Znany, dawniej radziecki, dziś rosyjski producent broni, koncern Kałasznikow chce obejść embargo i znów zacząć sprzedawać broń na światowym poziomie. Embargo nękające gospodarkę rosyjską znacznie utrudnia temu rosyjskiemu gigantowi eksport broni.
W tej chwili Kałasznikow w 51proc. należy do firmy Rostech, a w 49 proc. do właścicieli prywatnych. „Zmiana tych proporcji na korzyść właścicieli zagranicznych, do których należałby pakiet większościowy, to recepta na ominięcie embarga i powrót do światowej elity sprzedawców broni” – pisze włoska „La Repubblica”. Być może także i w przemyśle ciężkim, w którym Kałasznikow przez dziesięciolecia odnotowywał spore sukcesy.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie wykluczone, że 25 procentami zadowoli się generał-pułkownik Siergiej Czemezow, dyrektor generalny Rostechu. Reszta koncernu mogłaby trafić do prywatnych zagranicznych właścicieli.
Nie tylko słynny Kałasznikow przeżywa poważne problemy. Skutki embarga odczuwają też inni rosyjscy producenci broni, którzy – podobnie jak Kałasznikow – jeszcze w roku 2012 cieszyli się sporymi zyskami ze sprzedaży.
Obecnie koncern Kałasznikow produkuje głównie karabiny maszynowe, a także broń myśliwską „Bajkał” i broń sportową „Iżmasz”. Do końca tego roku koncern ma wyprodukować też 20 patrolowych łodzi wojskowych.
Źródło: repubblica.it
ChS