Przez tysiąclecia Kościół nie widział możliwości dopuszczenia rozwodników w nowych związkach do Komunii, a teraz nagle, przez jeden mały przypis w adhortacji, miałoby to się zmienić – dziwi się niemiecki kardynał Paul Josef Cordes.
Wieloletni przewodniczący Papieskiej Rady Cor Unum, niemiecki kardynał Paul Josef Cordes, udzielił wywiadu austriackiemu portalowi Kath.net. Purpurat wskazuje, że dzisiejsze spory w Kościele przypominają znane już z historii sytuacje, na przykład poważny kryzys ariański, pomieszanie XV i XVI stulecia czy niektóre emocjonalne dyskusje za pontyfikatu Jana Pawła II.
Wesprzyj nas już teraz!
Tymczasem sprawa rozwodników w nowych związkach była już wielokrotnie podejmowana przez Kościół katolicki.
– Od wczesnych czasów Kościoła teologia i duszpasterstwo próbują znaleźć drogę dostępu do sakramentów pojednania i ołtarza dla mężczyzn i kobiet w nieregularnych sytuacjach kanonicznych. Pan jednakowoż, jak uczy Ewangelia według św. Mateusza, wykluczył wszelkie ponowne małżeństwa – przypomina kardynał. Jak wskazuje, sprawą tą zajmowali się choćby Orygenes, Bazyli Wielki czy Sobór Trydencki; niedawno – synod z 1980 roku oraz Jan Paweł II. Nikt jednak nie znalazł możliwości dopuszczenia rozwodników w ponownych związkach do sakramentów.
– A teraz nagle Urząd Nauczycielski miałby znaleźć rozwiązanie! Ustępstwo pojawia się w przypisie do posynodalnej adhortacji apostolskiej Amoris laetitia – mówi kard. Cordes.
Jak wskazuje, sposób zaprezentowania tej zmiany jest jednak bardzo wątpliwy. – Argumentuje się, że w pewnych okolicznościach dostęp do sakramentów byłby pomocny względem wzrostu wiary i miłości takich chrześcijan. Teologiczne uzasadnienie tej zgody w żadnej mierze nie jest nieodparte. Jej formalna moc wiążąca z pewnością nie ma rangi dogmatu – mówi dosłownie.
Purpurat stwierdza następnie, że kardynałowie Burke, Brandmüller, Carraffa i Meisner prosząc o rzeczywiście potrzebne wyjaśnienia zostali w przedziwny sposób zaatakowani.
– Czterech kardynałów w rzeczowym tonie poprosiło o oddalenie wątpliwości względem tekstu. Spotkało się to z nieproporcjonalną siłą protestu. Nie mogłem zrozumieć tego oburzenia; miałem też wątpliwości, czy motywacja oburzonych jest nakierowana na odkrywanie prawdy – wskazuje Cordes.
Jak kardynał dodaje, cały czas istnieje potrzeba wyjaśnienia tej sprawy. Jego zdaniem w każdym razie nie można powiedzieć nic lepszego niż to, co powiedział prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gehrard Müller: Amoris laetitia nie może być interpretowana tak, jakby wcześniejsze wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego i papieży były nieważne.
Pach
Źródło: Kath.net