UN Women prowadzi kampanię w której przedstawia zdjęcia kobiet i wyniki autouzupełniania wyszukiwarki Google. Zdaniem ONZ świadczą one o niechęci internautów na całym świecie do praw kobiet. Niektórzy komentatorzy obawiają się, że może to przyczynić się do ocenzurowania Internetu.
Autouzupełnianie to usługa wyszukiwarki Google. Gdy wpisujemy fragment hasła, Google podpowiada nam całość – w oparciu o hasła które były najczęściej wyszukiwane przez internautów. Usługa ta daje dobry obraz tego, co internauci z całego świata najczęściej szukają w sieci. Wyniki dają do myślenia. Np. jeśli wpiszemy w Google hasło „woman should” (kobiety powinny), to jako podpowiedzi wyskakują m.in. hasła „women should stay at home” (zostać w domu) „women should be silent” (siedzieć cicho) etc. Oznacza to, że ogromna internautów szuka w sieci takich właśnie haseł.
Wesprzyj nas już teraz!
Podczas swojej kampanii UN Women przedstawia zdjęcia kobiet, których usta zasłaniają podpowiadane przez autouzupełnianie Google hasła. – Zszokowało nas jak negatywne są te podpowiedzi i postanowiliśmy coś z tym zrobić – powiedział Christopher Hunt szef zespołu reklamowego pracującego na zlecenie ONZ. – Nasza kampania pokazuje jak daleko jesteśmy do osiągnięcia równości genderowej. To jest telefon na pobudkę i mamy nadzieję, że nasza wiadomość dojedzie daleko – powiedziała copywritter Kareem Shuhaibar.
„Dla UN Women wyniki autopodpowiedzi świadczą o pilnej potrzebie kontynuowania walki na rzecz praw kobiet i równości, co jest celem organizacji na całym świecie”, czytamy na stronach ONZowskiej agendy.
Przedstawiciele ONZ zdają się nie tylko twierdzić, że ludzie sprzeciwiający się prawom człowieka szukają w sieci potwierdzenia swoich sądów, lecz także, że inni internauci pod wpływem sugestii Google’a klikną na sugerowane hasło, poczytają anty-feministyczne teksty i sami nabędą takich poglądów. Jak bowiem czytamy na stronie Google’a „nawet jeśli nie wiesz czego dokładnie szukasz, to autouzupełnianie cię poprowadzi”.
Przeciwnego zdania jest brytyjski pisarz zajmującego się problematyką Internetu, Tom’a Chafield’a, obawy te są jednak przesadzone. Autouzupełnianie ma swoje wady, jednak jego sukces polega właśnie na tym, że nie zwracamy na nie uwagi. Chafield obawia się, że kampania ONZ może przyczynić się do późniejszego ustanowienia cenzury Internetu. przestrzega przed możliwością wprowadzenia cenzury. Zamiast tego sugeruje, by osoby, którym przeszkadzają głupie podpowiedzi po prostu wyłączyły autouzupełnianie.
Choć kampania ONZ skupia się na prawach kobiet, to rozpoczęcie wyszukiwania haseł dotyczących homoseksualistów czy czarnoskórych również przynosi podobne rezultaty. Jeśli zaś wpiszemy „homosexuals should”, to otrzymamy m.in. podpowiedzi sugerujące, że homoseksualiści powinni być ukamienowani czy w inny sposób zabici. Gdy napiszemy „blacks should” to google zasugeruje nam m.in. hasła mówiące, że „czarni powinni być wysterylizowani”, „wydaleni z Ameryki” czy że nie powinni żenić się z białymi kobietami.
Takie poglądy są oczywiście dalekie od etyki chrześcijańskiej. Gwoli ścisłości warto zauważyć, że autouzupełnianie podpowiada nieetyczne i „mordercze” treści nie tylko przy wyszukiwaniu słów takich jak kobieta czy Murzyn. Jeśli wpiszemy „whites should” otrzymamy podpowiedzi haseł mówiących, że „biali powinni być niewolnikami”, „wrócić do Europy” „być eksterminowani”. Z kolei jeśli wpiszemy „conservatives should”, to Google podpowie m.in. hasła mówiące, że „konserwatyści powinni być zabici”, „wynieść się do Rosji” albo do Iranu.
Źródła: unwomen.org / bbc.com/future
Mjend