W piątek Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy otrzyma wyjątkowy dar od ministra spraw zagranicznych. Szef polskiej dyplomacji przekaże polski karabin przeciwpancerny wz. 35 „UR”, będący unikalnym przykładem polskiej myśli techniczno–wojskowej w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Stanowił on będzie wielkie wzbogacenie posiadanej już kolekcji broni strzeleckiej.
Na uroczystości obecni będą urzędnicy państwowi, członkowie Stowarzyszenia Miłośników Historii i Oręża z Bydgoszczy oraz Jednostki Strzeleckiej 4033 „Strzelec” z Bydgoszczy, tworzących pododdział w historycznych mundurach i sygnalista. Karabin przeciwpancerny wz. 35 został opracowany w Fabryce Karabinów w Warszawie przez zespół konstruktorów pod kierunkiem Józefa Maroszka.
Wesprzyj nas już teraz!
W przeciwieństwie do wszystkich innych karabinów przeciwpancernych, polski karabin wz. 35 nie używał pocisków rdzeniowych, które przebijały pancerz dzięki twardemu rdzeniowi ale pełnopłaszczowych pocisków ołowianych, zbliżonych do zwykłych pocisków karabinowych, o małym „karabinowym” kalibrze 7,92 mm. Pociski te były jednak wystrzeliwane z bardzo wysoką prędkością wylotową dzięki silnemu ładunkowi prochowemu i długiej lufie. Dzięki rdzeniowi ołowianemu, pocisk karabinu wz. 35 przy uderzeniu w pancerz pod płaskim kątem nie rykoszetował, lecz „przyklejał się” bokiem do pancerza, wybijając w pancerzu „korek” o średnicy ok. 20 mm.
Na początku II wojny światowej kb wz. 35 był w stanie przebić pancerz większości używanych czołgów. Z odległości 100 m przebijał pancerz grubości 33 mm a z 300 m pancerz grubości 15 mm, przy tym instrukcja podaje nawet przebicie do 40 mm z odległości 100 m (warto zauważyć, że była to lepsza przebijalność, niż np. brytyjskiego karabinu ppanc Boys o większym kalibrze 13,95 mm). Jego wadą był mały zasięg skuteczny wynoszący 300 m, typowy jednak dla karabinów przeciwpancernych tego kalibru.
Jego wprowadzenie na uzbrojenie polskich oddziałów objęte było ścisłą tajemnicą wojskową. Karabin miał być rzekomo produkowany na eksport do Urugwaju, stąd wzięła się potoczna nazwa tej broni: Ur (skrót od Urugwaj). Broń była dostarczana w drewnianych skrzyniach z napisem „Nie wolno otwierać – sprzęt mierniczy” (według innych źródeł: „Nie otwierać – sprzęt optyczny”). Skrzynie te składowano jako ściśle tajny zapas mobilizacyjny, ich otwarcie mogło nastąpić tylko na rozkaz ministra spraw wojskowych. Dopiero 15 lipca 1939 wyszedł rozkaz zapoznania wybranych żołnierzy i oficerów z obsługą broni.
Z dokumentów wynika, że do sierpnia 1939 dostarczono polskim oddziałom ponad 3500 sztuk tej broni. Znane numery fabryczne (ok. liczby 7000) zdają się sugerować, że mogło ich być nawet więcej, tajność powiązana z tą bronią czyni to trudnym do ustalenia.
Źródło: muzeumwl.pl
luk