Grupa niemieckojęzyczna odegrała na Synodzie bardzo ważną rolę, zwłaszcza w sprawie rozwodników w nowych związkach – uważa kard. Kurt Koch. Kwestia ich dopuszczenia do Eucharystii jest jednak bardzo trudna i wciąż wymaga namysłu. Decyzję musi podjąć sam papież.
Kardynał kurialny Kurt Koch, przewodniczący papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, mówił w rozmowie z katolicką gazetą „Die Tagespost” o zakończonym Synodzie Biskupów i jego wynikach. Na pierwszym miejscu szwajcarski purpurat wymienił niewątpliwy w jego ocenie sukces zgromadzenia, którym jest „o wiele bardziej pozytywne” przedstawienie małżeństwa i rodziny, niż miało to miejsce w Instrumentum laboris. – Otrzymaliśmy tekst, który prezentuje piękno małżeństwa i rodziny oraz docenia to, co jest tam rzeczywiście przeżywane – powiedział kardynał, dodając, że „jaśniejsza” stała się też złożoność tematyki synodalnej.
Wesprzyj nas już teraz!
Purpurat uważa, że na Synodzie dużą rolę odegrała grupa niemieckojęzyczna, wprowadzając bardzo potrzebne teologiczne wyjaśnienia. – Przykładowo było w auli synodalnej wiele trudności w kwestii dokładnej definicji wzajemnych stosunków miłosierdzia i prawdy oraz miłosierdzia i sprawiedliwości – mówi kard. Koch. To miała wyjaśnić właśnie grupa niemieckojęzyczna. Po drugie grupa ta wskazała zdaniem Szwajcara, jaki jest tak naprawdę stosunek Komunii duchowej do Komunii właściwej.
Kardynał mówi też, że w dokumencie ostatecznym Synodu są bardzo wyraźne echa propozycji grupy niemieckojęzycznej w sprawie rozwodników w nowych związkach. Chodzi tu przede wszystkim o odwołanie się do tego passusu Familiaris consortio Jana Pawła II, w którym święty papież zwraca uwagę na konieczność rozróżniania odmiennych sytuacji.
Gdy idzie jednak o sprawę samego dopuszczenia rozwodników do Komunii, to w ocenie kardynała Kocha jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia. – Są tu jeszcze otwarte pytania teologiczne, które muszą zostać pogłębione – mówi, przekonując, że problem jest szalenie złożony i daleki od rozwiązania. Jako przykład kardynał wskazuje na pytanie, jak rozumieć relację między kanonicznym określeniem ważnego małżeństwa, a odczuciem wiernych, według których ich małżeństwo ważne wcale nie jest. W każdym razie decyzję będzie musiał podjąć sam Ojciec Święty.
Kardynał był też pytany, co oznacza synodalność, o której wiele mówił Ojciec Święty przy okazji 50. rocznicy powołania instytucji zwyczajnego synodu. Koch przekonywał, że synodalność nie jest tożsama z demokracją. – Synodalność oznacza zabiegi i starania na rzecz odnalezienie konsensu, a następnie przekazanie sprawy Ojcu Świętemu. Synodalność jest o wiele trudniejszym przedsięwzięciem niż demokracja. Synodalność nie oznacza, że chcę koniecznie przeforsować mój punkt widzenia, ale że wzajemnie i razem słuchamy Ducha Świętego, tak, by dojść do wspólnego stanowiska, które uczyni Ojcu Świętemu łatwiejszym podejmowanie koniecznych decyzji – mówił purpurat.
Pach
Źródło: „Die Tagespost”