Arcybiskup Waszyngtonu Wilton Gregory krytykuje strukturę osobową Synodu o Synodalności. W ocenie amerykańskiego metropolity istnieje potrzeba większego zaangażowania księży. To ci, którzy odpowiadają w parafiach za duszpasterstwo, powinni mieć na Synodzie więcej do powiedzenia. Według Amerykanina bez tego trudno będzie mówić o sukcesie zgromadzenia.
Na Synodzie o Synodalności w październiku tego roku, zgodnie z decyzjami Stolicy Apostolskiej, zbierze się w sumie 360 osób. Będą wśród nich biskupi, zakonnicy i zakonnice, osoby świeckie i oczywiście księża. Tych ostatnich będzie jednak relatywnie niewielu; w ocenie kardynała Wiltona Gregory’ego to poważny brak, który należałoby uzupełnić.
Hierarcha stwierdził, że nie chodzi o to, by pozostali nie mieli być kompetentni; jednak to właśnie księża parafialni powinni pełnić szczególną rolę w procedurach synodalnych ze względu na ich unikalny, podstawowy wgląd w strukturę i funkcjonowanie Kościoła katolickiego. To właśnie ksiądz parafialny jest swoistym „punktem kontaktowym” hierarchii ze zwykłymi ludźmi; jeżeli zostanie to stracone, zdolność Kościoła do prowadzenia swojej misji zostanie osłabiona.
Wesprzyj nas już teraz!
76-letni kardynał będzie brać udział w październikowej sesji Synodu o Synodalności na specjalne zaproszenie papieża Franciszka. W jego ocenie już na poprzedniej sesji dał się odczuć brak wystarczającej liczby księży parafialnych.
Takie głosy rozlegały się już wcześniej, dlatego Watykan postanowił zorganizować pod koniec kwietnia spotkanie 300 księży parafialnych z całego świata. Obrady kapłanów w Rzymie mają stanowić formę wkładu na Synod o Synodalności.
Jak podkreślił kard. Wilton Gregory, jest to konieczne, ale to wciąż niewystarczająco wiele. Ostatecznie 300 księży z całego świata to tylko bardzo niewielka reprezentacja wszystkich kapłanów posługujących w Kościele katolickim i zaangażowanych w bezpośrednie duszpasterstwo.
Źródło: Catholic News Service/usccb.org, PCh24.pl
Pach
