Kardynał Gerhard Müller został powołany na Synod o Synodalności z «powodów taktycznych»; kierownictwo synodalne chciało «uniknąć wrażenia jednostronności». Tak o swoim uczestnictwie w rzymskim etapie Synodu o Synodalności mówi były sam były prefekt Kongregacji Nauki Wiary.
W rozmowie z niemiecką agencją informacyjną DPA kardynał Müller stwierdził, że po trwającym Synodzie «Biskupów» (w istocie to Synod Ludu Bożego, bo głosują również świeccy) spodziewa się raczej mało konkretnego oświadczenia.
– Głosowanie Synodu ma tylko doradczy charakter, całe przedsięwzięcie to niewiążąca wymiana opinii. Ostatecznie jest tak, że dokument końcowy przygotuje podług swojego gustu papież w kręgu swoich przyjaciół. To bardzo wątpliwe – powiedział. Według purpurata pozostaje niewiadomą, czy po synodzie papież wypowie się na mocy autorytetu swojego urzędu, czy też raczej zbierze tylko wszystkie opinie jako swoisty kierownik procesu synodalnego.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem kardynała istnieje ryzyko, że Synod popadnie w czystą socjologię, tracąc z oczu to, co katolickie; zgromadzenie może zachowywać się jaka jakaś międzynarodowa agenda charytatywna.
– Jednak właściwym celem Kościoła nie jest wchodzenie do debaty publicznej na modłę jakiejś organizacji pozarządowej – stwierdził.
– Dla mnie byłoby ważne, żebyśmy słuchali nie tylko siebie nawzajem, ale przede wszystkim Jezusa Chrystusa. W końcu chodzi przecież o to, co mówi Bóg – a nie o nasze idee – podkreślił.
Źródło: Kath.net
Pach