Lewicowi ekstremiści są w Niemczech praktycznie bezkarni. Politycy nie chcą dostrzegać problemu, a sądy są wobec przestępców wyjątkowo łagodne. Walczy się tylko z ekstremizmem prawicowym.
Zjazd partyjny Alternatywy dla Niemiec, który odbędzie się w dniach 22-23 maja w hotelu Maritim w Kolonii, otrzyma wyjątkowo silną ochronę policyjną. Jak poinformował szef kolońskiej policji Jürgen Mathies, służby spodziewają się gigantycznej demonstracji przeciwko AfD.
Wesprzyj nas już teraz!
Mowa o 50 tysiącach osób, wśród których ma znaleźć się kilka tysięcy lewicowych ekstremistów z Niemiec i zza granicy. Jak przyznał Mathies, prawdopodobnie dojdzie do poważnych przestępstw i zamieszek.
Wszystko to według konserwatywnego tygodnika „Junge Freiheit” jest efektem przyzwolenia na terror, jakim cieszy się w Niemczech lewacka ekstrema. „Dla AfD lewicowa przemoc to nic nowego. Kto nie pasuje do obrazu świata Antify, ten musi liczyć się z wybitymi szybami, zniszczonymi biurami, zdemolowanymi samochodami – lub ląduje w szpitalu, jeżeli ma pecha – nawet ciężko ranny”, pisze na łamach tygodnika Hans-Hermann Gockel.
Jak wskazuje dziennikarz, lewaccy terroryści czują się w Niemczech całkowicie bezkarni. Na swojej stronie internetowej Indymedia opisują wszystkie ataki przeprowadzone przez radykałów z Antify. Chwalą się zdjęciami zniszczonych budynków i samochodów, pokazują zranione przez siebie osoby. Na jednym z lewackich portali opublikowano specjalny raport zbierający wszystkie przestępstwa popełnione w Dreźnie i zawierający porady, jak nie dać się złapać policji.
– Wzywanie do przemocy, wrogości i anarchii względem państwa i partii politycznych, zwłaszcza AfD, spotyka się z milczeniem. Ani słowa potępienia. Ani słowa o możliwych krokach prawnych – ubolewa cytowany przez „Junge Freiheit” polityk Alternatywy, Carsten Hütter.
Gockel zwraca uwagę na przykład Lipska, gdzie policja mogłaby ustalić tożsamość 100 sprawców lewackiej przemocy. Tak się jednak nie dzieje; jedynie trzy osoby zostały skazane – i to na „śmiesznie niskie kary finansowe”. Na zbytnią tolerancję wobec lewackich ekstremistów narzeka nawet… sama policja. – Mamy wrażenie, że państwo prawa mogłoby wyświadczyć tę przysługę i okazać więcej surowości w tym obszarze, bardziej interweniować. Z naszej perspektywy nie ma żadnego odstraszającego działania – mówi cytowany przez „JF” rzecznik lipskiej policji, Andreas Löpki.
Jak pisze Gockel, policja dobrze wykonuje swoją pracę, a prawa są jednoznaczne i wystarczające. Niestety, niemieckie sądy są wobec lewicowych radykałów nadzwyczaj łagodne. „Dodatkowo rodzi się podejrzenie, że niektórzy politycy odczuwają cichą radość, gdy w biurach AfD znowu tłuczone są szyby”, stwierdza Gockel.
Przykładem dla „Junge Freiheit” jest choćby minister rodziny Manuela Schwesig z SPD, dla której lewicowy ekstremizm jest „rozdmuchanym problemem”. W 2014 roku jej resort opracował program o pokojowym współżyciu w ramach demokracji, gdzie ponad 10 mln euro przeznaczono na walkę z prawicowym ekstremizmem. Na walkę z lewicowym – ani centa. Dodatkowo, jak pisze Gockel, Schwesig wyrzuciła do kosza program przeciwko lewicowemu ekstremizmowi opracowany przez jej poprzedniczkę, Kristinę Schröder z CDU.
Między innymi dlatego właśnie w maju w Kolonii polityków AfD będzie musiało bronić aż 4000 policjantów. Nieco później, w czerwcu, dobędzie się w Hamburgu szczyt G-20 – kolejna okazja dla lewackich ekstremistów do pełnych przemocy demonstracji.
Źródło: jungefreiheit.de
Pach