Trwają przesłuchania Mike’a Pompeo – republikańskiego kandydata na nowego szefa CIA, zaproponowanego przez prezydenta elekta Donalda Trumpa. W czwartek był on nagabywany w senackiej komisji ds. służb wywiadowczych przez polityk z Partii Demokratycznej Kamal Harris, by przyznać, iż głębszymi przyczynami niestabilnej sytuacji na świecie są „zmiany klimatyczne”.
Pompeo uchylał się od odpowiedzi. Sugerował, że nie chce wdawać się w szczegóły debaty klimatycznej, zwłaszcza, że jego głównym zadaniem będzie zapewnienie bezpieczeństwa Amerykanom.
Wesprzyj nas już teraz!
– Dyrektor CIA [John] Brennan, który spędził 25 lat swojej kariery jako analityk, starszy menedżer i szef Agencji, powiedział, że gdy analitycy CIA szukali głębszych przyczyn wzrostu niestabilności na świecie, jako jedną z nich wskazali skutki zmian klimatycznych. Czy ma Pan jakiekolwiek wątpliwości, co do tej oceny sytuacji? – dopytywała się Harris.
– Pani Senator, nie miałem okazji zapoznać się z materiałami CIA odnoszącymi się do zmian klimatycznych – odparł Pompeo. Dodał też: – Wiem, jaką rolę ma pełnić agencja. Jej zadaniem jest zbieranie danych wywiadowczych aby zrozumieć zagrożenia dla świata. Z pewnością należą do nich: złe zarządzanie, niestabilność regionalna, wszelkie inne zagrożenia pochodzące ze wszystkich źródeł. Pozyskane informacje są przekazywane decydentom i w związku z tym również zmiany w aktywności klimatycznej do pewnego stopnia są wynikiem zebranych przez wywiad informacji dostarczonych prezydentowi.
Harris jednak drążyła: – W przeszłości kwestionował Pan naukowy konsensus w sprawie zmian klimatycznych, mimo że – według NASA – wiele badań opublikowanych w recenzowanych czasopismach naukowych pokazuje: 97 procent lub nawet więcej naukowców zgadza się, iż trendy klimatyczne wskazujące na ocieplenie klimatu w ciągu ostatniego wieku są bardzo prawdopodobnie spowodowane ze względu na działalność człowieka. Ponadto, większość wiodących organizacji naukowych na całym świecie wydały oświadczenia publiczne podpisując się pod tym stanowiskiem. Czy wciąż ma Pan jakiekolwiek wątpliwości odnośnie badań NASA? – dopytywała senator.
Pompeo oględnie przyznał w tym momencie, że wciąż wyznaje pogląd, iż tzw. zmiany klimatyczne nie powodują katastrofalnych szkód. Jak dodał, wolałby się nie wdawać w szczegóły debaty klimatycznej. Harris znowu go jednak indagowała, sugerując, iż wątpi w ustalenia NASA. Pompeo tłumaczył się, że się z nimi nie zapoznał i nie może wyrazić swojej opinii w tym momencie. Kwestia ta ma być omawiana ponownie podczas kolejnych sesji przesłuchania.
Kongresmen już wcześniej kwestionował „naukowy konsensus” w sprawie tzw. globalnego ocieplenia. W 2013 roku mówił: – Są naukowcy, którzy uważają wiele różnych rzeczy na temat zmian klimatycznych. Są tam tacy, którzy twierdzą, że mamy ocieplenie; tacy, którzy uważają, że mamy jednak ochłodzenie i tacy, którzy mówią, że w ciągu ostatnich 16 lat panują dość stabilne warunki klimatyczne.
Wyznawcy i sceptycy nowej pseudoreligii
Administracja prezydenta Baracka Obamy należy jednak do wpływowego grona wyznawców koncepcji mówiącej, że tzw. zmiany klimatyczne są „największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa świata” i „jeśli świat nie podejmie agresywnych działań, by je powstrzymać, grozi nam katastrofa”.
Podczas szczytu klimatycznego Organizacji Narodów Zjednoczonych COP22, który odbył się pod koniec ubiegłego roku w Marrakeszu, amerykański sekretarz stanu John Kerry straszył głodem, suszą i wojnami, jeśli natychmiast nie podejmie się działań zwalczających rzekome „globalne ocieplenie”.
Za to Donald Trump podczas kampanii prezydenckiej zapowiedział wycofanie się z umowy paryskiej i anulowanie miliardów dolarów dla ONZ przeznaczonych na walkę z rzekomym ociepleniem.
Kerry w Marakeszu mówił, że spodziewa się iż prezydent elekt po objęciu stanowiska zmieni zdanie. Dodawał: – Naukowcy namawiali mnie, aby przypomnieć mojemu własnemu rządowi i rządom na całym świecie, i wszystkim tutaj zgromadzonym, że jeśli natychmiast nie odwrócimy tych zmian, to możemy ich już nie cofnąć w ogóle – kontynuował Kerry. – Podkreślam dzisiaj: nie dostaniemy drugiej szansy. Konsekwencje zmian w większości przypadków będą nieodwracalne! – grzmiał polityk.
Tymczasem na konferencję kilkudziesięciu profesorów i uczonych przygotowało „Raport o stanie klimatu” . Autorzy podkreślili w nim, że wszystkie tak zwane rozwiązania mające zwalczać rzekome globalne ocieplenie są „czysto symboliczne” i „bezsensowne”.
Profesor University of London Philip Stott stwierdził: – Zasadniczo chodzi o to, że zmiana klimatu uzależniona jest od setek czynników lub zmiennych, a sama idea, że możemy zarządzać zmianami klimatycznymi w przewidywalny sposób poprzez zrozumienie i manipulowanie jednym politycznie wybranym czynnikiem (CO2) jest błędna. To nonsens naukowy – wyjaśnił.
Organizacja Narodów Zjednoczonych publicznie stwierdziła, że jej celem nie jest „rozwiązanie” problemu zmian klimatycznych, ale dążenie do redystrybucji bogactwa i rozszerzenia swojej władzy poprzez zwiększanie centralnego planowania.
Wysoki urzędnik ONZ Ottmar Edenhofer, współprzewodniczący grupy roboczej IPCC III przyznał: – Trzeba jasno powiedzieć, że de facto chodzi o redystrybucję światowego bogactwa poprzez politykę klimatyczną. (…) Trzeba uwolnić się od iluzji, że międzynarodowa polityka klimatyczna jest polityką ochrony środowiska. To już nie ma prawie nic wspólnego z polityką ochrony środowiska.
Komisarz UE ds. klimatu Connie Hedegaard mówiła z kolei w 2013 r., że „polityka globalnego ocieplenia jest właściwa, nawet jeśli nauka się myli”. Christiana Figueres, szefowa UNFCC, organu, który prowadził negocjacje w sprawie pakietu paryskiego, oświadczyła w 2012, że stara się doprowadzić do „scentralizowanej transformacji”, która „zasadniczo zmieni życia każdego człowieka na tej planecie”. Dodała, że „scentralizowana transformacja” będzie miała miejsce wtedy, gdy zmusi się rządy do słuchania naukowców głoszących teorię globalnego ocieplenia.
Klimatolog dr Roy Spencer mówił na początku 2015 roku: – Globalne ocieplenie i zmiany klimatyczne, nawet jeśli byłyby w stu procentach powodowane przez człowieka, byłyby tak powolne, że trudno byłoby je zaobserwować komukolwiek w swoim życiu. Huragany, tornada, powodzie, susze i inne klęski żywiołowe jeszcze nie wykazują żadnych oczywistych oznak zmiany długoterminowej. Naukowiec dodał, że to politycy straszą kataklizmami, by przerzucić na masy koszty realizacji własnych celów politycznych.
Znany fizyk z uniwersytetu Princeton Freeman Dyson stwierdził: – Jestem w 100 proc. Demokratą i lubię Obamę. Ale stanął on po złej stronie w kwestii klimatu, a Republikanie dobrze zrobili. Wzrost dwutlenku węgla w atmosferze przyniósłby więcej dobra niż zła i ludzkość z tego powodu nie czekałaby katastrofa.
Noblistka dr Ivar Giaever, która poparła Obamę mówi teraz, że „globalne ocieplenie to bzdura”. – Globalne ocieplenie to nie problem. Mówię teraz do prezydenta Obamy: przepraszam Panie prezydencie, ale Pan się myli. To jest nonsens. Giaever dodała, że „globalne ocieplenie naprawdę stało się nową religią”.
Ekolog, biolog i futurysta brytyjski James Lovelock stwierdził natomiast: – Obawiam się, że cała ta sprawa jest szalona. To jest jak religia naprawdę, to jest zupełnie nienaukowe.
– Każdy, kto stara się przewidzieć temperatury na więcej niż 5 do 10 lat naprzód jest jak idiota, bo tak wiele rzeczy może się nieoczekiwanie zmienić – komentował naukowiec.
Źródło: cnsnews.com., independent.co.uk., PCh24.pl,
Agnieszka Stelmach