Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker powiedział, że kraje należące do Unii Europejskiej powinny zacieśnić współpracę militarną, tak by zwiększyć bezpieczeństwo i umożliwić wzajemną obronę. Słowa Junckera przypominają o ciągle aktualnym pomyśle eurokratów, według którego należałoby doprowadzić do stworzenia wspólnego, europejskiej wojska.
– Nasz szacunek dla NATO nie może być dłużej wykorzystywany jako wygodne alibi, by przeciwstawiać się apelom na rzecz zwiększonego europejskiego wysiłku (w kwestiach obronnych – przyp. red.) – mówił Jean-Claude Juncker podczas konferencji poświęconej zagadnieniom bezpieczeństwa, która odbywała się w Pradze. Szef Komisji Europejskiej podkreślał, że kraje UE mają prawo do obrony własnych interesów, także tych na Bliskim Wschodzie. Dodał, ze ochrona Europy nie może być nadal prowadzona w formule „outsourcingu”, tj. zlecania zadań obronnych na zewnątrz. – Nie mamy innego wyboru niż bronić własnych interesów na Bliskim Wschodzie, polityce klimatycznej czy porozumieniach handlowych – tłumaczył Juncker.
Wesprzyj nas już teraz!
Przewodniczący Komisji Europejskiej podkreślał jednak, że zwiększenie współpracy militarnej między poszczególnymi krajami UE nie może wpłynąć na relacje z NATO. Dodał, że sam projekt zacieśnienia współpracy militarnej nie będzie także konkurencją dla Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Podczas swego przemówienia na konferencji w Pradze, Jean-Claude Juncker pozytywnie wypowiedział się o stanowisku prezydenta USA Donalda Trumpa, który wielokrotnie podkreślał, że kraje NATO powinny wydawać na zbrojenie co najmniej 2 proc. PKB. Dodał, że państwa Unii Europejskiej wydają średnio około 27 tys. euro na zbrojenie jednego żołnierza, a kwota ta jest o wiele mniejsza niż standardy amerykańskie, wynoszące średnio ponad 100 tys. euro. – Wspólnie wydajemy połowę tego, co Amerykanie, a osiągamy jedynie 15 proc. ich skuteczności – powiedział szef KE.
Przemówienie Jean-Claude’a Junckera wskazuje, że unijni eurokraci nie zrezygnowali z projektu budowy wspólnej, europejskiej armii. Inicjatywa budowy nowego wojska spotykała się z różnymi komentarzami. Negatywnie o pomyśle wypowiadali się przedstawiciele Wielkiej Brytanii. – Uważam, że stworzenie europejskiej armii to zły pomysł, ponieważ to udowadniałoby, że zdolności Ameryki, Stanów Zjednoczonych są niewystarczające. W tym czasie, kiedy mamy tyle niestabilności, kryzysów i zmian w dziedzinie bezpieczeństwa, potrzebujemy solidarności. Dlatego tworzenie innych wizji, jest bardzo złym pomysłem – mówił w listopadzie zeszłego roku Geoffrey van Orden, europoseł z Wielkiej Brytanii.
Krytycznie wobec pomysłu utworzenia nowej, europejskiej armii wypowiadał się również prof. Mirosław Piotrowski, europoseł PiS. – Inicjatywa powołania odrębnej, unijnej – europejskiej armii podszyta jest złymi intencjami. Prowadzi nie tylko do stworzenia konkurencji dla NATO, ale powiedzmy jasno do destrukcji Paktu Północnoatlantyckiego. NATO liczy 28 państw członkowskich, z czego 22 należą do Unii Europejskiej, a 4 jak Albania, Islandia, Norwegia czy Turcja aspirują, aby stać się członkiem Unii, bądź pozostają z Unią w szczególnym porozumieniu. To daje nam 26 na 28 krajów NATO. Zostawiamy więc z boku dwa: Stany Zjednoczone i Kanadę i stajemy w kontrze do nich – mówił.
Umiarkowane stanowisko prezentował także szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski. – Jesteśmy zainteresowani jak największym udziałem Unii Europejskiej w bezpieczeństwie Europy, ale nie może tu być jakiejś rywalizacji z NATO, z USA. Nie może być duplikacji wysiłków – tłumaczył pod koniec 2016 roku.
Źródło: wprost.pl. radiomaryja.pl
WMa