1 lipca 2024

Joseph Pearce: Piękno potężniejsze od władzy świata

((Msza święta, zdj. ilustracyjne) )

Pięćdziesiąt lat temu w Kościele katolickim niepodzielnie zapanowało zamieszanie. Wygląda na to, że wiele potężnych postaci w Kościele, zainfekowanych jak się wydaje radykalnym relatywizmem i hipisostwem lat 60-tych XX w., zastąpiło Ducha Świętego duchem czasu. Jednym z przejawów tego modernistycznego szaleństwa było porzucenie piękna. Kościoły budowano w zgodzie z nowymi brutalnymi stylami architektonicznymi. Romański i gotycki splendor zastąpiono betonową brzydotą.

Rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii zepchnięto na bok, podczas gdy tabernakula usuwano z ołtarzy i prezbiteriów. W miejscu naszego Pana, w miejscu, gdzie niegdyś było tabernakulum, ustawiano „tron” dla księdza, który zajmował środek sceny, przewodnicząc nad masami znajdującymi się po drugiej stronie ołtarza.

 Integralną częścią tego bezsensownego porzucenia piękna była inicjatywa zniesienia tradycyjnej Mszy. Jak na ironię, protesty przeciwko temu ikonoklazmowi podnieśli miłośnicy piękna, którzy nawet nie byli katolikami. 6 lipca 1971 r. londyński „Times” opublikował tekst Apelu o zachowanie Mszy, podpisany przez szereg celebrytów i dygnitarzy, reprezentujących różne wyznania religijne lub bezwyznaniowych. Lista sygnatariuszy składała się istnego katalogu najważniejszych osób ówczesnej brytyjskiej kultury, przekraczając podziały religijne i polityczne oraz przedstawiając szerokie spektrum poglądów.

Wesprzyj nas już teraz!

Chociaż wszyscy sygnatariusze byli w tamtym czasie słynni, większość nazwisk będzie znanych jedynie badaczom XX wieku albo tym wystarczająco wiekowym, by ich pamiętać. Agatha Christie i Graham Greene przetrzymali próbę czasu, ale pozostali z listy to m.in. wielu znaczących i znanych pisarzy, polityków i muzyków. Oto tekst Apelu o zachowanie Mszy, który wysłano do Watykanu:

Gdyby jakiś bezsensowny dekret miał nakazać całkowite lub częściowe zniszczenie bazylik lub katedr, wówczas oczywiście to ludzie wykształceni – jakiekolwiek byłyby ich osobiste przekonania – powstaliby ze zgrozą, przeciwstawiając się takiej możliwości.

 Faktem jest otóż, że bazyliki i katedry budowano po to, by sprawować obrzęd, który jeszcze kilka miesięcy temu stanowił żywą tradycję. Mówimy o rzymskiej Mszy katolickiej. Jednak według najnowszych informacji dostępnych z Rzymu istnieje plan unicestwienia tej Mszy do końca obecnego roku.

 Nie rozpatrujemy w tej chwili religijnego czy duchowego doświadczenia milionów osób. Ryt, o którym mowa, swoim wspaniałym łacińskim tekstem zainspirował także mnóstwo bezcennych dokonań w sztukach – nie tylko dzieł mistycznych, ale dzieł poetów, filozofów, muzyków, architektów, malarzy i rzeźbiarzy we wszystkich krajach i epokach. Stąd należy on do powszechnej kultury, jak również do duchownych i do formalnych chrześcijan.

 W cywilizacji materialistycznej i technokratycznej, która coraz bardziej zagraża życiu umysłowemu i duchowemu w jego pierwotnym twórczym wyrazie – słowie – wydaje się szczególnie nieludzkie pozbawiać człowieka form słownych w jednym z najbardziej ich majestatycznych przejawów.

Sygnatariusze tego apelu, który jest całkowicie ekumeniczny i niepolityczny, pochodzą z każdego obszaru nowożytnej kultury w Europie i gdziekolwiek indziej. Pragną oni zwrócić uwagę Stolicy Apostolskiej na przerażającą odpowiedzialność, jaką ściągnęłaby na siebie, gdyby miała odmówić pozwolenia na przetrwanie tradycyjnej Mszy, choćby to przetrwanie miało zająć miejsce obok innych form liturgicznych.

W dziwacznym odwróceniu ról sygnatariusze tej petycji reprezentowali świeckiego Dawida stającego w obronie tradycji przeciwko goliatowej władzy ikonoklastów w katolickiej hierarchii, z których ci ostatni obsadzili się w roli lekkomyślnych i bezdusznych Filistynów.

Dzięki łasce i opatrznościowym zamysłom Bożym bieg rzeczy został odwrócony wyborem na papieża Jana Pawła II w 1978 r. i powołaniem przez niego kardynała Ratzingera na prefekta Kongregacji Nauki Wiary w 1981 r. Tak ogromną zmianę wprowadził ten dynamiczny duet, że historyk Paul Johnson opublikował książkę Pope John Paul II and the Catholic Restoration (Papież Jan Paweł II i katolicka odnowa) zaledwie trzy lata po wyborze Jana Pawła II i rok po nominacji kardynała Ratzingera. Zasadniczą częścią tej odnowy Kościoła było przywrócenie piękna i godności liturgii po profanacji poprzednich dwóch dekad.

W 1985 r. w wywiadzie na wyłączność o stanie Kościoła, opublikowanym jako Raport o stanie wiary, kardynał Ratzinger mówił o powiązaniu między świętością świętych a pięknem liturgii:

Apologia chrześcijaństwa mogłaby oprzeć się tylko na dwu argumentach: świętych, których wyłonił Kościół i Sztuce, która wyrasta z jego wnętrza. (…) Jeżeli Kościół ma nadal nawracać, czyli uczłowieczać świat – jak może odrzucać z liturgii piękno? Piękno tak mocno splecione z miłością, a także ze wspaniałością Zmartwychwstania? Nie, chrześcijanin nie powinien zadowalać się łatwym. Nie powinien ustawać w dążeniu, by Kościół stał się ojczyzną piękna prawdziwego, bez którego świat stanie się początkiem piekła[1].

 Dążąc do przywrócenia niezbędnego piękna liturgii, kardynał Ratzinger opublikował Ducha liturgii w 2000 r. To naprawdę majestatyczne i autorytatywne dzieło, o wielkim pięknie i uczoności. Wskazywało, że zarówno Novus Ordo, jak i tradycyjne formy Mszy muszą być ukierunkowane z rewerencją w kulcie i ofierze ku Chrystusowi. Będąc być może szczytowym osiągnięciem jednego z największych teologów XX wieku, Duch liturgii powinien mieć nienaruszalne miejsce w nauce Kościoła. Gdyby stał się lekturą obowiązkową w każdym seminarium na świecie, w ciągu pokolenia lub dwóch doświadczylibyśmy transformacji i przemiany Kościoła. Już samo to dzieło mogłoby posłużyć jako nawodnione łaską ziarenko gorczycy, które ożywiłoby i wzmocniło Wiarę.

W konsternację wprawia zatem to, że niektórzy ludzie na stanowiskach władzy w Kościele dążą ponownie do porzucenia piękna i tradycji na rzecz brutalności i brzydoty ducha czasu. Należy im stawić stanowczo opór, z jasnością i miłością, ponieważ – powtarzając słowa wielkiego Benedykta XVI, którego tak bardzo dziś brakuje, musimy uczynić Kościół „ojczyzną piękna prawdziwego”.

Zwróćmy uwagę na jego mądre słowa o pięknie prawdziwym, co w języku angielskim oddano w cytowanym fragmencie jako „piękno – a stąd prawda”. Tam, gdzie nie ma piękna, nie ma prawdy, a gdzie nie ma prawdy, nie ma dobra. Nic dziwnego, że niektórzy ludzie, dążący do porzucenia piękna liturgii, to ci sami ludzie, którzy porzucają prawdę doktryny; a są to ci sami ludzie, którzy porzucają dobro tradycyjnej cnoty, odmawiając osądzania lubieżności w jakimkolwiek z jej brudnych przejawów.

Dobro, prawda i piękno są nieodłączne, ponieważ są transcendentnymi przejawami Trójcy Przenajświętszej. Rozumiał to wielki i wnikliwy obserwator ludzkiego stanu William Szekspir, który użył słowa „muzyka” tak, jak zrobił to Boecjusz – jako synonimu „piękna”:

 

A człowiek,

Który muzyki w sobie nie ma żadnej

I zgodność słodkich dźwięków go nie wzrusza,

Zdolny do zdrady bywa, gwałtów, spisków;

Jest życie ducha jego jak noc mroczne,

A namiętności czarne jak Erebus:

Nie ufaj takim: – posłuchaj muzyki[2].

 

Bez wątpienia tych, których nie porusza piękno ducha liturgii, ożywia duch tak mroczny jak piekło. Są oni zdolni do zdrady, gwałtów i spisków. Nie należy im ufać.

Co do samego piękna, Dostojewski był nazbyt optymistyczny, kiedy powiedział, że może ono ocalić świat. Piękno nie może ocalić świata od jego światowości, ale może ocalić Kościół i kulturę Christianitas od władzy świata. Może tego dokonać, ponieważ – podobnie jak dobro i prawda – piękno ma moc przekraczającą świat.

 

Joseph Pearce

Źródło: CrisisMagazine.com

Tłum. Jan J. Franczak

[1] Raport o stanie wiary. Z ks. Kardynałem Josephem Ratzingerem rozmawia Vittorio Messori, tłum. Zyta Oryszyn, Wydawnictwo Michalineum, Warszawa-Struga, 1986, s. 111.

[2] Fragment Kupca weneckiego w przekładzie Maciej Słomczyńskiego.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij