili, że oczekują konsultacji i współdzielonego procesu decyzyjnego jako istotowej charakterystyki życia kościelnego. A jednak kilka późniejszych historii zdaje się przedstawiać zupełnie inną opowieść” – napisał dziennikarz.
Wesprzyj nas już teraz!
Watykanista zwrócił uwagę na decyzję Franciszka zmuszającą biskupów do uzyskania zgody Watykanu na to, by pozwalać na odprawianie Mszy świętej w rycie przedsoborowym w kościołach parafialnych lub żeby udzielać zgody na jej odprawianie księżom wyświęconym po 16 lipca 2021 roku. Jak podkreśla Allen, choć konserwatyści zaczęli już wskazywać na kontrast pomiędzy papieską retoryką a faktyczną centralizacją – nie jest to bynajmniej jedyny przykład skupiania władzy w Kurii Rzymskiej.
Dwa dni po publikacji reskryptu dotyczącego Mszy trydenckiej papież wydał też motu proprio odnośnie finansów Watykanu. Chodzi o to, by środki wszystkich instytucji stworzonych przez departamenty Kurii Rzymskiej lub przez podmioty związane ze Stolicą Apostolską należały do Watykanu i podlegały papieskiej kontroli. Takich jednostek jest 92, między innymi bazyliki papieskie Rzymu – obok św. Piotra na Watykanie to także Santa Maria Maggiore, św. Jana na Lateranie i św. Pawła za Murami. Jak wskazuje John Allen, te 92 wspomniane podmioty wprawdzie i tak podlegały papieżowi, ale miały w praktyce dużą autonomię; ich personel korzystał z ich środków jak z własnych, używających zgodnie z własną optyką. Teraz przypomniano im, że są tylko zarządcami majątku Watykanu, a nie właścicielami.
W ostatnich latach Watykan ograniczył też władzę biskupa dotyczącą erygowania instytutów życia konsekrowanego na prawie diecezjalnym – teraz musi to nadzorować Stolica Apostolska. Watykanista zwraca też uwagę na watykańskie zaangażowanie w sprawy zakonne we Włoszech, które mogłyby zostać rozwiązane na płaszczyźnie albo samego zakonu albo diecezji.
Według Allena niektóre z tych decyzji papieża są oczywiście w jakiś sposób sensowne: w sprawie finansów chodzi o większą transparentność, w sprawie instytutów życia konsekrowanego o unikanie skandali.
Dziennikarz uważa jednak, że to papieskie zarządzanie dekretami może mieć także psychologiczne korzenie: gdy papież zaczyna się starzeć, coraz trudniej jest mu uporać się z różnymi głosami w światowym episkopacie, stąd wsłuchiwanie się w ten różnorodny i polifoniczny głos staje się mniej naturalne, a bardziej kuszące jest właśnie zarządzać dekretami. Według Allena jest możliwe, że weszliśmy właśnie w taki moment pontyfikatu Franciszka. Pytanie, jak można to pogodzić z nowymi koncepcjami eklezjologicznymi, które pojawiać się będą na Synodzie o Synodalności.
Źródło: cruxnow.com
Pach
Wojna Franciszka z Mszą trydencką. Przebieg ostatniej bitwy – i ostateczny cel papieża