29 maja 2024

Joseph Pearce: Wracając do „zapomnianego” Chestertona [150. ROCZNICA URODZIN]

(Gilbert Keith Chesterton, fotografia z lat 20. XX stulecia. Fot. J. Felsenbergh/Wikimedia Commons)

Nie, Gilbert Keith Chesterton nie jest zapomniany. W istocie doniesienia o jego śmierci są mocno przesadzone. Dobrze się trzyma i odkrywają go nowe pokolenia czytelników w wielu różnych krajach.

 

Brytyjski dziennikarz Simon Heffer jest od wielu lat głosem rozumu i zdrowego rozsądku. Wspierał Brexit, wyrażał się życzliwie i dobrze o Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa oraz jej liderze Nigelu Farage’u. Jeszcze bardziej wnikliwie pisał o złowrogich powiązaniach między instytucjami międzynarodowymi – takimi jak Unia Europejska – a globalistycznymi elitami, które finansują i sterują Światowym Forum Ekonomicznym czy Grupą Bilderberg.

Wesprzyj nas już teraz!

Oprócz godnego pochwały dziennikarstwa, spod pióra pana Heffera wyszły także przyjęte z uznaniem biografie Thomasa Carlyle’a, Ralpha Vaughana Williamsa i – co szczególnie odważne – spostponowanego brytyjskiego polityka Enocha Powella. Zaskoczeniem zatem było ujrzeć, że ten rozsądny i uczony komentator lekceważąco zrecenzował spuściznę wielkiego angielskiego pisarza G. K. Chestertona.

Natura tego ataku w cotygodniowej rubryce pana Heffera na łamach „Sunday Telegraph” została zwięźle podsumowana w prowokacyjnym pytaniu, które służy jako nagłówek tej rubryki: „Autor księdza Browna, nonszalancki krytyk, bigot: czy ktokolwiek jeszcze czyta G. K. Chestertona?”.

Nadawszy ton, pan Heffer zabiera się następnie do podważania reputacji pisarza. Zaczyna od porzucenia krytyki literackiej pióra Chestertona z powodu jego „nonszalancji”, co jest po części uzasadnione. Owszem, był on dziennikarzem z zamiłowania, pisał wszystko w pośpiechu. Chestertona nie czyta się jednak dla jego drobiazgowości, ale dla pirotechnicznej błyskotliwości oraz spontaniczności spostrzeżeń. „Nie fakty najpierw – głosił. – Najpierw prawda”. Takie podejście może nas irytować, w szczególności, jeśli wolimy subtelności zamiast rzeczy koniecznych. Nie neguje to jednak przenikliwego Chestertonowego talentu docierania do istoty filozofii danego autora albo istoty jego dzieła. Nie kto inny jak T. S. Eliot chwalił książkę Chestertona o Dickensie, uważając tę lekturę za przyjemność i głosząc, że nie ma lepszego krytyka Dickensa niż Chesterton.

Pan Heffer następnie omawia beletrystykę Chestertona z powierzchowną swobodą. Krótkie wspomnienie powieści „Napoleon z Notting Hill” oraz „Człowiek, który był Czwartkiem” ilustruje jego nieświadomość ich głębszej tematyki. Fakt ten sam potwierdza gdy pisze, że wczesne powieści Chestertona „mają fantastyczny urok, ale brakuje im głębi”. Otóż taka konkluzja przechodzi ludzkie pojęcie. „Napoleon z Notting Hill” jest obroną regionalizmu przed centralistycznymi skłonnościami rządów dążących do wysokiego stopnia kontroli i imperializmu. To przypowieść właśnie o tej walce między suwerennymi narodami a siłami globalizmu; walce, o której pan Heffer sam pisze tak elokwentnie. „Człowiek, który był Czwartkiem” nie jest, jak twierdzi pan Heffer, poświęcony tematowi „autorytaryzmu”, a przynajmniej nie przede wszystkim. To powieść o tajemnicy sensu u podstaw kosmosu. Protagoniści tego utworu nie są jedynie detektywami dążącymi do rozwikłania przestępstwa, ale filozofami dążącymi do rozwiązania zagadki życia i problemu cierpienia.

„Kula i krzyż” skupia się na zasadniczej różnicy między dyskusją a kłótnią, gdy dwie główne postaci – pobożny katolik i dogmatyczny ateista – zaczynają rozumieć, że mają więcej wspólnego ze sobą jako autentyczni poszukiwacze obiektywnej prawdy niż ze wszystkimi pozostałymi spotkanymi postaciami. Gdy natykają się na obojętność wobec prawdy ze strony różnych przedstawicieli rozmaitych (post)modernistycznych filozofii relatywistycznych i nihilistycznych, doświadczają wrogości, którą budzą jako poszukiwacze prawdy. Zawiązują przyjaźń opierającą się na wzajemnym szacunku dla integralności perspektyw każdego z nich. Żywy człowiek eksploruje najgłębszą metafizykę, badając powiązania między pokorą, wdzięcznością, zdziwieniem, kontemplacją a poszerzeniem umysłu oraz duszy, które są owocem kontemplacji.

Można powiedzieć wiele rzeczy o powieściach Chestertona i z pewnością jest coś, co można w nich krytykować, ale twierdzenie – tak jak robi to pan Heffer – że „brakuje im głębi” to popis błędnej interpretacji tych dzieł na bazie niezrozumienia, o co w nich chodzi.

 

Podobnie lekceważąco pan Heffer wyraża się o wierszach Chestertona, oświadczając, że jako poeta ich autor „prawie się nie zachował”. To można nazwać prawdą tylko w tym najszerszym rozumieniu, że sama poezja prawie nie przetrwała w obecnej epoce analfabetyzmu. Jednak o tyle, o ile poeci i poezja ocaleli, Chesterton wraz z jego liryką należą do tych, którzy pozostali. Żadna szanująca się antologia XX-wiecznej poezji nie może pominąć jego najgłośniejszych wierszy, takich jak „Lepanto”, „Osioł” (The Donkey) i „Kręta angielska droga” (The Rolling English Road), a żaden naprawdę wymagający twórca antologii nie pominąłby mniej znanych perełek, takich jak „Ryba” (The Fish), „Szkielet” (The Skeleton), „Tajni ludzie” (The Secret People) i „Dziwna muzyka” (The Strange Music), z których ten ostatni utwór jest po prostu niezrównany.

Pomimo fatalnych i dziwacznych błędnych interpretacji dzieła Chestertona, pan Heffer zostawia najbardziej zjadliwy atak na sam koniec swej diatryby. Chesterton – dowiadujemy się – był „antysemitą” i był winny „bigoterii”. Być może pan Heffer opiera swoje krytykanctwo na tychże słowach napisanych w „Illustrated Sunday Herald” 8 lutego 1920 r.:

 

„Rola, jaką odegrali w stworzeniu bolszewizmu i faktycznym doprowadzeniu do rewolucji rosyjskiej ci międzynarodowi i w większości ateistyczni Żydzi (…), jest z pewnością bardzo wielka; prawdopodobnie przewyższa wszystko inne. Z godnym uwagi wyjątkiem Lenina, większość wiodących postaci to Żydzi. Ponadto główna inspiracja i siła napędowa pochodzi od żydowskich przywódców. (…) Tę samą złowrogą wysoką pozycję uzyskali Żydzi na [Węgrzech i w Niemczech, w szczególności w Bawarii]. (…)

Choć we wszystkich tych państwach jest wielu nie-Żydów w każdym calu równie złych jak najgorsi żydowscy rewolucjoniści, rola odgrywana przez tych ostatnich proporcjonalnie do ich liczby w populacji, jest zdumiewająca. Fakt, że w wielu przypadkach żydowskie interesy i miejsca kultu są wyłączone przez bolszewików z ich powszechnej wrogości, coraz bardziej sprawia, że zaczęto kojarzyć rasę żydowską w Rosji z obecnie popełnianymi łajdactwami”.

 

Czy są to słowa antysemity winnego bigoterii? Cóż, pozwólmy panu Hefferowi być sędzią. Będzie jednakże osądzał Churchilla, nie Chestertona, ponieważ słowa te zostały napisane przez Winstona Churchilla. Podobnie jak Churchill, Chesterton czasami był krytyczny wobec Żydów i okazyjnie wyrażał taki krytycyzm w mniej niż życzliwy sposób. To naganne, ale życie i dzieło pisarza nie powinno być osądzane na podstawie jego najgorszych momentów, ale całości i integralności jego spuścizny. Taki był pogląd rabbiego Wise’a, wiodącej i szanowanej postaci w społeczności amerykańskich Żydów, który napisał następujące wyrazy uznania dla Chestertona:

 

„W istocie byłem serdecznym admiratorem Gilberta Chestertona. Poza jego zachwycającą sztuką i wielokierunkowym geniuszem, był on – jak wiecie – bardzo wierzący. On jako katolik, ja jako Żyd nie mogliśmy się zgodzić ze sobą patrząc na różne sprawy, a on mógłby dodać: szczególnie widząc, że masz zeza; ale głęboko go szanowałem. Kiedy pojawił się hitleryzm, był jednym z pierwszych, który mówił otwarcie z całą bezpośredniością i szczerością wielkiego, nieposkromionego ducha. Błogosławieństwo jego pamięci!”.

 

Wielkoduszność rabbiego Wise’a powinna być dla nas wszystkich wzorem. Jeśli mamy uniknąć najgorszych ekscesów „kultury unieważniania” [cancel culture], musimy być bardziej wybaczający wobec naszych bliźnich. Powinniśmy nie tylko odmawiać rzucenia pierwszego kamienia, ale też dążyć do odwodzenia innych od rzucania nimi. Powinniśmy unikać oskarżania innych o „rasizm”, „faszyzm”, „antysemityzm” czy „bigoterię”. Wziąwszy pod uwagę autorstwo biografii Enocha Powella, który był demonizowany po swoim sławnym czy niesławnym przemówieniu o „rzekach krwi” z 1968 roku, moglibyśmy mieć nadzieję na tę samą wielkoduszność u pana Heffera, jakiej przykład stanowił rabbi Wise.

Pan Heffer zakończył swój tekst sugestią, że Chesterton w 150. rocznicę swoich urodzin nie jest już czytany, prawie nikt o nim nie pamięta i zasadniczo jest nieistotny: „w większym stopniu niż wiele postaci z przeszłości wydaje się obcym na naszych brzegach”. Być może to prawda lub nie w przypadku Anglii, rodzinnym kraju Chestertona, ale nie jest to prawdą w Stanach Zjednoczonych. Coroczna Konferencja Chestertonowska jest jedną z największych konferencji literackich na świecie. Drukuje się obecnie dziesiątki książek Chestertona, czego nie było kilka dziesięcioleci temu. Autor ten jest powszechnie czytany w innych językach, w szczególności po portugalsku i w świecie hiszpańskojęzycznym. Biografia Chestertona niniejszego autora została właśnie ponownie opublikowana w nowym hiszpańskojęzycznym wydaniu z okazji 150. rocznicy, i najwidoczniej dobrze się sprzedaje.

Nie, panie Heffer, Chesterton nie został zapomniany. W rzeczywistości doniesienia o jego śmierci są mocno przesadzone. Dobrze się trzyma, odkrywają go nowe pokolenia czytelników w wielu różnych krajach. Jeśli to prawda – jak sądzi i twierdzi pan Heffer – że Chesterton jest obcym na brzegach rodzinnego kraju, to mówi to więcej o śmierci Anglii niż o śmierci Chestertona. Biorąc to pod uwagę, miejmy nadzieję na odrodzenie Anglii, gdy unosimy uroczyście kieliszek, świętując 150. rocznicę urodzin autora „Ortodoksji” i wznosimy toast w podziękowaniu za życie i żywą spuściznę Gilberta Keitha Chestertona.

 

Joseph Pearce

Źródło: theimaginativeconservative.org

 

Tłum. Jan J. Franczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij