Kiedy Benedykt XVI podejmował decyzje o ustąpieniu, nie brał pod uwagę bardzo wielu skutków – powiedział w rozmowie z gazetą „Il Messaggero” o papieżu Benedykcie XVI kardynał Gerhard Ludwig Mūller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary.
Wesprzyj nas już teraz!
Włoska redakcja spytała hierarchę o powody, dla których zmarły papież szczególnie zapisze się w historii.
– Był teologiem zdolnym do rzadkiej jasności. Pozostawia po sobie niezwykły dorobek naukowy. Jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary napisał jedne z najważniejszych dokumentów pontyfikatu Jana Pawła II. Całość jego wiedzy jest chyba zawarta w jego encyklikach o miłości, wierze, nadziei – brzmiała odpowiedź.
Obydwaj niemieccy hierarchowie wielokrotnie się spotykali i dyskutowali. W wywiadzie kardynał Mūller nazywa Benedykta XVI przyjacielem. W 2005 roku zmarły papież uczynił rodaka swoim następcą na stanowisku prefekta kluczowego w Kościele urzędu.
– Powiedział, że biskup Mūller w jego opinii będzie bardzo dobry, bo ze wszystkich biskupów na świecie jest najlepiej przygotowany teologicznie. To była jego opinia. Oczywiście ten osąd sprawił, że się zarumieniłem, ale tak właśnie myślał – opowiedział o powodach i okolicznościach tej decyzji rozmówca „Il Messaggero”.
Dzisiaj kardynał jest redaktorem dzieł zebranych Josepha Ratzingera. Został więc zapytany o istotę aktualności myśli następcy Jana Pawła II na Stolicy Piotrowej.
– Jego prace w języku niemieckim zostały przetłumaczone na kilka języków i nadal są rozpowszechniane. Do przetłumaczenia pozostał tylko jeden tom. Myślę, że jego sposób uprawiania teologii nie należał do metody scholastycznej, ale obejmował szerszy horyzont, będąc pod wpływem literatury nowoczesnej. W ten sposób na przykład dzisiejsze problemy są przeniknięte przez wizję z pewnością eklektyczną. Linia św. Augustyna, św. Bonawentury, św. Tomasza, Dunsa Szkota istnieje równolegle z kontaktem z myślą współczesną. Ratzingerowi udało się dokonać transpozycji klasyki, przesączając ją w sposób osobisty. W ten sposób udało mu się skupić na słabości współczesnej myśli zachodniej wynikającej z relatywizmu etycznego. I w ten sam sposób ujął inne wyzwania: myślę o transhumanizmie, o pokusie człowieka, by uczynić siebie Bogiem, o wielkim pytaniu antropologicznym: dokąd zmierza człowiek, jaki jest jego związek z Prawdą? Zastanawia się nad długofalowymi skutkami tych nurtów, które historycznie negują Boga. Podstawą roboczą była konstytucja soborowa o Objawieniu Bożym Dei Verbum. Ratzinger był przecież jednym z największych znawców Vaticanum II. To jest właśnie centrum jego pracy – wyjaśnił.
Jedno z pytań dotyczyło zaciekłych ataków na Benedykta XVI wyprowadzanych z jego ziemskiej ojczyzny. Chodzi o fałszywe oskarżenia dotyczące rzekomego wspierania nazizmu, a także udziału w aferze pedofilskiej na terenie diecezji monachijskiej.
– Należałoby zapytać, dlaczego Niemcy od czasu Reformacji zawsze dochodzą do postawy antyrzymskiej. Mówię to jako Niemiec – odparł.
– Wytworzyli kłamstwa o Ratzingerze, cyklicznie obalane, bo oparte na elementach oszukańczych. Nawet w sprawie afery monachijskiej nigdy nie skłamał, właściwie podszedł do sprawy pedofilii. Prowadził jedynie sprawę księdza, który został wysłany z innej diecezji na leczenie u psychiatry w Monachium i zapewnił mu pokój w parafii. Prawda jest zawsze ratunkiem i wyjdzie na jaw. Jako prefekt nikt tak jak on nie walczył z pedofilią i z pewnością był to element, który mógł sprawić, że były do niego wrogo nastawione liczne grupy. Niestety, gdy istnieją uprzedzenia, trudno je przełamać – dodał kardynał Muller.
– Z pewnością chciałby ponownie zażegnać schizmę lefebrystyczną, ale to się jemu nie udało. Pontyfikat Ratzingera był pontyfikatem reformatorskim, w tym sensie, że pogłębiał wiarę i ją aktualizował: na temat Chrystusa, kapłaństwa, liturgii – ocenił.
W końcu włoska redakcja spytała o powody niegdysiejszej krytyki, która wyszła z ust kardynała. Chodziło o decyzję dotyczącą ustąpienia z Tronu Piotrowego.
– Nie chciałem go krytykować za decyzję osobistą. Wyjaśniłem mu, że jestem przeciwny możliwości rezygnacji w wieku 75 lat dla biskupów. Ponieważ papież jest również biskupem, dotyczyło to również jego. Rezygnacja stwarza kilka problemów na poziomie teologicznym w odniesieniu do zasady jedności, a rezygnacja papieża sprawiła, że to wypaczenie stało się oczywiste. To prawda, że Kodeks Prawa Kanonicznego rozważa taką możliwość, ale kiedy Benedykt XVI podejmował decyzję, nie brał pod uwagę bardzo wielu skutków. Kwestie pozostały na stole, bez odpowiedzi – wyjaśnił kardynał Gerhard Ludwig Mūller.
Źródło: KAI