Kościół musi przemyśleć na nowo swój stosunek do świata. Soborowa konstytucja „Gaudium et spes” nie przygotowała katolików w odpowiedni sposób na wielkie wyzwania. Dzisiaj kolejną próbę „odpowiedzi światu” podejmuje niemiecka Droga Synodalna. Widzimy jednak, jak to się kończy. Pisze o tym na łamach „Natonal Catholic Register” kard. George Pell, były członek Rady Kardynałów.
Według kardynała George’a Pella soborowa konstytucja duszpasterska „Gaudium et spes” była nacechowana bardzo pozytywnym podejściem do świata. Powstała wprawdzie niespełna 20 lat po zakończeniu II wojny światowej, ale odzwierciedlała nadzieje związane z odbudową i zjednoczeniem Europy kierunku, który wytyczyli Alcide de Gasperi, Konrad Adenuer i Robert Schuman.
W dokumencie zabrakło jednak potępienia komunizmu. Owszem, konstytucja wyraziła ubolewanie z powodu działań ateizmu, ale nie odniosła się w ogóle do Związku Sowieckiego jako takiego. Według kardynała jest to dość niespójne z samą esencją Ewangelii, która wiąże się z walką dobra ze złem. Mamy do czynienia z w pewnym sensie niedocenianiem siły zła. To wpływa na nasze postrzeganie tak zwanych znaków czasu. Według Pella to właśnie ta kwestia wiąże się często z błędnym rozumieniem stosunku do współczesności: powierzchowna idea odczytywania znaków czasu bywa rozumiana jako postulat dostosowywania Kościoła do świata. Według kardynała Pella konstytucja „Gaudium et spes” nie przygotowała Kościoła właściwie na wielkie wyzwania związane z wojnami kulturowymi i z atakiem na chrześcijański obraz małżeństwa i rodziny. Bardziej profetyczna jest w jego ocenie encyklika Pawła VI „Humanae vitae”.
Wesprzyj nas już teraz!
Kardynał uważa, że jednym z rozpowszechnionych dziś błędów jest też odrzucanie wsparcia, jakiego Kościołowi może udzielać świat polityki. Trzeba przyjmować to, co robi Donald Trump, Wiktor Orban czy Fratelli d’Italia, nawet jeżeli nie jest to wiele”. Jesteśmy dziś przecież wdzięczni wobec Konstantyna czy Karola V. „To nie grzech śmiertelny marzyć o chińskim Konstantynie” – napisał.
Następnie zwrócił uwagę na niemiecką Drogę Synodalną. Jak podkreślił, podejmowanie takich dzieł, jak w Niemczech, może wyrwać się spod kontroli – i to właśnie teraz obserwujemy. Jak wskazał, II Sobór Watykański był przez Pawła VI prowadzony ostrożnie, z poszanowaniem władzy biskupów. A jednak po Soborze pojawiło się wiele problemów. Pytanie, co będzie po niemieckiej Drodze Synodalnej – skoro już w jej trakcie pojawiają się całkowicie wywrotowe postulaty, a w jej pracach uczestniczą osoby przeciwne katolicyzmowi?
Źródło: ncregister.com
Pach
Kilka refleksji na temat Drugiego Soboru Watykańskiego i obecnego kryzysu w Kościele