W sprawie ukraińskiego zboża, które wyprowadziło setki tysięcy ludzi na ulice, rozmawiałem z prezesem. Wspominałem, że to będzie katastrofa i rozwali polski rynek w sposób absolutnie nienaprawialny przez kilka lat. Tymczasem Jarosław Kaczyński odpowiedział: ale o czym pan mówi? Przecież ja mam raporty, dane. To są śladowe ilości, mające nieistotny wpływ na polskie rolnictwo, to Polsce nie zaszkodzi – wspominał były minister rolnictwa w rządzie PiS, Jan Krzysztof Ardanowski na antenie RMF RM.
Gość Roberta Mazurka wyjaśniał dlaczego rolnicy w całej Europie strajkują przeciw wprowadzeniu Zielonego Ładu. „Nawet tam, gdzie to rolnictwo jest bogatsze, lepiej zainwestowane, są przerażeni i walczą o przetrwanie. Rolnictwo w Europie jest ewidentnym sukcesem: wspólna polityka doprowadziła do tego, że jest dużo żywności, dobrej jakości, jest bezpieczeństwo żywnościowe, możemy dzielić się z innymi potrzebującymi. To wszystko na naszych oczach może się za chwilę skończyć. Ideologia związana z klimatem, to przekonanie, że to człowiek niszczy klimat, a rolnictwo może w szczególności, bo przecież zbudowano taką narrację, że rolnictwo jest szkodliwe. Rolnictwo, które zawsze było uważane za coś wyjątkowo cennego, bo daje żywność” – mówił.
Jak przekonywał, rolnicy są najbardziej racjonalną grupą społeczną i walczą nie tylko o swój interes. Odnosząc się do protestów rolników w Polsce, Ardanowski wskazał na początki kryzysu zbożowego. Poseł PiS zwrócił uwagę na, jego zdaniem, „izolacjonizm” prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który miał otrzymywać nieprawdziwe dane dotyczące importu z Ukrainy.
Wesprzyj nas już teraz!
„W sprawie ukraińskiego zboża, które wyprowadziło setki tysięcy ludzi na ulice, rozmawiałem z prezesem. Wspominałem, że to będzie katastrofa i rozwali polski rynek w sposób absolutnie nienaprawialny przez kilka lat. Tymczasem Jarosław Kaczyński odpowiedział: ale o czym pan mówi? Przecież ja mam raporty, dane. To są śladowe ilości, mające nieistotny wpływ na polskie rolnictwo, to Polsce nie zaszkodzi” – wspominał.
„Kaczyński miał dane wyssane z palca. Z resztą kontrole rolników na granicy pokazały, że my (państwo) nic nie wiemy o imporcie z Ukrainy. Czy było 6 milionów, 4 miliony, 8…dziurawe jak sito. To chłopi pokazują niespójność kwitów przewozowych; kontrabanda i łapownictwo podważa dane, na podstawie których podejmowano ważne decyzje. Jeżeli ktoś się takimi danymi posługuje i wierzy w to, to ja mogę powiedzieć, że te dane są nieprecyzyjne” – podkreślał.
Polityk został zapytany również o postać unijnego komisarza ds. rolnictwa, Janusza Wojciechowskiego. „Kiedy Janusz Wojciechowski aplikował do Komisji, przekonywałem ministrów z całej Unii, mówiłem: taki gość! Będzie bronił rolników w Europie, to jest człowiek z naszej części Europy, doświadczonej przez historię, lata komunizmu, (…) Okazuje się, że albo my patrzyliśmy przez różowe okulary, wierząc, że rzeczywiście będzie bronił rolnictwa, walcząc z kolegium komisarzy o środki, zabiegając o trwanie rolnictwa, a się okazuje, że on jest bardziej nastawiony na to proekologiczne podejście, które obwinia rolnictwo za zmiany klimatyczne, obrońcy zwierząt mają w nim wsparcie: Wojciechowski doradzał Kaczyńskiemu w sprawie Piątki dla Zwierząt” – wspominał Ardanowski.
I jak dodawał, to właśnie Janusz Wojciechowski przekonywał prezesa, że import z Ukrainy jest bardzo korzystny. W zeszłym miesiącu Wojciechowski został poproszony przez Jarosława Kaczyńskiego o podanie się do dymisji, na co komisarz ds. rolnictwa UE grzecznie odmówił.
– O ile mi wiadomo nie chce się podać do dymisji. Pan Wojciechowski przyszedł do nas z ZSL-PSL. To dla nas nauczka, że od tych środowisk trzeba trzymać się z daleka – stwierdził prezes PiS odpowiadając na pytanie dziennikarza TVN24.
Źródło: własne PCh24.pl / rmf24.pl
PR