Życie i przymioty kardynała Jana Bony sprawiają, że jego dzieła w czasach zamętu jawią się jako czyste światło. W czasach wszechobecnego języka dwuznaczności i zawiłości jaśnieją ogromną prostotą, zrozumiałością i głębią. W czasach zapomnienia o przeszłości i wynoszenia na piedestał współczesności i nowoczesności – ukazują wielkość i siłę Tradycji.
Kardynał Jan Bona urodził się w 1609 roku w Mondovi na terenie Piemontu. Po odebraniu wczesnej formacji w jezuickiej szkole wstąpił do cysterskiego klasztoru Santa Maria de Pignerol. Bardzo szybko został przeorem, a następnie opatem generalnym. Fakt jego zakonnej profesji ma istotne znaczenie dla samej wymowy dzieła. Otóż duchowość monastyczna bardzo mocno kładła nacisk na charakter egzystencjalny teologii. Mnich nie może być jedynie scholastykiem i erudytą, nie może tylko „wiedzieć” czy znać nauki Bożej, ale ma ją przeżyć. Ponadto owa egzystencjalna integracja Boskiej doktryny w życiu mnicha zawsze jakby promieniowała i poszukiwała wszelkich przestrzeni ludzkiego życia. Stąd mnisi interesowali się wszelkim humanizmem, jednakże tenże humanizm właściwie potrafili umieścić w kontekście Bożej prawdy. Również u kardynała Bony, w jego dziełach możemy dostrzec ogromną mądrość i wiedzę duchową, podpartą właściwie odczytaną spuścizną humanistyczną. Kardynał doskonale zna i przytacza pisma Ojców i doktorów Kościoła, ale także starożytnych pisarzy niechrześcijańskich.
Wesprzyj nas już teraz!
Właśnie to połączenie duchowej wiedzy i doświadczenia z erudycją sprawiło, że szybko zyskał on uznanie w szerokich kręgach kościelnych, przez co były mu powierzane różne obowiązki w kurii rzymskiej. Papież Aleksander VII mianował go swoim spowiednikiem i kierownikiem duchowym, a papież Klemens IX w 1669 roku obdarzył go godnością kardynalską. Jedna z najważniejszych funkcji, jaką sprawował kardynał, wiązała się z jego działalnością w Kongregacji Rzymskiej i Powszechnej Inkwizycji (późniejszej Kongregacji Nauki Wiary, a dzisiaj: Dykasterii Nauki Wiary). Jest to organ Kościoła, który szczególnie domaga się umiejętności właściwego rozeznawania.
Chociaż Inkwizycja współczesnym kojarzy się raczej negatywnie, na skutek wielu czarnych legend, jednakże w istocie była ona zawsze szczególnym organem mającym dbać o czystość wiary, o bezpieczeństwo wiernych. W pewnym sensie urzeczywistniała ona macierzyńską troskę Kościoła względem swoich dzieci. Nawet surowe potępienia, jak dzisiaj się mniema, nie były powodowane ślepą nienawiścią do prawdziwych lub domniemanych heretyków, lecz troską względem tych, których błędne nauki mogły uwieść. A więc chodziło o rozeznawanie, o oddzielanie pszenicy od plew.
Ten zaś macierzyński rys i troskę szczególnie było widać w postępowaniu kardynała Bony. Jako wpływowy członek Kurii wielokrotnie zabiegał o łagodną, lecz sprawiedliwą ocenę autorów podejrzanych o herezję. Te wszystkie funkcje i przymioty kardynała znajdują odzwierciedlenie w jego traktacie O rozpoznawaniu duchów, którego ponowne wydanie prezentuje nam Fundacja Rosa Mystica. Wydaje się, że w obecnych czasach takie udostępnienie i propagowanie zdrowych i klarownych publikacji jest szczególnie ważne. Życie i przymioty autora sprawiają, że jego dzieła w czasach zamętu jawią się jako czyste światło. W czasach wszechobecnego języka dwuznaczności i zawiłości jaśnieją ogromną prostotą, zrozumiałością i głębią. W czasach zapomnienia o przeszłości i wynoszenia na piedestał współczesności i nowoczesności – ukazują wielkość i siłę Tradycji.
Kardynał Bona w swoim traktacie zbiera owoce poszukiwań całej Tradycji. Daje nam pewnego rodzaju summę i kompendium rozeznawania w oparciu o to, co zostało sprawdzone świętością życia poprzednich pokoleń oraz usankcjonowane autorytetem Kościoła. Daje nam niezafałszowaną naukę. Traktat kardynała Bony nie jest jednak jedynie suchą kompilacją czy sprawozdaniem z treści Tradycji, ale jest jakby jej kwintesencją.
Ponadto dzieło to daje nam nie tylko zdrowe zasady rozeznawania, stanowiąc pewnego rodzaju fundamentalny podręcznik w tej dziedzinie, ale przez swoją duchową moc również budzi w nas wrażliwość i otwiera zmysły duchowe. Jest to więc dzieło w obecnych czasach ze wszech miar potrzebne.
Dr hab. Jan P. Strumiłowski OCist
(fragment przedmowy)
***
Rozdział I
O celu tego dziełka.
Jak trudne jest rozpoznawanie duchów.
O źródłach tej nauki, o jej potrzebie.
O wielu strasznych upadkach wskutek jej braku.
Modlitwa.
1. O celu tego traktatu
Co o rozpoznawaniu duchów napisali Ojcowie Kościoła i inni poważni autorzy, co i ja pod tym względem poznałem za pomocą własnego i cudzego doświadczenia, to dla chwały Bożej i dla pożytku kierowników duchowych postanowiłem jak najprzystępniej i – na tyle, na ile na to sama natura przedmiotu zezwala – jak najjaśniej przedstawić. Nie chcę przesądzać, w jakiej mierze i jak wywiązałem się z tego zadania. Łaskawy i uważny czytelnik sam najlepiej to oceni.
To muszę jednak wyznać, że się podjąłem trudnej pracy. Już bowiem sam jej przedmiot jest tak ciemny, zawiły i przepastny, że nawet najpilniejszy badacz, napotykając w nim prawie nierozwiązywalne zagadki i węzły, czuje nieraz, że to, co dopiero znalazł i uważał za nić, po której dojdzie do kłębka, już mu się z ręki wymknęło – i znowu się mu ukazuje, i na powrót ginie. I nic w tym dziwnego, bo ta umiejętność przewyższa pojęcie nawet najzdolniejszych i najbardziej w życiu duchowym doświadczonych ludzi. Skryta jest od oczu wszystkich żyjących, ptaki też niebieskie nie wiedzą o niej… Bóg rozumie drogę jej i On zna miejsce jej (Hi 28, 21. 23). Wyższy jest niż niebo i cóż uczynisz? Głębszy niźli otchłań i skądże poznasz? Dłuższa niźli ziemia miara jego, a szersza niż morze (Hi 11, 8–9).
Życie duchowe jest pełne tajemnic, bowiem różne i dziwne są natchnienia Boże. Człowiek bez pomocy nadnaturalnego światła – którego może mu udzielić tylko Ten, który jest sam z siebie prawdą istotną – nie zdoła poznać, czy ktoś postępuje w duchu prawdy. Ale skoro tego, co jest w Bogu, nikt nie poznał, tylko Duch Boży (1 Kor 2, 11) – jak nas zapewnia Apostoł – to któż z ludzi pozna wpływ Boga i zrozumie Jego głos przemawiający w cichości do serca Jeruzalem (Iz 40, 2)? Kto zbada tajniki ludzkiego serca, do których jedynie Stwórca ma przystęp? Zawiłe jest serce wszystkich i niewybadane; kto je pozna? Ja, Pan, badający serca i doświadczający nerek (Jr 17, 9–10) – powiada Prorok Pański.
Z drugiej zaś strony, któż zdoła poznać tyle różnorodnych podstępów, niezliczonych sposobów szkodzenia i prawie nierozwiązywalnych sideł szatańskich i uniknąć ich? Zwłaszcza że niekiedy ten wróg piekielny przybiera na siebie postać anioła jasności… Toteż upomina Pismo Święte (Ha 1, 16), że pokarm szatana wyborny, on bowiem stara się przede wszystkim opanować i pożreć tych, co świątobliwsi. Dlatego też tacy powinni się tym troskliwiej mieć na baczności, aby nie popaść w jego sidła.
A zresztą, wśród wzburzonych fal namiętności i licznych ciemności błędu – któż zdoła dokładnie rozeznać przeróżne prądy nawet własnego ducha? Któż bez światłego przewodnika zdoła wśród ciemności odbyć trudną podróż, nie doznawszy uszkodzenia?
2. Jak trudne jest rozpoznawanie duchów
Wszystkie drogi człowieka są jawne przed oczyma Jego – mówi Mędrzec – Pan jest, który waży duchy (Prz 16, 2). On waży, mierzy i rozsądza wszystko, On, który wiatrom dał ciężar i wody zawiesił pod miarą (Hi 28, 25). Jego mowa – powiada Apostoł – jest żywa i skuteczna, i przenikliwsza niż wszelki miecz obosieczny, i dosięga aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów też i szpiku, i rozsądza myśli i zamiary serca (Hbr 4, 12). Toteż ten sam Apostoł przestrzega nas, abyśmy w oparciu o ludzką roztropność nie sądzili spraw wewnętrznych i tajnych, byśmy nie sądzili przed czasem, aż przyjdzie Pan, który też oświeci rzeczy ukryte w ciemnościach i objawi zamysły serc (1 Kor 4, 5). Święty Grzegorz zaś mówi, że tylko „ten, kto widzi światło, umie poznać ciemności. Kto zaś nie zna blasku światła, ten i noc za dzień będzie uważał”.
Częstokroć podwoje cnoty bardzo blisko sąsiadują z bramami występku, toteż człowiekowi potrzeba wielkiego światła, aby niebacznie nie popadł w grzech, kiedy według swojego mniemania spełnia uczynek cnotliwy. Potrzeba tu nadzwyczajnej oględności, gdyż rozum tylko bardzo nieudolnie rozpoznaje sprawy wewnętrzne, a przywiązanie do rzeczy doczesnych zwykło nas ujarzmiać i zaślepiać tak, że blichtr cnoty niejako czaruje bystrość umysłu i pozory dobrego bierzemy za jego istotę. A przeciwnie – pozory złego odwodzą nas często od tego, co jest w gruncie najlepsze.
3. O źródłach tej nauki, o jej potrzebie
Toteż upomina nas Apostoł, którego Jezus umiłował, abyśmy nie wierzyli każdemu duchowi, tj. wszystkim wewnętrznym poruszeniom, zachętom, poduszczeniom, pragnieniom i natchnieniom, lecz badajcie duchy – powiada dalej – czy są z Boga (1 J 4, 1). „Jakże zbadam?” – pyta święty Augustyn – „Chciałbym badać, bylebym w tym nie mógł pobłądzić. A jednak jeślibym nie badał duchów, czy są z Boga, z konieczności oddałbym się tym, które nie są z Boga, i tak wpadłbym w sidła fałszywych proroków. Cóż więc uczynię? Jak mam się zachować? Oby to tenże sam święty Jan, który nam powiedział: nie każdemu duchowi wierzcie, lecz badajcie duchy, czy są z Boga, oby nas zarazem pouczył, w jaki sposób bada się duchy, czy są z Boga”.
Lecz nie troszczmy się zbytecznie! Oto ten sam Duch Święty, który nam poleca badać duchy, wiedząc, że nasze siły naturalne nie są do tego dostateczne, tenże sam Duch, który tchnie, kędy chce (J 3, 8), prosi za nami wzdychaniem niewymownym (Rz 8, 26). To znaczy: sprawi, że gorącą modlitwą wyprosimy sobie u Boga to, czego sami dokonać nie możemy, a Ojciec niebieski, który rozkazał, żeby z ciemności zabłysła światłość (2 Kor 4, 6), oświeci nas dziwnie… z gór wiekuistych (Ps 75, 5) i pouczy nas – według zapowiedzi prorockiej – odrzucać złe i obierać dobre (Iz 7, 16), jak również odłączyć drogą rzecz od podłej (Jr 15, 19). Jesteśmy wprawdzie synami ciemności, pogrążonymi – wskutek grzechu pierworodnego – w cieniach nocy, lecz skoro tylko zajaśnieje promień łaski Bożej, rozpraszają się ciemności, a my, oświeceni niebieską jasnością, chodzimy jak za dnia (Rz 13, 13), rozpoznając, co należy nam czynić; a wznosząc się ponad granice śmiertelnej natury, przenosimy się w wyższe sfery.
Ponieważ zaś niekiedy do jednej i tej samej rzeczy nakłania nas i szatan, i własna natura, i Pan Bóg, przeto potrzeba nam koniecznie światła rozpoznawania, abyśmy wiedzieli, skąd które popędy pochodzą i którym [możemy] dozwolić wstępu do siebie, a których [mamy] nie dopuszczać. Ono nas uczy czuwania nad sumieniem, baczności na samych siebie i na zasadzki nieprzyjacielskie. Jeżeli już sztuka lekarska dlatego uchodzi za bardzo trudną, że zależy od wnioskowania z niepewnych i często dwuznacznych znamion zewnętrznych, tak że nawet biegli lekarze przepisują nieraz szkodliwe, a nawet zabijające lekarstwa, to o ileż trudniej rozeznać poruszenia wewnętrzne, które nie podpadają pod zmysły, ale zasłonięte są grubą zasłoną?
Człowiek zaś cielesny – mówi Apostoł – nie pojmuje tego, co jest Ducha Bożego (1 Kor 2, 14); on widzi i poznaje za pomocą prymitywnej wyobraźni to, co podpada pod zmysły. Duchowny zaś rozsądza wszystko (1 Kor 2, 15), bo wzniósłszy się do Boskiego i nieodmiennego światła, oświecony jego promieniami, w ten sam obraz przemieniony z jasności w jasność (2 Kor 3, 18), widzi wszystko, co się dzieje w duszy, a w tym i przez to spostrzega i to, co się dokonuje w świecie, i sądzi o tym wszystkim. Nic bowiem nie ujdzie przed sądem Tego, który wszystko poznaje.
„Jednakże mało jest takich ludzi” – powiada święty Wawrzyniec Justyn – „którzy w rzeczywistości zasługują na imię duchowych. Nazwę tę wielu wprawdzie przybiera, ale samą jej treścią może się pocieszyć mała tylko liczba”. Wielu posiada tytuł świętości, ale nie jej dzieła; głos Jakuba, lecz ręce Ezawa; a w Apokalipsie świętego Jana nazwany jest umarłym ten, kto imię żyjącego tylko posiada. Stąd też nie ma tu mowy o nieprzeliczonych zastępach ludzi światowych, bo ci nie mają oczu do oglądania tego, co jedynie wiara poznaje. Oni podobni są do tych, co wyprowadzeni nagle z ciemnicy na światło słoneczne długo nie mogą znieść jego blasku, aż wreszcie się do niego przyzwyczajają.
Wydawca: Rosa Mystica
Liczba stron: 342
Format: 140×208 mm
Oprawa: sztywna, wstążka
IMPRIMATUR, 17 marca 1891, + Ignacy, Biskup