„Tak zwani niemieccy ludzie Kościoła marzą o tym, by pouczać innych i wyznaczać drogę Kościołowi powszechnemu. Tymczasem nadszedł czas, by pobierać lekcje u innych” – mówi kard. Gerhard Ludwig Müller.
Były prefekt Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerhard Ludwig Müller mówił w rozmowie z niemieckim katolickim dziennikiem „Die Tagespost” o problemach współczesnej teologii. Jak podkreślał, nie brakuje dziś progresistów, którzy głosząc herezję powołują się na autorytet samego papieża. Brylują wśród nich Niemcy. Tymczasem teologia progresywna podcina gałąź, na której siedzi. Rzym powinien być bardziej surowy w karaniu teologicznych błędów, uważa hierarcha.
Wesprzyj nas już teraz!
– Wolność teologii nie jest postrzegana odpowiedzialnie, w świetle „prawdy Ewangelii” (Ga 2, 14). Słyszałem często z kręgu tych doktorów, którzy sami nazywają się progresywnymi, że promocja i habilitacja powinny przebiegać tak gładko, by nie trzeba było spodziewać się jakichkolwiek zapytań z Rzymu. Gdy dana osoba otrzyma już posadę jako profesor na państwowym uniwersytecie i nie można jej odwołać, to wówczas może wyrażać się „swobodnie”, to znaczy w zgodzie z większością i krytycznie wobec Rzymu” – powiedział kardynał.
– Każda nauka ma swoje podstawy. Jeżeli teologia zapomina o swojej podstawie w objawionej wierze, to poprzez negację swoich zasad poznawczych i kryteriów prawdy podcina gałąź, na której siedzi – dodał.
Müller wyjaśnił, że progresiści nie mogą powoływać się na pragnienie prowadzenia wolnej debaty, wyrażane przez papieża Franciszka.
– Swobodny dyskurs oznacza właśnie to, że rozpoznaje się podstawy teologii w Słowie Bożym. Powoływanie się na papieża, by reprezentować heretyckie stanowisko, jest sprzecznością samą w sobie. Nie chodzi tu o wierność papieżowi, ale o powierzchowną instrumentalizację jego obecnego autorytetu medialnego. Gdy papież mówi coś niewygodnego, jak „aborcja jest morderstwem na zlecenie”, to nie jest już wesoło – wskazał.
– Teologowie, którzy pojmują życie w sposób niejasny i sekularny, muszą się nawrócić – lub okazać wielkość, rezygnując z funkcji profesorów czy też nie przyjmować zaoferowanego im urzędu biskupiego – dodał niemiecki hierarcha.
Były prefekt Kongregacji Nauki Wiary zauważył też z ubolewaniem, że teologia nie odgrywa już większej roli na Synodach Biskupów. – Poziom argumentacji jest czasami żałosny – stwierdził. Jest to jego zdaniem efektem postrzegania wiary katolickiej jako towaru, który należy jak najlepiej „sprzedać”. Z tego powodu nie ceni się już dobrych teologów, a ci biskupi, których kompetencje intelektualne są naprawdę wysokie, nie otrzymują często ważnych stanowisk.
Doskonali teologowie uważani są dziś raczej za słabych duszpasterzy, którzy nie będą w stanie być blisko ludzi. – Tak, jakby kompetencje menadżera były ważniejsze od przenikliwości teologicznej – w czasach, w których kwestionuje się racjonalność wiary – powiedział Müller.
Według hierarchy w Rzymie panuje pewien przestrach; takie instytucje jak Kongregacja Nauki Wiary postrzegane są za przestarzałe. Decyzje Kongregacji są relatywizowane, a ona sama deprecjonowana anachronicznie jako następca Świętej Inkwizycji. Istnieją obawy, by nie blokować rozwoju profesorów teologii, powiedział kardynał, przypominając sprawę niemieckiego jezuity ks. prof. Ansgara Wucherpfenniga, któremu prefekt Kongregacji Nauki Wiary kard. Luis Ladaria nie był w stanie uniemożliwić kierowania katolicką uczelnią, choć ten szerzy herezję homoseksualną.
Müller powiedział też, że młodym teologom nie jest dziś łatwo osiągać sukcesy naukowe, jeżeli nie są progresywni.
– Kto nie wykazuje antyrzymskich uczuć, „ten do nas nie pasuje”. W Niemczech szansy na katedrę nie ma niemal nikt, kto pisał doktorat lub habilitację na temat Josepha Ratzingera czy Jana Pawła II – podkreślił.
Według Müllera w świecie romańskim panuje poczucie niższości wobec bogactwa Niemców oraz dawnych dokonań ich teologii. – To prowadzi do tego, że Niemców zostawia się sobie samym, o ile tylko przysyłają pieniądze – powiedział.
Pytany o ogólną kondycję teologii w Kościele powszechnym kardynał odparł, że sytuacja jest zróżnicowana.
– Najwięcej problemów jest w przestrzeni Europy Środkowej, gdzie kryzys zaszedł najdalej. Na międzynarodowych kongresach specjalistycznych w Rzymie Niemcy odznaczają się z reguły nieobecnością – zaznaczył, dodając, że jakość nauki teologicznej choćby w Polsce, Hiszpanii, USA czy we Włoszech jest zasadniczo lepsza.
– Tak zwani „niemieccy ludzie Kościoła” marzą wprost żałośnie o tym, by pouczać innych i wyznaczać drogę Kościołowi powszechnemu. Tymczasem nadszedł czas, by pobierać lekcje u innych i pokornie dowiedzieć się, jak pozostać wiernym Słowu Bożemu i zyskać stąd energię do nowej ewangelizacji – zakończył kardynał Müller.
Źródło: die-tagespost.de
Pach