W Archidiecezji Łódzkiej kontakty katolików z protestantami są coraz ściślejsze. Kardynał Grzegorz Ryś realizuje w ten sposób zasadnicze wskazania procesu synodalnego. Czy model Łodzi będzie wzorcowy dla całej Polski?
Relacje z protestantami w Łodzi
Wesprzyj nas już teraz!
W Archidiecezji Łódzkiej zacieśnia się w ostatnich miesiącach i latach współpraca z protestantami.
29 grudnia 2024 roku kardynał Grzegorz Ryś postanowił w nietuzinkowy sposób rozpocząć świętowanie Roku Jubileuszowego, który ogłosił papież Franciszek. Obchody rozpoczęły się nie w archikatedrze, ale w parafii luterańskiej. Kardynał zaprosił w tamtym dniu wiernych na godzinę 18:30 do zboru pw. św. Mateusza. Wierni wysłuchali tam Ewangelii, odczytano im również bullę papieską o Roku Jubileuszowym. Dopiero po wizycie w zborze zebrano się i ruszono procesyjnie do łódzkiej archikatedry.
Trzy lata wcześniej dość podobnie kardynał zachował się w związku z inauguracją Procesu Synodalnego. Wtedy zaprosił do swojej katedry Marka Izdebskiego, jednego z głównych duchownych kalwińskich w Polsce. Izdebski wygłosił z ambony kilka uwag na temat synodalności, opowiadając o tym, jak problemy sprawowania władzy rozwiązany jest w jego kalwińskiej wspólnocie.
Już po zakończeniu Synodu o Synodalności 27 października 2024 roku kardynał Ryś ogłosił, że dokona ekumenicznej zmiany w archidiecezji. Postanowił zaprosić do pracy w Radzie Diecezjalnej jednego z łódzkich protestantów.
W Archidiecezji Łódzkiej intensywna jest też współpraca z protestantami w przestrzeni duchowości zielonoświątkowej (pentakostalnej). Chodzi o wspólnoty charyzmatyczne. Przykładowo w lutym 2022 roku między innymi pod patronatem Archidiecezji odbyło się tam spotkanie „Już czas!” w którym obok katolickich duchownych uczestniczyli również pastorzy i liderzy grup protestanckich. W informacjach przedstawiano rzecz jako spotkanie „liderów Kościoła”, sugerując wyraźnie, że Kościół katolicki oraz wspólnoty protestanckie w jakiś sposób tworzą już jeden „Kościół”.
Synod o Synodalności
Ekumeniczne ukierunkowanie Archidiecezji Łódzkiej pod rządami kardynała Grzegorza Rysia doskonale odpowiada intencjom Synodu o Synodalności. W najbliższych miesiącach będziemy najpewniej świadkami wielu dużych wydarzeń ekumenicznych, a to w związku z 1700. Rocznicą Soboru Nicejskiego. Sobór obradował późnią wiosną i latem 325 roku. Wprost odnosi się do niego punkt 139 „Dokumentu końcowego” Synodu, gdzie czytamy o 1700. rocznicy między innymi jako okazji „wprowadzania form synodalności wśród chrześcijan wszystkich tradycji”.
Jedną z takich form synodalności może być reinterpretacja prymatu papieskiego. W punkcie 130 „Dokumentu końcowego” czytamy o tym, że proces synodalny „pomógł na nowo spojrzeć na sposoby sprawowania posługi Biskupa Rzymu w świetle synodalności”. Po podkreśleniu roli biskupa Rzymu dla Kościoła proponuje się nową refleksję nad wykonywaniem posługi Piotrowej. Jak mówi punkt 134, należy prowadzić tę refleksję „z perspektywy zbawiennej decentralizacji”, w tym sensie, by przeprowadzić studium teologiczne i kanoniczne celem określenia, „które kwestie powinny być zastrzeżone dla papieża (reservatio papalis), a które mogą zostać przekazane biskupom w ich Kościołach lub grupach Kościołów”.
Decentralizacja i ekumenizm
W tym momencie wydaje się, że pozostajemy wyłącznie na gruncie Kościoła katolickiego. Decentralizacja i wydzielenie kwestii zastrzeżonych wyłącznie dla papieża – to elementy budowania nowego systemu relacji władzy między Kościołami lokalnymi a Stolicą Apostolską. W praktyce rzecz dotyczy tego, co komu przysługuje: czy krajowy episkopat albo nawet tylko jeden lub kilku biskupów mogą wprowadzać swoją własną „interpretację” doktryny i moralności lub też nowatorskie rozwiązania duszpasterskie i liturgiczne? Jeżeli tak – to w jakim zakresie? Odwołanie się przez „Dokument końcowy” do terminu „zbawienna decentralizacja”, który pochodzi od papieża Franciszka, wskazuje wyraźnie na kierunek „ogałacania” władzy papieskiej na rzecz wzmacniania Kościoła „na miejscu”. Innymi słowy, na skutek synodalnej reformy papiestwa papież ma móc mniej, a biskup i jego struktury synodalne – więcej.
„Dokument końcowy” Synodu o Synodalności wskazuje jednak, że reforma papiestwa ma dotyczyć również wymiaru ekumenicznego. W punkcie 137 tego tekstu czytamy: „Jednym z ważniejszych owoców Synodu 2021-2024 jest wzmożone zaangażowanie ekumeniczne. Potrzeba znalezienia «takiej formy sprawowania prymatu, która […] byłaby otwarta na nową sytuację» stanowi fundamentalne wyzwanie zarówno dla misyjnego Kościoła synodalnego, jak i dla jedności chrześcijan”. „Dokument końcowy” odwołuje się następnie do ważnego tekstu Kurii Rzymskiej na temat ekumenizmu z 2024 roku; za chwilę napiszę o nim więcej. Tu wskażę tylko, jakie na podstawie tego tekstu wnioski wysuwa Synod o Synodalności. Chodziłoby o „reinterpretację lub oficjalny komentarz do dogmatycznych definicji Soboru Watykańskiego I na temat prymatu”. Ponadto należałoby przeprowadzić „rozróżnienie zakresów odpowiedzialności papieża, promowania synodalności oraz poszukiwania modelu jedności opartego na eklezjologii komunii”, co pozwoliłoby otworzyć „obiecujące perspektywy dla drogi ekumenicznej”. Według „Dokumentu końcowego” Synodu „posługa jedności Biskupa Rzymu” powinna być uznawana przez wszystkich chrześcijan za „posługę miłości”.
Nowe rozumienie papiestwa
Jak zatem konkretnie miałby zmienić się prymat? „Dokument końcowy” Synodu odwołał się do tekstu, jaki 13 czerwca 2024 roku opublikowała watykańska Dykasteria ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Tekst nosi tytuł „Biskup Rzymu. Prymat i synodalność w ekumenicznych dialogach i w odpowiedziach na encyklikę Ut unum sint”. Jego autorem jest szwajcarski kardynał Kurt Koch, osoba o zasadniczo dość konserwatywnych poglądach, jakkolwiek zaangażowana w dialog ekumeniczny i stąd dość otwarta na różne „nowinki” w tym względzie, nawet jeżeli stroniąca od największych patologii w stylu ekumenizmu niemieckiego (np. Komunia dla protestantów). Tekst ma w sumie 150 stron. Sam w sobie nie posiada autorytetu nauczycielskiego – to raczej zbiór pewnych refleksji oraz wniosków. Jako że do tekstu odwołał się jednak „Dokument końcowy” Synodu o Synodalności, wskazując go jako drogowskaz w sprawach ekumenizmu, nie można odmówić mu dużej wagi.
W dokumencie z 13 czerwca Dykasteria pod kierunkiem kardynała Kocha zaproponowała „reinterpretację” nauczania I Soboru Watykańskiego. Chodziłoby o to, aby oddzielić od siebie to, co w tym nauczaniu niezmienne, od tego, co tymczasowe. Dokument nie wskazuje na nic konkretnego, ale można domyślać się, że chodziłoby o jakieś ponowne, wyraźne wyodrębnienie nieomylnych wypowiedzi papieskich od pozostałych. Mogłoby to w praktyce wyraźniej ukazać prawosławnym i protestantom te momenty, w których biskup Rzymu domaga się posłuszeństwa – a jeżeli byłyby to momenty bardzo ogólne, odwołujące się do podstaw wiary chrześcijańskiej, to potencjalnie mogłoby to znaleźć ich akceptację i w ten sposób otworzyć drogę do uznania papieskiego „prymatu w miłości”. Dokument kardynała Kocha wskazuje też, że należy położyć nacisk nie tyle na nieomylność papieża – co raczej na „nieomylność Kościoła”. W tekście wskazuje się, że papież nie stoi „ponad Kościołem”, to znaczy że jego nieomylność nie jest związana z żadną z politycznych funkcji, które sprawuje, ale wynika z faktu jego umiejscowienia w Kościele Chrystusowym.
Eklezjologiczna puszka Pandory
Tutaj otwiera się przysłowiowa puszka Pandory. „Nieomylność Kościoła” wymaga dalszych wyjaśnień, a przede wszystkim zdefiniowania tego, czym jest… Kościół. W teologii po II Soborze Watykańskim używa się chętnie określenia „Lud Boży” dla opisania Kościoła. Konstytucja soborowa „Lumen gentium” mówi też o nieomylności Ludu Bożego – o tym, że ogół wiernych nie może zbłądzić w wierze. Nazywa się to sensus fidei fidelium – zmysłem wiary wierzących. Międzynarodowa Komisja Teologiczna – jedno z najważniejszych katolickich gremiów teologicznych, poddane Kurii Rzymskiej – wskazywało kiedyś w obszernej analizie, że istnieją pewne określone warunki „uprawniające” do udziału w sensus fidei. To życie łaską sakramentalną, życie modlitewne czy też – to bardzo ważne – przyjmowanie całości nauki Kościoła.
Jednak w procesie synodalnym dochodzi do reinterpretacji tego nauczania. Dokumenty synodalne nie mówią już o żadnych warunkach – poza jednym, chrztem. W punkcie 23 „Dokumentu końcowego czytamy: „Poprzez chrzest wszyscy chrześcijanie uczestniczą w sensus fidei. Dlatego jest to nie tylko zasada synodalności, ale także podstawa ekumenizmu”. Jeżeli tak, to należy uznać, że można słuchać luteranina albo kalwina, bo jako ochrzczony uczestniczy on w sensus fidei – jest członkiem szerokiej chrześcijańskiej wspólnoty, która nie może zbłądzić we wierze. Jak to połączyć z faktem odrzucania przez tegoż szeregu dogmatów – nie jestem w stanie wytłumaczyć, chyba, żeby uznać na drodze „reinterpretacji” te dogmaty za drugorzędne. W każdym razie wyłania nam się z tego obraz, gdzie można zapraszać luteranina albo kalwina do udziału w różnych kościelnych aktywnościach, słuchać jego nauczania etc. – tak, jak to się dzieje do pewnego stopnia w Archidiecezji Łódzkiej.
Dokument kardynała Kocha mówi jeszcze o innych zmianach dotyczących prymatu, na przykład wyraźnego oddzielenia funkcji papieża jako „strażnika jedności” chrześcijan od jego funkcji jako „patriarchy Zachodu” czy „prymasa Kościoła łacińskiego”. Chodziłoby tu o pokazanie prawosławnym i protestantom, że niektóre papieskie decyzje czy zarządzenia wynikają z jego „zachodniej” funkcji, a co za tym idzie, nie muszą być przez nich traktowane jako potencjalnie zobowiązujące i ograniczające w ten sposób ich autonomię. Dokument odwołuje się wprost do idei „decentralizacji”. To pokazuje, że „decentralizacja” Kościoła jest bardzo szerokim przedsięwzięciem. Ma zmienić nie tylko relacje władzy pomiędzy biskupem Rzymu a Kościołami lokalnymi, ale – o ile będzie do tego obustronna wola – również relacje między Stolicą Apostolską a wspólnotami niekatolickimi. Jeżeli wszyscy uznaliby „prymat miłości” papieża, to może mogliby zostać uznani za faktyczną część Kościoła powszechnego – nawet mimo odrzucania jakichś dogmatów?
Łódź modelem dla całej Polski?
Jak widzi Czytelnik, w sprawie ekumenicznego charakteru Kościoła synodalnego więcej jest pytań niż odpowiedzi. Rzecz dopiero się wykuwa. Nie ma jednak wątpliwości, że kardynał Grzegorz Ryś, inaugurując Rok Jubileuszowy w luterańskiej parafii w Łodzi, idzie zdecydowanym krokiem w stronę, jaką wskazuje Synod o Synodalności. Należy się spodziewać, że ekumeniczny model życia kościelnego kształtujący się w jego archidiecezji będzie z biegiem czasu coraz silniej promowany jako model docelowy i właściwy dla wszystkich.
Jakąś szansą na to, że nie zatrze to do końca konturów katolickości w Polsce jest to, że protestantów mieszka w naszym kraju relatywnie niewielu; stąd wysiłki ekumeniczne będą natrafiać w wielu diecezjach w konieczny sposób na znaczącą trudność. Czy ta naturalna bariera wystarczy – zobaczymy.
Paweł Chmielewski