Rząd Niemiec planuje wprowadzenie ustawy utrudniającej lub zgoła uniemożliwiającej sprzedaż niektórych niemieckich firm podmiotom spoza Unii Europejskiej. Planowane obostrzenia wymierzone są przede wszystkim w Chiny.
Tłem planowanego przez niemiecki resort gospodarki zakazu jest sprawa firmy Kuka z Augsburga produkującej wyspecjalizowane roboty, którą sprzedano w ubiegłym roku chińskiej firmie Midea. Mimo płynącej z wielu stron krytyki na gruncie obowiązującego wciąż prawa transakcji nie dało się zapobiec.
Wesprzyj nas już teraz!
W ocenie dziennika Frankfurter Allgemeine Zeitung pomysł niemieckiego ministerstwa przypomina protekcjonistyczne rozwiązania forsowane od dłuższego czasu przez Paryż. Inne niemieckie dzienniki zwracają uwagę, że Berlin ma w tym względzie jednak poparcie nie tylko we Francji, ale i w samej Brukseli, również upatrującej w polityce Państwa Środka dużego zagrożenia europejskiej gospodarki.
– Pozostajemy jedną z najbardziej otwartych gospodarek świata, uważamy jednak na uczciwe warunki konkurencji – powiedziała po przyjęciu przez rząd wstępnej decyzji o nowej ustawie niemiecka wiceminister gospodarki, Brigitte Zypries.
Obecnie firmy działające w strategicznych branżach – jak telekomunikacja, zaopatrzenie w prąd i wodę, zbrojeniówka – podlegają ochronie już wtedy, gdy podmiot spoza Unii Europejskiej chce nabyć przynajmniej 25 procent udziałów. Obostrzenia są jednak mocno ograniczone; rząd może zablokować transakcję tylko wówczas, gdy ta w ewidentny sposób „zagraża porządkowi publicznemu, bezpieczeństwu lub istotnym interesom bezpieczeństwa”.
Teraz przepisy mają zostać skonkretyzowane, a specjalną ochroną zostanie objęta większa liczba firm, na przykład takie, które wytwarzają specjalistyczny sprzęt wykorzystywany w szpitalach. Słowem tak, by przypadek firmy Kuka sprzedanej Chińczykom nie mógł się już nigdy więcej powtórzyć.
Źródła: faz.net, fr.de
Pach