Chrześcijanie przeciwstawiali się zawsze cesarzowi, który chciał ich zmusić do oddania mu tego, co Boskie. Dziś państwo policyjne przemocą i zakazami odebrało nam możliwość świętowania Zmartwychwstania Pańskiego. Przykład męczenników i wierzących w krajach misyjnych powinien zawstydzać sytych i ociężałych Europejczyków – pisze kard. Walter Brandmüller.
„Uczniowie Jezusa zebrani w sali zamknęli drzwi ze strachu przed Żydami, ale Zmartwychwstały wszedł pomiędzy nich. Tak było w wieczór Zmartwychwstania w kwietniu 30 roku po Chrystusie w Jerozolimie. 12 kwietnia 2020 roku nie ze strachu przed Żydami, ale przed koronawirusem, stojąc przed zamkniętymi drzwiami kościołów chrześcijanie przeżyli święto Zmartwychwstania Pana – i mimo wszystko wszedł On także między nich” – pisze kard. Walter Brandmüller na łamach austriackiego portalu katolickiego Kath.net.
Wesprzyj nas już teraz!
Historyk Kościoła docenia rolę, jaką w minioną Wielkanoc odegrały media. Choć obecność Zmartwychwstałego mogła być tylko „wirtualna”, to jednak miliony ludzi w swoich domach oglądały Msze święte czy transmisję Urbi et orbi z Rzymu. Purpurat podaje dane z Austrii, gdzie religijne wydarzenia śledziło 4,128 mln osób, czyli połowa wszystkich widzów telewizyjnych.
Oglądanie transmisji Mszy świętej kardynał porównuje do oglądania programów kulinarnych. „Przed naszymi oczami przygotowywane jest wspaniałe menu, zmysły upajają się – ale żołądek pozostaje pusty. Jest jeszcze apetyt domagający się prawdziwej przyjemności, realnego nasycenia. Rzecz może wyglądać podobnie z sakramentem. Kościół zastanawiał się nad tym już dawno temu: mówi się tutaj o sacramentum in voto, pragnieniu sakramentu, który nie jest w tym momencie osiągalny, jest jednak pragnienie wypełniane w pewien szczególny sposób: to komunia duchowa” – pisze.
Według niemieckiego purpurata długotrwały głód Eucharystii w obliczu zamkniętych kościołów może być rozumiany jako wezwanie do godnego przyjmowania Ciała Chrystusa. „To doświadczenie podważa zbyt oczywiste, często zbyt powierzchowne przystępowanie do Komunii przez bardzo wielu ludzi. Czy myśli się jeszcze o słowach Pawła do Koryntian, w których grozi on sądem Bożym każdemu, kto niegodnie spożywa chleb i pije z kielicha?” – pyta.
„Niemożność postępowania podług przyzwyczajenia może prowadzić do zbawiennego opamiętania” – dodaje.
Purpurat przypomina następnie o przykładzie 46 chrześcijan z północnoafrykańskiej Abisynii prześladowanych w czasach cesarza Dioklecjana. Ich „winą” był fakt czytania Pisma Świętego i uczestnictwa w Eucharystii. „Sine dominico non possumus – bez Uczty Pańskiej nie możemy żyć, powiedział jeden z nich o imieniu Emeritus”.
„Kto nie myślałby też o chrześcijanach w krajach misyjnych, którzy podejmowali wielogodzinne marsze, by przyjść na celebrację Mszy świętej? To przykłady i nazwiska, które powinny zawstydzić sytych i ociężałych mieszkańców Europy Środkowej” – stwierdził.
„Od samego początku dochodziło do konfliktów, bo byli męczennicy, którzy nie chcieli oddać cesarzowi tego, co boskie. Teraz koronawirus zrodził nową sytuację konfliktową: Cesarz-państwo chce zabronić obywatelom – aby ich chronić – oddawać Bogu, co boskie! Przypominają się ponure wydarzenia z przeszłości, mroczne cienie Nerona, Robespierre’a, Garibaldiego, Stalina i Hitlera… Wszystkim im chrześcijanie przeciwstawiali się aż do ofiary krwi, aby oddawać Bogu, co boskie” – zauważa.
„A dzisiaj? Oto mamy państwo policyjne, które uderza z mocą i wymusza zamknięcie kościołów w Święta Wielkanocne. Czy za pomocą apelu do rozsądku i dyscypliny dojrzałych obywateli nie można byłoby osiągnąć więcej niż przymusem i przemocą?” – pyta.
Źródło: Kath.net
Pach