Dzisiaj

Karanie za „mowę nienawiści”. Ktoś dostrzega konsekwencje tego lewicowego wymysłu?

(Źródło stock.adobe.com Oprac. PCh24.pl)

Sposób posługiwania się w debacie publicznej kategorią „mowa nienawiści” i jej jednoznaczne moralne zabarwienie pozwalają widzieć w niej narzędzie zmiany ocen moralnych wybranych zjawisk społecznych. Dokonuje się tego poprzez uznanie skierowanego wobec nich sprzeciwu (a nawet braku otwartej akceptacji) za wyraz „nienawiści”. W efekcie dochodzi do wprowadzenia nowego kodeksu moralnego na nowo określającego, co jest „dobre”, a co „złe” (niemoralne) i jako takie pozbawione miejsca w debacie publicznej. W tym kontekście instytucje szkoły i uczelni wyższej zasługują na szczególną uwagę – czytamy w książce Rafała Dorosińskiego „Mowa nienawiści – koń trojański rewolucji kulturowej”.

Poniżej, dzięki uprzejmości Instytutu Ordo Iuris, prezentujemy fragment publikacji

Całość dostępna TUTAJ

Wesprzyj nas już teraz!

***

Rozdz. VIII Konsekwencje penalizacji „mowy nienawiści” oraz mnożenia mechanizmów mających jej „przeciwdziałać”

Podstawowym postulatem zawodowych „tropicieli” „mowy nienawiści” („organizacji, które mają największe doświadczenie w przeciwdziałaniu mowie nienawiści”), działaczy i polityków lewicy, aktywistów LGBT i wspierających ich akademików jest wprowadzenie sankcji karnej i ściganie z urzędu „mowy nienawiści” ze względu na orientację seksualną, „tożsamość płciową”, a także płeć, wiek i niepełnosprawność. Postulatowi temu towarzyszy szereg innych żądań, których, jak się wydaje, najpełniejszą listę sporządził już w 2019 r. obecny minister sprawiedliwości Adam Bodnar, gdy pełnił funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich. Lista ta, zawarta w dokumencie Jak walczyć z mową nienawiści. 20 rekomendacji RPO dla premiera, obejmuje m.in.:

• powołanie „niezależnych” punktów kontaktowych i organów doradczych, czuwających nad egzekwowaniem obowiązków dostawców usług internetowych w związku z przeciwdziałaniem „mowie nienawiści”,

uświadomienie administratorów komercyjnych internetowych portali informacyjnych o obowiązku moderowania, filtrowania i usuwania komentarzy, które mogą być „mową nienawiści”,

• wprowadzenie obowiązku usługodawców internetowych zawiadamiania organów ścigania w przypadkach „mowy nienawiści”,

• prowadzenie kampanii społecznych adresowanych do młodzieży szkolnej,

• prowadzenie szkoleń, warsztatów i treningów w szkołach, szkoleń metodycznych dla nauczycieli, szkoleń policjantów, prokuratorów i sędziów, szkoleń dla adwokatów i radców prawnych,

• zaangażowanie „na rzecz walki z mową nienawiści” prokuratury, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Komisji Etyki Poselskiej, wreszcie władz miast i jednostek samorządu terytorialnego.

Jednym słowem, proponuje się, by m.in. niemal cały aparat państwowy, nowo utworzone wyspecjalizowane organy, media, samorząd terytorialny, zawodowi aktywiści i nauczyciele permanentnie prześwietlali debatę publiczną w poszukiwaniu wypowiedzi, które mogłyby zakwalifikować wedle całkowicie arbitralnych kryteriów jako „mowę nienawiści”.

Bazując na doświadczeniach krajów, w których powyższy program wprowadzono w życie, oraz niemałym już dorobku publikacji, wypowiedzi i projektów polskich aktywistów, można skatalogować zagrożenia wiążące się z realizacją wskazanych wyżej postulatów. Wśród nich, obok m.in. tłumienia debaty publicznej, jest ograniczenie wolności myśli i sumienia i próby wprowadzenia nowego kodeksu moralnego.

Przed zilustrowaniem zjawiska przykładami odnotujmy wartą uwagi ocenę dokonaną przez Heritage Foundation. Piórem jednego ze swoich analityków komentuje postulaty czołowych teoretyków „walki z mową nienawiści”, według których same regulacje prawne nie zapewnią równości i sprawiedliwości. Stąd:

uwolnienie społeczeństwa od emocji przenikających «mowę nienawiści» wymaga przekształcenia kultury grupy dominującej i jej obrazu samej siebie, tak aby w świadomości grup opresyjnych i w ogóle w społeczeństwie przeważał pozytywny obraz grup mniejszościowych. Najwyraźniej obrazy i narracje wytworzone przez kulturę grupy dominującej powinny zostać zastąpione nową mitologią na temat grup wykluczonych – jednocześnie stawiającą je poza jakąkolwiek krytyką. Niedopuszczalne stałoby się zatem kwestionowanie narracji grup rzekomo uciskanych, takich jak: cała historia to patriarchalna opresja mająca na celu podporządkowanie kobiet, płeć jest konstrukcją społeczną, którą można dowolnie wybrać albo Stany Zjednoczone zostały zbudowane głównie na supremacji białych.

Społeczeństwo przywiązane do praw fundamentalnych i wolności politycznej musi ulec radykalnej przemianie, aby wprowadzić w życie nową doktrynę moralną ukrytą pod postulatem kryminalizacji „mowy nienawiści”. Jeśli „celem prawa” ma być doprowadzenie do „unikania szerzenia nienawiści”, jak twierdzą niektórzy, a nie ochrona życia, wolności i własności, to musi być ono wymierzone w myśli i przekonania. Wolność słowa grupy dominującej musi zostać, przy wykorzystaniu prawa, ograniczona, ponieważ „koncentracja na mowie i języku może być jednym z niewielu sposobów zaradzenia niewyartykułowanym [rasistowskim] uczuciom, praktykom i wzorcom zachowań”. Innymi słowy, prawo musi wniknąć w zakamarki umysłu, aby osądzić i ukarać kryjące się w nim motywacje.

Ujmując rzecz inaczej – sposób posługiwania się w debacie publicznej kategorią „mowa nienawiści” i jej jednoznaczne moralne zabarwienie pozwalają widzieć w niej narzędzie zmiany ocen moralnych wybranych zjawisk społecznych. Dokonuje się tego poprzez uznanie skierowanego wobec nich sprzeciwu (a nawet braku otwartej akceptacji) za wyraz „nienawiści”. W efekcie dochodzi do wprowadzenia nowego kodeksu moralnego na nowo określającego, co jest „dobre”, a co „złe” (niemoralne) i jako takie pozbawione miejsca w debacie publicznej. W tym kontekście instytucje szkoły i uczelni wyższej zasługują na szczególną uwagę.

Zajęcia z przeciwdziałania „mowie nienawiści” w szkołach

Wśród wspominanych wyżej rekomendacji byłego RPO osobną grupę (jedną z czterech) stanowiły postulaty „dotyczące świadomości społecznej i prawnej”, w ramach której znajduje się rekomendacja upowszechniania „szkoleń, warsztatów i treningów w szkołach na temat szkodliwości mowy nienawiści”. Wedle publikacji, na podstawie których zajęcia te są prowadzone, „mowa nienawiści” ma być „objawem głębszego problemu”, a proponowane w nich ćwiczenia „pomogą wskazać prawdziwe jej przyczyny”. Szybko okazują się nimi „stereotypy”, z którymi zrównane zostają fakty i normy dotyczące płciowości, seksualności, małżeństwa i rodziny, narodu i religii.

Stosując jako synonimy „mowy nienawiści” m.in. takie sformułowania jak „negatywne zachowania”, „nieodpowiednie treści”, „obraźliwe informacje” czy „złe rzeczy”, publikacje te w szczególności:

a) kontestują klasyczne poglądy dotyczące seksualności i rodziny

Przykładowo podręcznik Kompasik. Edukacja na rzecz praw człowieka w pracy z dziećmi odrzuca traktowanie naturalnej, biologicznej rodziny jako normy. Jedno z ćwiczeń zachęca dzieci do „rozmawiania na temat różnych koncepcji i modeli rodziny” oraz „skłania dzieci do refleksji nad różnymi sposobami życia w rodzinie i definicją rodziny”, jako przykład do omówienia prezentując m.in. „pary tej samej płci”. Choć na słowa „mąż” i „żona” zabrakło w publikacji miejsca, to znalazło się ono dla „rodziny z rodzicami tej samej płci”. Autorzy utyskują ponadto, że wielu ludzi „świadomie lub nieświadomie stosuje normy heteroseksualne do środowisk homoseksualnych, obwiniając ich przedstawicieli o nieprzestrzeganie norm oczekiwanych od «normalnych» ludzi”. W innym miejscu (Zakładki. Przeciwdziałanie mowie nienawiści w sieci poprzez edukację o prawach człowieka) sugeruje się, że utożsamianie się z subkulturą LGBT jest tak naturalne jak upodobanie do gry w piłkę nożną, wykonywanie zawodu fryzjera czy posiadanie określonej narodowości. Z kolei jako element „edukacji na rzecz praw człowieka” przedstawiana jest „edukacja genderowa”, której „celem jest zmiana ról, które dziewczynki i chłopcy oraz kobiety i mężczyźni odgrywają w życiu prywatnym i publicznym”. Środkiem do tego okazuje się wmawianie dzieciom, że „na świecie jest więcej opcji płci niż tylko kobieta i mężczyzna” oraz że „kluczowa w określeniu płci jest tożsamość płciowa, czyli wewnętrzne, subiektywne poczucie własnej płci”.

b) wspierają postawy proimigracyjne

Stałym elementem „szkoleń, warsztatów i treningów w szkołach na temat szkodliwości mowy nienawiści” jest jednostronne przedstawianie problematyki imigracji. Stosuje się przy tym swoisty szantaż moralny polegający na opisywaniu złożonego zagadnienia społecznego jedynie przez pryzmat współczucia i emocji, utożsamiając przeciwników masowej imigracji z cierpiącymi na „fobię” rasistami. Prowadzący zajęcia mają kierować prośby do „uczestników, żeby wyobrazili sobie, że są młodymi ludźmi w Iraku albo w Afganistanie, gdzie wojna zrujnowała kraj”, oraz pytania o to, „co by czuli/czuły, będąc imigrantem/imigrantką”.

Złożoność konsekwencji wynikających ze zderzenia dwóch odmiennych cywilizacji i realne, wiążące się z tym zagrożenia sprowadzone zostają do „negatywnych stereotypów”. Stąd zamiast do poważnej debaty uczestnicy nakłaniani są do zastanawiania się nad tym, „czy młodzi ludzie mogą coś zrobić, żeby promować bardziej pozytywny obraz imigrantów”, oraz do „stworzenia strony internetowej lub profilu w mediach społecznościowych, gdzie prezentowaliby pozytywne historie o imigrantach”.

c) uczą zachowań cenzorskich, oduczają dyskusji

Zamiast uczyć szacunku dla odmiennych poglądów, sztuki kulturalnego prowadzenia sporu i wspólnego dążenia do prawdy, zamazują różnicę między nawoływaniem do przemocy i wulgarnością (obelgą) a uzasadnionymi opiniami i wyrabiają skłonność do szybkiego obrażania się, zachęcając do ucinania dyskusji i cenzurowania odmiennych poglądów.

Uczestnicy uczą się podejmować „działania w celu zgłaszania nieodpowiednich treści administratorom strony”. Instruuje się ich: „Używaj mechanizmów zgłaszania lub procedur skarg, aby powiadamiać właścicieli stron internetowych o przykładach mowy nienawiści”, „Zgłaszaj przypadki mowy nienawiści do organizacji zajmujących się problemem”, „Wzywaj innych do potępiania lub zgłaszania mowy nienawiści, wyrażania solidarności z ofiarami bądź angażowania się w inne działania”. Wskazuje się, że „mogą zachęcić innych aktywistów internetowych do zgłaszania naruszeń administratorom stron”. Podpowiada się im, że „[z]głoszenie nieodpowiednich treści na stronie to dopiero pierwszy krok. Kolejnym jest zgłoszenie takich treści organom władzy zajmującym się dyskryminacją bądź bezpośrednio policji”. Wreszcie skłania do poszukiwania odpowiedzi na pytanie: „Co jeszcze możecie zrobić, żeby zapewnić skuteczniejsze składanie skarg?”.

Gdy weźmie się pod uwagę:

• sygnalizowaną wyżej tendencyjność materiałów szkoleniowych,

• ich swobodne podejście do wolności słowa wyrażane m.in. w przekazywanym uczestnikom komunikacie, że „czasami prawo do wolności wyrażania opinii można ograniczać, jeżeli może ono krzywdzić innych lub zagrażać społeczeństwu” [podkr. R.D.],

• przyjmowaną przez orędowników „walki z mową nienawiści” zasadę, zgodnie z którą o tym, co jest, a co nie jest „mową nienawiści”, rozstrzygają uczucie adresata wypowiedzi,

wtedy zasadne będzie przypuszczenie, że dla uczestników zajęć „negatywnym zachowaniem”, „nieodpowiednią treścią”, „obraźliwą informacją” lub „złą rzeczą” mogą okazywać się „normalne i racjonalne” wypowiedzi niezgodne z opisaną wyżej linią programową. Jedyną granicą tego, co może zostać uznane za „mowę nienawiści”, okazuje się więc ludzka wyobraźnia.

„Mowa nienawiści” – koń trojański rewolucji kulturowej

Rafał Dorosiński

Ordo Iuris Cywilizacja

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij