Doniesienia o odkryciu „masowych grobów” dzieci z rdzennie indiańskich społeczności na terenie szkół prowadzonych przez duchowieństwo w Kanadzie stały się w ubiegłych latach paliwem dla antykatolickiej nagonki. Zarzuty wręcz instytucjonalnego mordu powielały lewicowe media, Tomasz Terlikowski, czy środowisko „Więzi”. Tymczasem oskarżenia, które obiegły media głównego nurtu od samego początku oparte były o wątpliwe źródła… Właśnie zakończono śledztwo, które po raz kolejny dowiodło, że masowe mogiły indiańskich dzieci w zarządzanych przez Kościół szkołach to całkowity „blef”…
Jedno z plemion indiańskich, nazywane Pine Creek First Nation, tego lata prowadziła ekshumacje na terenie, z którego pochodziły doniesienia o zbrodni, jakiej miały się dopuścić kościelne instytucje. Młodzi przedstawiciele rdzennych społeczności mieli być pogrzebani w podziemiach Kościoła Matki Bożej Siedmiu Boleści w Pine Creek, położonym w stanie Manitoba. Wieści takie rozpowszechniono po tym, jak pod świątynią wykryto nierówności w strukturze ziemi. Bez głębszego badania zostały one uznane za wskazujące na anonimowy pochówek i stały się podstawą oskarżeń względem Kościoła o winę za śmierć młodych.
Tymczasem prowadzone przez przedstawicieli plemienia ekshumacje potwierdziły zauważane już wcześniej luki w antyklerykalnej narracji. W miejscu mającym stanowić rzekomą masową mogiłę nie znaleziono bowiem żadnych szczątków. To już kolejny raz, kiedy antyklerykalna nagonka w Kanadzie okazuje się jedynie stronniczym atakiem. Szczątków dzieci nie znaleziono bowiem w żadnej ze szkół, gdzie miały odbywać się pochówki.
Wesprzyj nas już teraz!
Przedstawiciele plemion i państwowej komisji Prawdy i Pojednania zapowiadają dalsze ekshumacje w kolejnych domniemanych miejscach pogrzebu. Oskarżenia względem państwa i kościołów ze strony lewicowych aktywistów i indiańskich społeczności zaszły bowiem zdecydowanie zbyt daleko, by po prostu wyciszyć sprawę.
– Nie lubię używać słowa oszustwo, ponieważ jest zbyt mocne, ale w tej kwestii krąży też zbyt wiele kłamstw niepopartych dowodami – przywołuje komentarz Jacquesa Rouillarda, historyka pracującego dawniej na Uniwersytecie Montrealu, portal wpolityce.pl. – Ludzie wierzą w rzeczy, które nie są prawdziwe lub nieprawdopodobne, i nadal w to wierzą, nawet jeśli nie pojawiają się żadne dowody – dodawał Tom Flanagan, były wykładowca Nauk Politycznych na Uniwersytecie Calgary.
Brak jakiegokolwiek potwierdzenia istnienia grobów podkreślał również James C. McCrae, były prokurator generalny stanu Manitoba. „Dowody nie podpierają ogólnej makabrycznej narracji przedstawianej światu od kilku lat, narracji, której weryfikowalne dowody są niewielkie, lub nie istnieją”, pisał w artykule opublikowanym w zeszłym roku na łamach portalu westernstandard.news.
Mimo niewystarczających dowodów doniesienia o masowych grobach wywołały falę publicznej histerii. Pod ich wpływem w Kanadzie odnotowany znaczny wzrost ataków na kościoły, „ofiarom” szkół rezydencjalnych składano kwiaty, urządzano prowizoryczne pomniki. Zdewastowany został m.in. pomnik Egertona Reyersona, kanadyjskiego pedagoga odpowiedzialnego za stworzenie systemu rezydencjalnych placówek. Mit o rzekomej zbrodni Kościoła krążył też w lewicowych mediach.
Źródła: dailymail.co.uk, nypost.com, westernstandard.news, tvpworld.com, wpolityce.pl
FA
Paweł Chmielewski: Fałszywe religie i antykatolicka propaganda. Co robił papież w Kanadzie?