Autorzy książki „Flight and Freedom. Stories of Escape to Canada”, będący jednocześnie wykładowcami akademickimi, Ratna Omidvar i Dana Wagner, użyli w swojej publikacji sformułowania „polskie SS”. Po interwencji polskiej ambasady w Kanadzie przeprosili za haniebne słowa. Uczynili to jednak w dość kuriozalny sposób.
Przeprosiny już trafiły do polskiej ambasady w Ottawie. Autorzy zapewniają, że pisząc o „polskim SS” mieli na myśli niemieckie oddziały SS znajdujące się na terytorium okupowanej Polski. Według TVN 24 wykładowcy stwierdzili, że to „poważny gramatyczny błąd” i zapowiedzieli bezzwłoczne poprawienie błędu, a także dodanie erraty.
Wesprzyj nas już teraz!
Jako pierwszy na skandaliczne sformułowanie zwrócił uwagę Marcin Bosacki, ambasador naszego kraju w Ottawie. W liście do wydawnictwa napisał, że słowa „polskie SS” sugeruje, że Polska była zaangażowania w niemieckie okrucieństwo i „mocno niszczy historyczny obraz”. Bosacki zauważył, że tego typu sformułowania są dla Polaków obraźliwe. Domagał się publicznych przeprosin, które właśnie nadeszły w kuriozalnej formie.
Osoby niechętne Polsce od wielu miesięcy sugerują, że coraz częstsze pisanie o „polskich obozach śmierci” można tłumaczyć tym, że w języku angielskim dopuszczalne jest powiedzieć „polski obóz śmierci”. Jak widać ich tłumaczenie spodobało się Kanadyjczykom, zrzucającym winę na gramatykę.
Formacje Waffen-SS walczyły na frontach (głównie wschodnim) u boku Niemców. Wystawiały je liczne narody Europy, w tym Francuzi, Albańczycy, Łotysze, Belgowie, Duńczycy, Holendrzy, Ukraińcy, Rosjanie, Serbowie i inni. Polacy nie wzięli udziału w kolaboracyjnych działaniach i nie pomagali Niemcom w walce o dominację nad światem. Nie istniały oddziały Waffen-SS złożone z Polaków. Użycie sformułowania „polskie SS” jest skandaliczne, krzywdzące i niezdogne z historią.
Źródło: tvn24
kra