Środowiska lewackie, feministyczne i proaborcyjne, organizujące w przestrzeni publicznej wulgarne i agresywne protesty pod szyldem „strajku kobiet” domagają się m.in. aborcji na życzenie. Co to oznacza? Że każda ciężarna matka, do chwili porodu, będzie miała „prawo” zdecydować o życiu lub śmierci swojego dziecka noszonego w łonie. Od czego zależeć będzie ich życie? Od „widzimisię”, warunków socjalnych, pracy, psychicznej gotowości na dziecko? A może decydować o tym będzie horoskop, wróżba, albo układ gwiazd, planet… a może rzut runami? Na ulicach zwolennicy aborcji z lubością noszą znak pioruna – runę „sig” – symbolizującą „zwycięstwo”, a w starych pogańskich wierzeniach „słońce”. W sprawie aborcji będzie to jednak zwycięstwo śmierci. To słońce, którego nigdy nie zobaczą ofiary „wolności wyboru”.
Listopad minął pod znakiem wulgarnych, agresywnych protestów środowisk lewackich i feministycznych, otwarcie postulujących aborcję na życzenie. „Pokolenie Netflixa” wyszło na ulice broniąc „prawa wyboru”, nie zawsze zdając sobie sprawę z tego, na czym prawo to miałoby polegać i jakie miałoby nieść konsekwencje. Równocześnie, wydarzenia ostatniego miesiąca ukazały smutną rzeczywistość polskiego społeczeństwa: gdy zanika wiara, umysły kształtuje popkultura wraz nowymi mediami, zanika także umiejętność krytycznego myślenia. Oczywiście, istnieje także inny wymiar tego zjawiska, który obserwować możemy na co dzień. Na ludzi „uwolnionych” od wiary czeka… zabobon.
Wesprzyj nas już teraz!
Od czasu ogłoszenia wyroku Trybunału Konstytucyjnego na ulicach polskich miast zapanowały wulgaryzmy, agresja, przemoc. Wielu ludzi dało się uwieść lewackiej narracji, że oto nadszedł czas walki o rzekomo podeptane „prawa kobiet”, na czele z „prawem wyboru”. Wiemy, że postulaty te sprowadzają się do aborcji na życzenie – to ma być ostateczną materializacją „wolność wyboru”. Ta walka uprawniać ma do ataków na kościoły i katolików – na tych, co chcą bronić życia. Każdego życia. Bezwzględnie. Bez kompromisów. Bronić od chwili poczęcia do naturalnej śmierci. Bo życie jest podstawowym prawem tego, który je otrzymał. Tu nie ma miejsce na „wybór”, bo oznacza on morderstwo.
Skąd więc to moralne zepsucie zwolenników aborcji? Skąd „znieczulica”? Ich źródeł jest wiele. Komentatorzy zgadzają się, że wielka rolę w kształtowaniu młodego pokolenia odegrała popkultura, być może ważniejszą od tej, którą odgrywać powinna szkoła i kościół. Inni z kolei diagnozują nowy konflikt pokoleniowy… Jest jeszcze jeden aspekt, całkowicie pomijany. Aspekt, który przedstawiciele „młodych i zbuntowanych” chętnie wykpią, a opinia „umiarkowanych” uzna za śmieszny przykład religijnego fanatyzmu. Bo o ile katolicyzm i Kościół spotyka się ze zmasowaną krytyką, czasem tylko zasłanianą rzekomą „troską” o stan „instytucji” (pomijając oczywiście zwykłych wierzących), to wszystko to, co katolicyzmowi przeczy i od niego odwodzi cieszy się tolerancją, troskliwą uwaga, a czasem i otwartym wsparciem. W końcu, przynosi to miłe skutki, a często można na tym i… zarobić. To kontekst, w którym warto także postawić rozwijający się od dekad biznes wróżb, magii, horoskopów, synkretycznych kultów opartych na dalekowschodnich tradycjach religijnych, aż po szamanizm i zabawne w swojej naiwności rekonstrukcje religii przedchrześcijańskich.
Ostatnie dekady przemodelowały niemal wszystko. Nawet „tradycje Andrzejkowe”, oderwane od ich dawnego kontekstu, stały się okazją do oswajanie rzeczywistości… zabobonu. Zło zaczynać się może od „niewinnej wróżby” i wrzucenia okultystycznych praktyk do worka z napisem „spokojnie, to tylko zabawa”. A nawet, od zwykłej, nietraktowanej serio wizyty u osoby „znającej przyszłość”, bądź od eksperymentów z „duchowością alternatywną”. Andrzejkowa, z pozoru niewinna, zabawa może stać się pierwszym (albo i kolejnym…) krokiem w stronę utraty wiary i zdania się na zabobon.
Zaczyna się „niewinnie”
Pierwsze kroki ku zatraceniu wyglądają bardzo niewinnie. Ot, taka tylko Andrzejkowa wróżba, lanie wosku… Potem z „pomocą” przychodzi horoskop, tarot, albo i inna usługa wróżki. Wraz z tłumaczeniami, że to „zabawa”, że w to „nie wierzę”, że to ciekawość, bo „czasem się sprawdza”. Katolik tak się nie „bawi”. Bo to nic innego jak początki fascynacji okultyzmem, magią.
Tymczasem horoskopy są dostępne na wyciągnięcie ręki i dla każdego. Nie brakuje ich w kolorowej prasie, mediach elektronicznych. Zwykle tak bywa, że „Andrzejkom” towarzyszy marketingowy szturm ofert. A gdy pojawia się zagrożenie – jak choćby koronawirus – chętnych do sprawdzenia „co mnie czeka” niestety przybywa. Dotychczasowe badania wskazywały, że z tego rodzaju usług korzysta niemal co dziesiąty Polak! Co drugi czyta horoskopy. Po „poradę” do wróżki idą młodzi, starzy, bogaci, wykształceni…
Warto zastanowić się czy i jak te dane może zmienić koronawirus. Ograniczony kontakt ze wspólnotą Kościoła, przerzucenie życia duchowego do sfery online, pustki w kościołach i trudniejszy dostęp do sakramentów. Okres koronawirusa nie pomaga we właściwym kształtowaniu ducha. Z powodu ograniczeń w czasie pandemii wiele osób ma problemy finansowe. Nadto Kościół mierzy się z ogromnym kryzysem i wściekłymi atakami – to wszystko może być powodem utraty nadziei i wiary. Tym bardziej trzeba wystrzegać się praktyk, które mogą zaszkodzić naszemu duchowi.
Nie dajmy się zwodzić, że los nasz zapisany jest w kartach, gwiazdach. Nie należy wierzyć, gdy ktoś nam przepowie lepszą przyszłość lub odkryje, że w kartach zapisana nam jest długo oczekiwana miłość. Nie szukajmy usprawiedliwienia porażek w kosmicznych konstelacjach. Bo tak właśnie, małymi krokami, piewcy laicyzmu usuwają z ludzkich sumień umiejętność rozróżniania dobra i zła, i kuszą wygodnym, bogatym, próżnym – „fajnym” – życiem. Tak sukcesywnie wymazują Boga, podsuwając „duchowość zastępczą”: łatwiejszą, przyjemniejszą. Bez odpowiedzialności – także za życie poczęte, którego, gdy niewygodne, można się „pozbyć”, bez obowiązków, bez piekła i wiecznej kary.
A wiara w Trójjedynego Boga? Nie przejmujmy się, gdy wyznawcy Chrystusa postrzegani są jako „ciemnogród”, „moher” czy „stare dewotki”. Pamiętajmy, że w tych samych „światłych” mediach – obrażających zarówno Boga jak i katolików – odwołujących się do nauki, logiki i rozumu, często bohaterem jest wróżka i zabobon, a prawda, naukowy fakt – jak np. o początku życia – są naginane pod własne potrzeby.
Chrześcijanin nie bawi się we wróżby
Zjawisko związane z silną popularyzacją ezoteryki zostało zauważone przez Episkopat Polski. W marcu 2013 roku na forum Komitetu ds. Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi KEP sformułowany został list pasterski, w którym napisano o kryzysie wiary, jaki dotknął wielu ludzi sięgających potem do okultyzmu i wpadających w ręce sekt.
„Z pewnością u podstaw tego kryzysu leży m.in. powszechny relatywizm, odrzucający istnienie wartości absolutnych i niezmiennych w każdej dziedzinie ludzkiego życia, zwłaszcza zaś na płaszczyźnie moralnej i religijnej. Prowadzić on może do przekonania o równości wszystkich religii czy systemów moralnych oraz do wyborów opartych na zasadach demokratycznych czy na subiektywnym przekonaniu, nie zaś na racjach obiektywnych i metafizycznych czy objawionych, a w konsekwencji do porzucenia chrześcijaństwa. Sprzyja temu dość powszechne dziś, także w naszym kraju, negatywne nastawienie do chrześcijaństwa, a nawet otwarta walka z nim” – napisał Episkopat.
Biskupi zwrócili przy tym uwagę na bardzo ważny problem, jakim są zagrożenia duchowe. Wśród nich wymienili okultyzm, pojmowany jako doktryny i praktyki opierające się na tajemnej wiedzy i magicznym działaniu. „Wyraża się on dziś w uprawianiu magii, wróżbiarstwa, czarów, astrologii i jasnowidztwa, w organizowaniu seansów spirytystycznych, w wierze w skuteczność amuletów i talizmanów, w opieraniu się na przepowiedniach i horoskopach” – zaznaczyli hierarchowie.
KEP nie miał wątpliwości, że takie praktyki nie są niewinną zabawą i zauważył fakt, że stoi za nimi potężny biznes lansujący „określoną modę na tego rodzaju zachowania”. Tymczasem działanie złego ducha może prowadzić do zniewoleń, a nawet opętań, których ilość w Polsce rośnie. Komitet w swej diagnozie ocenił, że do tego typu niebezpiecznych praktyk skłania często ciekawość, chęć przeżycia mocnych wrażeń, ale też poszukiwanie zdrowia, czy odpowiedzi. „Niewątpliwie, obok szarlatanów zbijających kapitał na ludzkiej naiwności i ignorancji, mamy tu do czynienia także z grupami czy instytucjami, w tym politycznymi i finansowymi, którym zależy na odciągnięciu człowieka od Chrystusa i Kościoła” – napisał KEP w liście.
„To, co tajemnicze, nieznane i pozornie cudowne, łatwo wciąga, zwłaszcza jeżeli wiążą się z tym obietnice powodzenia, szczęścia, oświecenia czy zdrowia. Prowadzi to do mniej lub bardziej uświadomionego nasączania własnej religii elementami synkretycznymi, obcymi dla niej, stopniowo ją rozwadniając i zamieniając w magię” – zaznaczył Komitet, który równocześnie przestrzegł przed oswajaniem dzieci z okultyzmem z pomocą m.in. zabawek, gier, a także poprzez banalizowanie zła – to prosta droga do uzależnienia się od niego.
KEP jednoznaczne wskazał w liście, że nie jest do pogodzenia z chrześcijaństwem „szukanie jakiejkolwiek namiastki życia religijnego poza Chrystusem i Kościołem, ponieważ nie da się połączyć Ewangelii z tajemną pseudowiedzą, sakramentalnej działalności Kościoła z magią, wiary w zmartwychwstanie z wiarą w reinkarnację. Takie zachowanie nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem i de facto stawia człowieka poza Kościołem”. I jak dodał, „chrześcijanin, kierując się wskazaniami własnej wiary, zdecydowanie odrzuca wszystko, co jest z nią sprzeczne lub co jej zagraża”.
Czytajmy Katechizm Kościoła Katolickiego
Takie stanowisko znajduje odzwierciedlenie w Katechizmie Kościoła Katolickiego: „Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość Por. Pwt 18,10; Jr 29, 8. Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem – połączonym z miłującą bojaźnią – które należą się jedynie Bogu. Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim – nawet w celu zapewnienia mu zdrowia – są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów. Jest również naganne noszenie amuletów. Spirytyzm często pociąga za sobą praktyki wróżbiarskie lub magiczne. Dlatego Kościół upomina wiernych, by wystrzegali się ich” (2116-2117).
Komitet ds. Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi KEP wskazał też kierunki działań mające na celu eliminowanie wszelkich zagrożeń wiary. To „właściwie prowadzone duszpasterstwo i wychowanie w rodzinie, formujące dojrzałą i rozumnie uzasadnioną wiarę oraz postawy życiowe oparte na chrześcijańskiej hierarchii wartości”. Dodatkiem jest kompetentna wiedza o sektach czy okultyzmie, przekazywana na katechizacji, jak i „rzeczowa apologia chrześcijaństwa, polegająca nie tylko na obronie przed zarzutami, ale także na racjonalnym uzasadnieniu wiary w Chrystusa oraz na wykazywaniu wartości i wyższości chrześcijaństwa nad innymi religiami”.
Kościół katolicki wyjaśnia też czym jest zabobon i opisuje go (KKK 2138) jako wypaczenie kultu, „który oddajemy prawdziwemu Bogu. Przejawia się on w bałwochwalstwie, jak również w różnych formach wróżbiarstwa i magii”. Zaś popaść w zabobon (Por. Mt 23, 16-22) – oznacza „wiązać skuteczność modlitw lub znaków sakramentalnych jedynie z ich wymiarem materialnym, z pominięciem dyspozycji wewnętrznych, jakich one wymagają” (KKK 2111).
MA, m