Głęboki kryzys Europy to efekt odrzucenia fundującego ją przez tysiąclecia porządku. Kościół, jeszcze przed głoszeniem Ewangelii, ma Europie do zaoferowania fundamentalne pojęcia, które mogą pomóc ją uzdrowić, uważa niemiecki kardynał i historyk Kościoła, Walter Brandmueller.
O potencjalnym wkładzie Kościoła katolickiego w przyszłość Europy kardynał Walter Brandmüller mówił 7. listopada w Eichstätt podczas ceremonii wręczania nagrody Stowarzyszenia „Uczyć się dla przyszłości Niemiec i Europy”. Purpurat scharakteryzował w swoim przemówieniu obecny stan Europy, wskazując następnie, co do zaoferowania ma jej Kościół katolicki. Dosłowny tekst wystąpienia opublikował portal „Die Tagespost”.
Wesprzyj nas już teraz!
Euforyczna w istocie emancypacja ludów europejskich z chrześcijańskiego fundamentu ich kultury doprowadziła Europę w XX wieku do niesłychanych wprost katastrof, wskazał na początku kardynał. W odpowiedzi na to, świadomi przyczyn upadku, tacy mężowie stanu jak Alcide de Gasperri, Robert Schuman czy Konrad Adenauer podjęli próbę budowy nowej, powojennej Europy na silnym fundamencie chrześcijańskim. Próba ta została jednak zakończona w rewolucji kulturowej roku 1968. W efekcie, ocenił Brandmüller, Europa jest dziś bezradna. „W obliczu nowej wędrówki ludów i możliwego rozpadu Unii Europejskiej jest podzielona i skłócona, musząc znaleźć sobie miejsce w napięciu wytwarzanym między Ameryką, Rosją a Chinami. Paraliż, niezdolność by wspólnie podołać tym wyzwaniom, jest ewidentnie konsekwencją a zarazem przejawem duchowego stanu naszego kontynentu”, ocenił purpurat. Powstaje wobec tego pytanie, „czy chrześcijaństwo jest może pomóc w stworzeniu dla Europy przyszłości”.
„Kościół nie jest wyłącznie głosicielem Ewangelii. Rozumiał się zawsze w dużej mierze także jako strażnika naturalnych dóbr duchowych, prawdy, dobra i piękna. W tym tkwi pierwszy wkład Kościoła w przyszłość Europy […], w przywróceniu naturalnych podstaw życia ludzkiego, ludzkiego społeczeństwa. Że jest to witalną koniecznością, pozwala dojrzeć już pobieżne spojrzenie na dzisiejszą rzeczywistość społeczną” – stwierdził kardynał.
Niemiecki historyk Kościoła wymienił dalej szereg przejawów współczesnego upadku. To wynaturzenia ekonomiczne, przemoc, handel ludźmi, skandal aborcji, eutanazja, perwersje. Wszystkie te problemy są jego zdaniem „skutkami i wskaźnikami obrazu człowieka, który myśli wyłącznie o swojej biologicznej, społecznej i ekonomicznej przydatności”. Według Brandmüllera na gruncie takiej Europy, w której nie mówi się już o godności człowieka, nie da zbudować się wspólnoty, w której „warto żyć”, której życzyłoby się przyszłym pokoleniom. Co ma zatem do zaoferowania chrześcijaństwo? Według Brandmüllera nacisk należy położyć na prawo naturalne.
Kardynał przypomniał casus Niemiec nazistowskich, gdzie zbrodnia stała się usankcjonowana prawem i była w sensie prawnego pozytywizmu legalna. Jak mówi kardynał, świadczy to wymownie o błędnej drodze spojrzenia prawnopozytywistycznego, które wiedzie wprost do chaosu. Spojrzenie to zastąpić winno prawo naturalne, wynikające z metafizycznego porządku świata, mogącego zostać rozpoznanym poprzez rozum. Ten porządek, jak mówił Niemiec, „Kościół głosił od samego początku, a filozofia i teologia scholastyczna rozwinęła go i uzasadniła”. Przywołując Veritatis splendor Jana Pawła II kardynał zauważył, że wyłącznie posłuszeństwo prawnonaturalnym normom gwarantuje człowiekowi właściwy i pokojowy fundament rozwoju. „Prawo jest czymś, bo jest słuszne, a nie odwrotnie – coś jest słuszne, bo jest prawem” – przypomniał hierarcha, powołując się tym razem na Izydora z Sewilli.
Jako drugi element, który może wnieść do Europy chrześcijaństwo, kardynał wymienił pojęcie prawdy. Sprzeciwiają jej się w pierwszej kolejności utylitaryzm i pragmatyzm, zakładające, że prawda nie ma własnego znaczenia, ale jedynie „okazuje się” w toku praktyki. Jako trzeciego wroga prawdy Brandmüller wymienił relatywizm, przypominając, że wielkie polityczno-kulturalne katastrofy XX stulecia miały swoje podstawowe korzenie właśnie w odmawianiu roli prawdzie. Porzucenie pojęcia prawdy oznacza, stwierdził kardynał, stworzenie społeczeństwa funkcjonującego na zasadach bellum omnium contra omnes oraz homo homini lupus Tomasza Hobbesa.
„Jeżeli każdy ma własną prawdę, to nie da się uniknąć tego, by niezliczone tego rodzaju prawdy ścierały się ze sobą i sobie przeczyły. Jednakże, skoro według relatywizmu nie ma żadnego wspólnego, wiążącego kryterium dla prawdy i błędu, czy też dobra i zła, skutkiem musi być całkowity paraliż lub chaos. Relatywizm – i są tego jeszcze inne powody – okazuje się błędną drogą myślenia” – podsumował kardynał.
Jako trzeci wkład chrześcijaństwa w przyszłość Europy Brandmüller wymienił umożliwienie otwarcia na transcendencję, którą dziś próbuje się czy to ignorować, czy zgoła zakłamywać, w ten sposób usuwając decydujący wymiar ludzkiej egzystencji, pozwalający człowiekowi na dostęp do prawdy, dobra, piękna i świętości, mających swoje źródło w Stwórcy.
„Ktoś mógłby się dziwić, że rozważając wkład Kościoła w przyszłość Europy nie padło jeszcze ani jedno słowo o wierze chrześcijańskiej, o Objawieniu i Ewangelii” – podsumował kardynał zasadniczy trzon swoich rozważań. „Jednak jeszcze przed głoszeniem Ewangelii Kościół rozumie się jako adwokat człowieka, tego, co ludzkie. Uważa za swoje zadanie naprawdę ludzkich fundamentów, poruszając się dlatego w przedreligijnej przestrzeni” – wyjaśnił. Dopiero wypełnienie tego zadania tworzy przestrzeń do głoszenia i przyjmowania Ewangelii. „A zatem gdy [Kościół] stara się przywrócić do świadomości społecznej prawo naturalne, znaczenie prawdy i zależność świata oraz człowieka od Boga, przygotowuje wysuszoną i zatrutą przez ideologie XX wieku glebę na zasiew Ewangelii”, powiedział.
Na koniec kardynał zapytał, czym stałaby się Europa przyjmująca ten oferowany jej przez Kościół wkład. Nie stałaby się żadnym rajem na ziemi, wyjaśnił, ale byłaby światem bez wątpienia „dalece przyjaźniejszym człowiekowi niż ten, w którym dzisiaj żyjemy”. Można, oczywiście, argumentować, że to utopia, powiedział Brandmüller. Jednak utopie mają swoją siłę, co pokazał choćby – w tym wypadku akurat niszczycielsko – marksizm. „Dlaczego utopia chrześcijańskiej Europy nie miałaby pokazać swojej twórczej i budującej dynamiki?” – zapytał historyk Kościoła.
„W dzisiejszej dramatycznej kulturowo-historycznej sytuacji pojawia się wreszcie pytanie, czy ta wstrząsana kryzysami Europa nie powinna zdobyć się na ciekawość i odwagę i poważyć się na taki chrześcijański eksperyment” – zakończył niemiecki kardynał.
Źródło: die-tagespost.de
Pach