W Polsce kończą się rządy prawa; marszałek Sejmu nie działa według przepisów, ale według własnej woli, instruując pełnomocnika inicjatywy ustawodawczej, co wolno mu mówić, a czego nie. Czegoś takiego w Sejmie jeszcze nie było. O skandalicznym zachowaniu Szymona Hołowni mówi w rozmowie z PCh24.pl Kaja Godek.
W piątek w Sejmie Krzysztof Kasprzak występował jako pełnomocnik projektu „Stop LGBT”. Marszałek Szymon Hołownia przerywał jego wystąpienie i próbował mówić Kasprzakowi, co wolno mu powiedzieć, a czego nie.
– Marszałek Szymon Hołownia zaprezentował twardy, lewicowy kurs. Ustawił się po konkretnej stronie sporu. Nie zdarzyło się nigdy wcześniej w historii, żeby marszałek recenzował wystąpienie pełnomocnika wniosku, albo instruował go w indywidualnej rozmowie, co można powiedzieć w wystąpieniu, a czego nie; to jest absolutny ewenement – powiedziała w rozmowie z PCh24.pl Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina, której działaczem jest również Krzysztof Kasprzak.
Wesprzyj nas już teraz!
– Jestem bardzo zdziwiona tym, co się dzieje. Poprzednio ten projekt był czytany 2,5 roku temu. Poprzednio tamte obrady prowadził marszałek Włodzimierz Czarzasty. Owszem, wyrażał swoje poglądy w sposób bardzo zdecydowany; trzymał się jednak litery prawa. Dzisiaj okazało się, że ramy prawne są nieistotne, bo to, co może się dziać, określa marszałek Sejmu. To bardzo niepokojący trend, bo znaczy, że akty prawne przestały obowiązywać, a nasze państwo nie szanuje obywateli. Krzysztof Kasprzak nie mówił we własnym imieniu, ale w imieniu 350 tysięcy obywateli, którzy podpisali się pod inicjatywą. To, co zrobił marszałek Hołownia, to pokazanie obywatelom, że ich sprawy po prostu nie mogą być przedstawiane w Sejmie – choć są to sprawy ważne dla przyszłości Polski, zwłaszcza w aspekcie wychowania dzieci – wskazała Kaja Godek.
Szymon Hołownia zarzucał Krzysztofowi Kasprzakowi, że ten niepotrzebnie wspomina o przypadkach przestępstw seksualnych popełnianych przez homoseksualistów względem dzieci; według Hołowni taka enumeracja wypadków z kronik kryminalnych niczemu nie służy, bo nie ma przecież powiązania pomiędzy skłonnościami homoseksualnymi a zachowaniami przestępczymi.
– Jest pewna część rzeczywistości, na którą według niektórych należy zamknąć oczy. Mam wrażenie, że robimy to już zbyt długo – powiedziała Kaja Godek.
– Za chwilę w parlamencie znajdzie się ustawa o związkach partnerskich. Lewica zapowiada, że chce doprowadzić do zrównania prawnego związków homoseksualnych z normalnymi małżeństwami. Chodzi tutaj również o adopcję dzieci. To moment, w którym naprawdę powinniśmy pochylić się nad tym, co spotyka dzieci adoptowane przez pary homoseksualne. Parady LGBT są zresztą narzędziem rekrutacji do ruchu LGBT. Młodzież, która dostaje się w ręce tego środowiska, jest ogromnie zagrożona. Jeżeli nie będziemy o tym mówić, ustawimy się w roli sprawców, a nie ofiar – dodała.
– Proszę przyjrzeć się temu, co się dzieje: przypadkom wykorzystywania seksualnego dzieci w środowisku LGBT. Są to często prominentni działacze tego środowiska. Obracają się w środowisku, w którym są akceptowani, w którym ludzie wyznają podobne wartości. Pomimo tego, tak jak było choćby w przypadku Jamesa Renniego ze Szkocji, który wykorzystywał seksualnie dziecko znajomych; albo jak Australijczycy Peter Truong i Mark Newton, którzy adoptowali chłopca, a później go gwałcili i udostępniali innym pedofilom. To również byli działacze dobrze osadzeni w tym środowisku. W sferze seksualnej jest pewna norma, którą jest heteroseksualizm; kiedy się od tej normy odchodzi, wkracza się na równię pochyłą – wyjaśniła rozmówczyni PCh24.pl
Pach