Papież Franciszek nie jest heretykiem, ale jego nauczaniu brakuje niekiedy jasności. Są dziś biskupi, którzy wykorzystują papieski autorytet i forsują zmiany całkowicie niezgodne z katolicką doktryną. Trzeba postawić temu tamę – mówi kardynał Gerhard Ludwig Müller.
Kard. Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, skomentował oskarżenia papieża Franciszka o herezję. W rozmowie z katolickim dziennikiem „Die Tagespost” stwierdził, że określanie Ojca Świętego mianem heretyka jest nieuzasadnione. Przyznał jednak, że wiele elementów w nauczaniu obecnego następcy Piotra budzi wątpliwości. W jego ocenie odpowiadają za ten stan rzeczy fatalne kompetencje teologiczne bliskich współpracowników papieża.
Wesprzyj nas już teraz!
Tłem rozmowy z kard. Müllerem jest list otwarty, jaki opublikowali w kwietniu katoliccy uczeni świeccy i duchowni. Sygnatariusze uznali, że papież głosi tezy sprzeczne z wiarą katolicką. W ocenie niemieckiego hierarchy na list ów trzeba koniecznie odpowiedzieć. Jest jednak niezmiernie ważne, by uczynili to najlepsi fachowcy – a zatem Kongregacja Nauki Wiary. Kardynał przestrzegł przed uleganiem pokusy odpowiedzi za sprawą Sekretariatu Stanu lub zaprzyjaźnionych z Ojcem Świętym dziennikarzy.
Hierarcha przypomniał, że w przeszłości bywali papieże, którzy w niektórych punktach mylili się w swoim nauczaniu. Nigdy nie chodziło jednak o twierdzenia głoszone ex cathedra. W wypadku Franciszka zarzuty idą o wiele dalej. Zdaniem krytyków papieża, Ojciec Święty odrzuca niezwykle istotne treści wiary katolickiej.
„Nie uważam tak. Moim zdaniem problem powstaje ze względu na fałszywe twierdzenie, jakoby Kościół był zacofany i wiara wymagała jakiejś modernizacji tak, by nie było tak dużej sprzeczności w ważnych kwestiach moralnych z wiodącymi siłami świata zachodniego. W obozie „przyjaciół” papieża – niektórzy sami się tak nazywają, by się legitymizować, jednocześnie piętnując wszystkich inaczej myślących wiernych katolików jako wrogów papieża – myli się wiarę z neomarksistowsko-neoliberalną ideologią”– stwierdził hierarcha.
Jak dodał, ludzie tego rodzaju chcieliby „wypchnąć” z Kościoła wszystkich, którzy deklarują wierność wobec nauczania św. Jana Pawła II i Benedykta XVI. „Nadszedł czas, by papież Franciszek wyraził się jasno na temat jedności wszystkich katolików w objawionej wierze”– podkreślił.
Jak dodał kard. Müller, katolicy nie mogą być ślepo posłuszni biskupom, którzy głoszą rzeczy sprzeczne z wiarą. Całe nauczanie musi być zakorzenione w Piśmie, Tradycji i zdefiniowanej doktrynie Kościoła. Jako przykład sprzecznych z tym rzeczy wymienił dopuszczanie do Komunii świętej niekatolików.
Przypomnijmy, że w 2018 roku większość biskupów niemieckich dopuściła do Eucharystii tych protestantów, którzy żyją w małżeństwie z katolikami. Uzyskano na to zgodę papieża. Tymczasem w tym roku jeden z największych promotorów takiej zmiany kard. Walter Kasper przyznał, że opracowany wówczas dokument afirmujący taki krok był… teologicznie niewystarczający. To jak na dłoni pokazuje słuszność analizy kard. Müllera: samozwańczy reformatorzy nie posługują się właściwie teologią, ale wykorzystują Ojca Świętego i manipulują nauczaniem Kościoła.
Kardynał stwierdził następnie niezwykle mocno, że dziś Kościół katolicki „znajduje się wewnętrznie i zewnętrznie w jednym z najpoważniejszych kryzysów w całej swojej historii”. Kościół „nie przetrwa, jeżeli zamieni się w jakąś religijno-polityczną NGO i zrelatywizuje lub całkowicie odrzuci wiarę oraz moralność objawioną mu przez Chrystusa” – podkreślił.
„Samosekularyzacja, która trwa od ponad 50 lat, nie uratuje Kościoła przed przepaścią, ale zaprowadzi go do niej jeszcze bliżej”– powiedział.
Według hierarchy bardzo poważnym problemem jest zarzucenie kryteriów ortodoksji i herezji. Zamiast mówić o tym, kto głosi wiarę prawdziwą, a kto fałszywą, mówi się dziś o Kościele w kategoriach czysto politycznych. Mamy więc „konserwatywnych-tradycjonalistycznych-fundamentalnych-prawicowych hamulcowych przeciwko lewicowym-liberalnym-modernistycznym-otwartym na świat postępowcom”. „To zwietrzała sól”– podkreślił. Jak dodał kardynał, jeżeli „dopasowywanie się do upadłej moralności jest przedstawiane jako proces synodalny to wkrótce Kościół będzie nie do poznania”. Tymi słowy skrytykował wyraźnie niemiecką Konferencję Episkopatu, która na początku marca tego roku ogłosiła wejście na „drogę synodalną”. Na drodze tej niektórzy biskupi chcieliby zmienić moralność seksualną, poluzować celibat, dopuścić kobiety do diakonatu i podzielić się władzą ze świeckimi.
Były prefekt Kongregacji Nauki Wiary mówił też o adhortacji apostolskiej Amoris laetitia. Jak stwierdził, niektóre użyte w niej sformułowania wymagają wyjaśnienia. „Przy jego [Franciszka – przyp. red.] dokumentach często jest tak, że przygotowujący je ludzie są może jego zaufanymi, ale nie wyróżniają się w teologii ani urzędowo, ani fachowo; biorą na siebie poważną winę, bo powodują wzburzenie, które szkodzi papieżowi i papiestwu” – stwierdził. Hierarcha ponownie odwołał się tu do skandalicznej decyzji części biskupów Niemiec o dopuszczeniu do Komunii świętej niektórych protestantów. Jak podkreślił, to niedopuszczalne, by biskupi rozsądzali „od przypadku do przypadku”, czy zastosują wiążącą doktrynę, czy też nie.
Wreszcie hierarcha powiedział, że papieża Franciszka nie można uznać za heretyka.
„Do pojęcia „heretyka” przynależy uporczywe zaprzeczanie nieomylnej i przedłożonej przez Kościół nauce wiary. O tym w przypadku papieża Franciszka nie może być mowy. O ile można zrozumieć obawy teologów w ich oświadczeniu [oskarżającym papieża o herezję – przyp. red.], to trzeba powiedzieć, że należy wybierać właściwe środki na rzecz uprawnionego celu, jakim jest większa jasność w niektórych wypowiedziach papieża Franciszka”– zaznaczył purpurat.
Wezwał następnie wszystkich wierzących katolików do tego, by dawali odpór rzekomym „przyjaciołom” papieża Franciszka, którzy przypisują sobie papieski autorytet i głoszą rzeczy sprzeczne z wiarą katolicką.
„Jest zasadniczo błędne obarczać papieża Franciszka winą za wszystko, co dziś idzie źle – lub wprost przeciwnie, kosztem jego poprzedników uznawać go za najlepszego papieża w historii Kościoła, zgodnie z jakimś rodzajem kultu jednostki”– powiedział kardynał.
Hierarcha był też pytany o dwie kontrowersyjne sprawy: decyzję papieża o odrzuceniu kary śmierci oraz deklarację o wolności religijnej podpisaną przez papieża razem z islamskim imamem. W tej pierwszej kwestii kardynał nie widzi problemu. Jego zdaniem kwestia kary śmierci nie należy do depozytu wiary i papież Franciszek miał prawo uczynić to, co uczynił. Jedyny problemem to niedobrze dobrana argumentacja uzasadniająca zasadniczo słuszne jego zdaniem odrzucenie takiej kary.
Większy kłopot dostrzega kard. Müller w sprawie deklaracji o wolności religijnej. Jak powiedział, należy docenić wysiłki papieża Franciszka na rzecz pokoju i swobody dialogu z przedstawicielami innych religii. A jednak nie wolno twierdzić, jakoby Bóg życzył sobie istnienia różnych religii. Niekatolickie religie mogą być w pewien sposób pożyteczne tylko jako rodzaj przygotowania pogan do przyjęcia prawdy Ewangelii, nigdy inaczej. Kardynał podkreślił, że kolejny raz zabrakło tu właściwego przygotowania teologicznego tekstu deklaracji. Zarazem wskazał, że dokument podpisany z imamem „nie jest częścią misji powierzonej Urzędowi Nauczycielskiemu, głoszenia prawdziwej wiary katolickiej. Nie ma autorytetu zobowiązującego w wierze każdego katolika”.
Deklarację należy uznać o tyle, o ile jej argumenty są zgodne z naturalnym rozsądkiem. Jak podkreślił, nie wolno represjonować żadnych uczonych katolickich, którzy ją krytykują, bo nie mamy tu do czynienia z dokumentem o zobowiązującym autorytecie.
Źródło: die-tagespost.de
Pach
WMa