3 lutego 2015

Kalectwo sprzyjające zdrowemu stylowi życia

(fot. kubrob/sxc.hu)

Na czym polega kalectwo? Na braku; na braku palca, ręki, stopy, ucha etc. Czy bez palca, ręki, stopy, ucha etc. można żyć? Można. Ale czy to już będzie takie samo życie? Tak samo szczęśliwe?

 

Szczególną odmianą kalectwa, bo niepolegającą na trwałym uszkodzeniu ciała, jest pisanie wierszy. Pisząc poezję, przyznajemy się do kalectwa. Piszemy, bo czegoś nam brakuje. Złośliwi powiedzą: którejś tam klepki. I będą mieli poniekąd rację, bo przez historię literatury przewinęło się sporo wariatów (tak byli postrzegani przez otoczenie): XIX-wieczny poeta, Charles Baudelaire, szokował paryżan włosami farbowanymi na zielono; Guillaume Apollinaire, syn polskiej arystokratki, uwielbiał kobiecość poematem Dziewięć bram twojego ciała; Ireneusz Iredyński w skwarne lato XX w. trafił do lekarza z odmrożonymi stopami – nadużył alkoholu i zasnął w chłodni… Takie przykłady mogą iść w dziesiątki, jeśli nie w setki i w tysiące. A łączy je jedno: piszemy poezję z kalectwa, bo czegoś nam brakuje.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Akurat brak iluś tam klepek to najmniej uciążliwe kalectwo, no i, nawiasem mówiąc, pierwszorzędny materiał promocyjny. Bywają jednak przecież przypadki poważniejsze. W annałach historii literatury odnotowano wielu artystów, którym z psychiatrycznego punktu widzenia nie sposób nic zarzucić. Czesław Miłosz, Julian Tuwim, Bolesław Leśmian, Jan Brzechwa byli w pełni zdrowi na umyśle. Cóż z tego? Ich również nie ominęło kalectwo. Wszyscy czterej studiowali prawo, mieli świat u stóp, mogli robić zawrotne kariery. Ale znajomość kodeksów i paragrafów nie wystarczała Miłoszowi, Tuwimowi, Leśmianowi, Brzechwie, czegoś im w życiu brakowało – więc zaczęli układać słowa w wersy, niektórzy ze skutkiem noblowskim.

 

Mimo że „poezja to wielka pani / rzadko bywa na plebanii” (Pasierb), w uprawianiu liryki szukali dopełnienia duchowni: biskupi Ignacy Krasicki, Adam Naruszewicz, księża Jan Twardowski, cytowany wyżej Janusz Stanisław Pasierb. Poezja była niezbędna do życia Karolowi Wojtyle, także wtedy, gdy zasiadł na tronie Piotrowym i wprawił świat w osłupienie ogłoszonym pod koniec pontyfikatu Tryptykiem rzymskim (2003). Sama nauka nie wystarcza czynnym profesorom teologii – księżom Jerzemu Szymikowi i Janowi Sochoniowi – skoro regularnie, ze znakomitym artystycznym skutkiem, wypowiadają się za pomocą tekstów lirycznych.

 

Każdy wiersz jest przyznaniem się do braku, niedoboru jakieś wartości: mentalnej, zawodowej, estetycznej i innych, pominiętych tutaj. Układając go, staję w prawdzie, zamkniętej w celnej formule Cypriana Kamila Norwida „Piętnem globu tego – niedostatek” (Fortepian Szopena); za św. Augustynem uznaję, że jestem kaleką: „Niespokojne jest serce moje, aż nie spocznie w Tobie” (Wyznania).

 

Jak łatwo wywnioskować z końcowych akapitów, pisanie poezji to jedyny rodzaj kalectwa, które sprzyja zdrowemu stylowi życia duchowego.

 

 

Mariusz Solecki

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 191 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram