8 listopada 2016 felietonista i reporter pracujący dla francuskojęzycznej gazety „La Presse” w Montrealu Patrick Lagacé ujawnił, że jest inwigilowany przez policję. Śledczy przyznali, że na początku roku uzyskali zezwolenie sądowe na podsłuchiwanie i śledzenie poczynań reportera. Podsłuchiwano jego rozmowy telefoniczne, śledzono jego położenie za pomocą technologii GPS. Lagacé badał sprawę korupcji w policji. Jak się okazało inwigilowanych było co najmniej dziesięciu innych reporterów.
Początkowo Lagacé powiedział, że był „zdumiony” tym odkryciem, ale po zapoznaniu się z pełnym zakresem operacji policyjnych prowadzonych względem licznych dziennikarzy, „zdumienie” przerodziło się w „szok”.
Wesprzyj nas już teraz!
– Na początku byłem głupi. Myślałem, że szpiegowanie dziennikarzy przez państwo jest środkiem ostatecznym i nie można tego tak łatwo zrobić w dojrzałej i silnej demokracji, takiej jak Kanada. Potem jednak zdałem sobie sprawę, jakie to straszne – relacjonował.
W ciągu ostatnich kilku dni policja w Quebec-u przyznała, że urzędnicy uzyskali podobne nakazy sądowe, pozwalające na „nadzorowanie” sześciu najwybitniejszych reporterów śledczych Quebec-u poprzez dostęp do ich telefonów. Jeszcze w piątek okazało się, że policja szpiegowała co najmniej dziesięciu dziennikarzy w samym tylko Quebec-u.
Informacje te wstrząsnęły opinią publiczną. Rozgorzała debata dotyczące uprawnień inwigilacyjnych policji w erze cyfrowej. Pojawiły się nawet sugestie, że praktycznie każdy jest podsłuchiwany, niezależnie od tego, czy jest podejrzany o popełnienie przestępstwa, czy też nie. Policjanci tłumaczą się, że nie naruszyli prawa i że dziennikarze nie byli celem ich działań operacyjnych. Mówili, że chcieli pozyskać informacje, które być może posiadali reporterzy do prowadzenia własnych śledztw.
Minister Bezpieczeństwa Publicznego Martin Coiteux zapowiedział wszczęcie dochodzenia w celu zbadania sprawy inwigilacji dziennikarzy. Obiecał także „porządnie zabezpieczyć dziennikarzy”. Dokumenty jednak pokazują, że kanadyjska policja co roku uzyskuje setki tysięcy nakazów, zezwalających na śledzenie danych telefonów komórkowych. – Liczby te są szokujące – mówi Teresa Scassa, prawniczka z uniwersytetu w Ottawie. W 2015 roku jeden kanadyjski operator komórkowy, Rogers Communications otrzymał 75 tys. nakazów sądowych, zobowiązujących go do udostępnienia zapisów telefonów komórkowych swoich klientów.
Eksperci od ochrony danych alarmują, że policja wykorzystuje dane nie tylko osób podejrzanych o możliwość popełnienia przestępstwa, ale także obywateli niewinnych, by tworzyć ich portrety psychologiczne. Żaden z podsłuchiwanych dziennikarzy nie był podejrzany o popełnienie przestępstwa. Jednak zgromadzone przez nich informacje posłużyły policji do prowadzenia dochodzeń wewnętrznych – tak przynajmniej wynika z „przecieków”.
Kilku dziennikarzy, którzy są na tropie jednego z największych skandali w historii Kanady oskarżyło policję, że podejmuje działania, które zagrażają życiu ich informatorom. Marie-Maude Denis z Radia Canada mówiła, że ona i jej koledzy podjęli nadzwyczajne środki, aby chronić swoje źródła informacji w sprawie śledztwa dziennikarskiego prowadzonego od pięciu lat.
Źródło: csmonitor.com
AS