Patriarcha maronicki, kard. Bechara Rai uważa, że demokracja w Libanie jest w wielkim niebezpieczeństwie. „Wszystkie dane polityczne wskazują, że istnieje przeciwko Libanowi plan, aby wytworzyć próżnię bez prezydenta, do tego dochodzi brak konstytucji, co w znacznym stopniu utrudnia wybory prezydenckie”, stwierdził patriarcha w orędziu z okazji świąt Bożego Narodzenia, które wygłosił w Wigilię 24 grudnia w swojej rezydencji w Bkerke. Nie sprecyzował jednak, kto stoi za tym planem. Siłom politycznym w kraju zarzucił, że chcą przeszkodzić wyborom poprzez swoje interesy osobiste, wyznaniowe lub zagraniczne, niszcząc w ten sposób państwo.
„Naród libański cierpi głód, ubóstwo, szykany, wymuszanie i prześladowanie”, stwierdził maronicki patriarcha. Dodał, że klasa polityczna straciła zaufanie. Jednocześnie, po raz kolejny podkreślił potrzebę zwołania międzynarodowej konferencji w sprawie Libanu pod patronatem Organizacji Narodów Zjednoczonych, aby w ten sposób wyprowadzić kraj z kryzysu.
Od 2019 roku Libanem wstrząsa niespotykany dotąd kryzys gospodarczy. Kraj przeżywa również od lat poważny kryzys polityczny. Od czasu ustąpienia ostatniego prezydenta Libanu, Michela Auona 31 października, parlament nie może się zdecydować na jego następcę. Również obecny rząd od chwili wyborów w maju sprawuje swój urząd tylko tymczasowo, jednak przeprowadzona ostatnio próba utworzenia nowego rządu nie powiodła się.
Zgodnie z ustaloną przed stu laty zasadą proporcjonalności religijnej, prezydent Libanu musi być chrześcijaninem maronitą, premier – sunnitą, a przewodniczący parlamentu – szyitą. Tymczasem trwa międzynarodowy spór polityczny wokół wciąż nierozwiązanej kwestii granic morskich między Izraelem a Libanem, gdzie znajdują się złoża ropy naftowej i gazu ziemnego.
KAI