Katolicy powinni natychmiast zakończyć wojnę liturgiczną. Kościołowi potrzebna jest autentyczna reforma, która będzie wychodzić z konstytucji Sacrosanctum concilium. Reforma posoborowa nie była wierna tej konstytucji i trzeba to dzisiaj jasno zobaczyć. Nie można jednak odrzucać wszystkich zmian. Taki postulat postawił kardynał Walter Brandmüller.
Walter Brandmüller to 95-letni kardynał Kościoła katolickiego. Jest teologiem i historykiem Kościoła; w latach 1998 – 2009 był przewodniczącym Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych.
W ostatnich latach kardynał wielokrotnie trafiał na czołówki mediów.
Wesprzyj nas już teraz!
Konsekwentnie krytykował Benedykta XVI za to, że ten zrezygnował z urzędu Piotrowego, a zwłaszcza to, w jaki sposób Benedykt zachowywał się już po swojej rezygnacji.
Zdecydowanie sprzeciwiał się też rewolucji doktrynalnej za pontyfikatu Franciszka. W 2016 roku wraz z kardynałami Raymondem Burke, Carlo Caffarrą i Joachimem Meisnerem wysłał do Franciszka słynne „dubia”, gdzie prosił o konkretne wyjaśnienia w związku z adhortacją apostolską Amoris laetitia.
W 2023 roku skierował do Franciszka kolejne dubia, tym razem z kardynałami Raymondem Burke, Juanem Sandoval de Íñiguez, Robertem Sarah i Josephem Zen. Pytał papieża o takie sprawy jak ewolucjonizm doktrynalny, kapłaństwo kobiet czy błogosławienie par LGBT. Kiedy Franciszek odpowiedział kardynał Brandmüller wraz z pozostałymi sygnatariuszami wysłał kolejne „dubia”, domagając się od papieża bardziej precyzyjnych odpowiedzi; na ten list papież już nie odpisał.
Teraz kardynał Walter Brandmüller zabrał głos w sprawie liturgii. Na łamach austriackiego portalu „Kath.net” opublikował obszerny esej, w którym postawił konkretne tezy: reforma liturgiczna św. Pawła VI poszła pod wieloma względami źle i nie jest wierna II Soborowi Watykańskiemu; ci jednak, którzy odrzucają wszelkie zmiany i odrzucają Novus Ordo postępują niewłaściwie, nie mając koniecznego posłuszeństwa; Kościół potrzebuje nowej reformy liturgicznej, która powróci do intencji Ojców Soborowych i zrodzi ryt wierny kościelnej tradycji, ale ze zmianami oczekiwanymi przez Vaticanum II.
Kardynał wskazał w swoim eseju, że w historii chrześcijaństwa spory o liturgię nie są bynajmniej niczym nowym. W 1667 roku patriarcha Nikon i car Aleksy I zarządzili wielką reformę liturgiczną, która doprowadziła do podziału w prawosławiu i powstania sekty staroobrzędowców, istniejącej do dziś. Na Zachodzie w okresie Oświecenia toczyły się bardzo ostre spory o nowe śpiewniki. We Francji ostro zwalczano wprowadzenie Missale Romanum w miejsce liturgii gallikańskiej. Jak podsumował ten wątek, spory doktrynalne i dogmatyczne interesują przede wszystkim środowiska intelektualne, szersze masy wiernych są dotykane bardziej przez takie właśnie kwestie jak różnice w pieśni, modlitwach i tak dalej. Pobożne formuły, nawyk – to rzeczy, które sięgają bardzo głęboko, głębiej niż dla wielu abstrakcyjne formuły teologiczne. Dotyczy to doświadczenia, stąd – ostre reakcje.
Uczony kardynał uznał, że można nawet powiedzieć: im bardziej błaha sprawa, tym ostrzejszy spór. Nie o to jednak chodzi, zauważa, by lekceważyć te rzeczy: nie można wywracać do góry nogami tego, co zostało przekazane przez przeszłość, tylko dlatego, że ktoś wznosi modny slogan „zatęchłej tysiącletniej szaty”, która miałaby ukrywać prawdziwe chrześcijańskie skarby. Trzeba zachować właściwą ostrożność i wrażliwość, a nie, jak pisze, „używać buldożerów”.
Reforma liturgiczna papieża Pawła VI, uznał kardynał, nie poszła tymczasem dobrze. Po pontyfikacie Piusa XII nastał pontyfikat Jana XXIII, a wraz z nim – nowy klimat w Kościele. Nagle rozpoczął się dialog z marksizmem, egzystencjalizmem, szkołą frankfurcką, Kantem i Heglem. Nastał czas zupełnie nowego rozumienia teologii – oto wybiła godzina indywidualizmu teologów i pożegnania z przeszłością…
„Zmiana ta miała poważne konsekwencje dla liturgii” – napisał kardynał. „Frywolność, gwałtowne rozwój, nieokiełznany indywidualizm – wszystko to doprowadziło w wielu miejscach do odrzucenia mszału na rzecz jakichś własnych wyrobów, które były komplikowane przez celebransów […]. Skutkiem był liturgiczny chaos i sytuacja zupełnie bezprecedensowa: pomimo reformy liturgicznej nastąpiły masowe odejścia z Kościoła” – stwierdził.
W efekcie zawiązały się wspólnoty, które chciały przeciwstawić się temu chaosowi, odwołując się do liturgii sprzed reformy. „Im więcej arbitralności i chaosu było po jednej stronie, tym ostrzejsza była odmowa jakichkolwiek zmian po drugiej stronie” – napisał kardynał.
Opór ten, choć był pod wieloma względami uzasadniony, nie był jego zdaniem ugruntowany teologicznie. „Novus Ordo został wprowadzony w życie przez papieża i dlatego – pomimo wszelkiej krytyki – należało go w posłuszeństwie przyjąć” – napisał hierarcha. Jak dodał, przecież i sam Jezus Chrystus stał się „posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej”; we Mszy świętej jest zatem obecne to Chrystusowe „posłuszeństwo aż do śmierci” – dlatego celebracja Eucharystii nie może być sprawowana w nieposłuszeństwie.
Niestety, ocenił kardynał, z biegiem lat sytuacja się nie poprawiała. Dla niektórych reforma okazała się niewystarczająca i pozostali przy swojej arbitralności, traktując mszę bardzo dowolnie. Inni upierali się przy dawnym rycie, mówiąc o Mszy Wszechczasów. Według kardynała zapomnieli jednak, że obrzęd mszy nie tylko rozwijał się na przestrzeni lat, ale ukształtował się też zupełnie inaczej na Wschodzie i Zachodzie, zgodnie z kulturą każdego z tych kręgów cywilizacyjnych. W istocie „Mszą Wszechczasów” – uznał purpurat – są tylko i wyłącznie słowa przemienienia, przekazywane w Ewangeliach.
Kardynał zwrócił uwagę, że pomiędzy tymi dwoma „obozami” cały czas sprawowana była „autentyczna liturgia, sumiennie, w imieniu Kościoła”.
Według kardynała Brandmüllera osią sporu trwającego od dziesięcioleci jest kwestia znaczenia Mszy świętej. Już w latach przed II wojną światową na skutek modernizmu pojawił się pogląd, który nadmiernie podkreślał albo nawet absolutyzował element wieczerzy, to znaczy uczty. To prowadziło i nadal prowadzi do nadużyć, a nawet do bluźnierstw liturgicznych. Taka postawa jest według kardynała efektem „fundamentalnego niezrozumienia tajemnicy Eucharystii”.
Już po reformie Pawła VI bardzo wiele zależało od konkretnego celebransa: ten może albo sumiennie przestrzegać Novus Ordo, ale niekiedy puszcza wodze fantazji i zaczyna celebrować subiektywnie.
Kardynał uważa, że w związku z narosłymi trudnościami trzeba dokonać szeregu zmian, aby zakończyć kościelną wojnę liturgiczną. „Odłóżcie broń!” – wezwał, nawiązując do tytułu antywojennej powieści Berthy von Suttner z 1889 roku. Purpurat ma szereg postulatów.
Po pierwsze, uważa, należy „rozbroić język”. Nie należy kwestionować powagi intencji drugiej strony sporu – należy się nawzajem tolerować i unikać polemik. Należy zapewnić wszystkim możliwość sprawowania liturgii zgodnej z obowiązującymi przepisami.
Po drugie, obie strony sporu powinny „sumiennie i bezstronnie przestudiować II rozdział konstytucji Sacrosanctum concilium II Soboru Watykańskiego”. Pozwoliłoby to zobaczyć „w jakim stopniu rozwój posoborowy odszedł od tej konstytucji”, którą zatwierdził przecież również abp Marcel Lefebvre.
Następnie należy podjąć „spokojną i cierpliwą pracę nad staranną reformą reformy, która odpowiadałaby rzeczywistym wskazaniom Sacrosanctum concilium„. To powinno pozwolić po czasie na przedstawienie reformy, która uwzględni obawy obu stron sporu.
„Do tego czasu, jeszcze raz – na litość boską, odłóżcie broń!” – zakończył kardynał.
Źródła: Kath.net, PCh24.pl
Pach