Kardynałowie nie boją się Boga, tylko mediów – chcą mieć święty spokój i cieszyć się purpurą. Dlatego będą skłonni wybrać na papieża kogoś, kto będzie dobrze rokować – kogoś, po kim będą spodziewać się mało dynamicznego stylu sprawowania władzy papieskiej. Taką tezę stawia argentyński bloger, który od lat wnikliwie opisuje pontyfikat Franciszka.
Autor publikuje pod pseudonimem „Caminante Wanderer”. Jak stwierdził w najnowszym artykule opublikowanym na łamach tradycjonalistycznego portalu niemieckiego „Katholisches.info”, jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że głównym kandydatem na następcę papieża Franciszka jest arcybiskup Bolonii, kard. Matteo Zuppi. Dziś jego szanse jawią się jako dalece mniejsze, a to z dwóch przyczyn: ewidentnej klęski w mediacjach rosyjsko-ukraińskich oraz ze względu na zdecydowane wsparcie Zuppiego dla linii Franciszka, uważa autor. To właśnie ten drugi aspekt ma być decydujący. Zdaniem Camintante Wanderera większość uczestników kolejnego konklawe „będzie chciała za wszelką cenę uniknąć nowego Bergoglia”. Wynika to przede wszystkim z sytuacji, jaką wywołały poczynania prefekta Dykasterii Nauki Wiary kard. Victora Manuela Fernándeza. Zdaniem argentyńskiego blogera nominacja dla Fernándeza była największym błędem całego pontyfikatu Franciszka.
Caminante Wanderer wskazuje przede wszystkim na dwie sprawy: ogłoszenie deklaracji Fiducia supplicans oraz odkrycie wcześniejszych publikacji Fernándeza, w których pisał o orgazmie i mistyce. Te wydarzenia „naznaczyły go w oczach reszty Kolegium Kardynalskiego”. Purpuraci patrzą na niego „z wielką podejrzliwością”, uważa bloger. Kardynałowie uważają, że to człowiek o ewidentnie nieprzezwyciężonej fiksacji seksualnej. Dlatego będą chcieli wybrać na następcę Franciszka kogoś, po kim będą spodziewali się większej odpowiedzialności, to znaczy kogoś, kto prawdopodobnie nie podejmie decyzji personalnych podobnych do nominacji dla Fernándeza.
Wesprzyj nas już teraz!
Problemy z kardynałami Franciszek miał zresztą od zawsze. Caminante Wanderer przypomina, że jedyny regularny konsystorz za obecnego pontyfikatu odbył się w 2014 roku. Kardynał Walter Kasper wygłosił wówczas swoje progresywne tezy, które następnie obalił kardynał Carlo Caffarra. „Dlatego Franciszek – papież synodalności, dialogu i słuchania – podjął decyzję, by nie zwoływać nowego konsystorza generalnego. Zdał sobie sprawę, że wojska mu się buntują” – wskazuje bloger.
Jako że konsystorzy nie było, kardynałowie się nie znają; a to oznacza, że największe szansę na wybór mają ci, którzy są znani. Watykanista Marco Tosatti wskazał ostatnio na kardynała sekretarza stanu Pietro Parolina – człowieka, który odpowiadałby zarówno kardynałom kurialnym, jak i części konserwatystów, mogących go zaakceptować jako „mniejsze zło”.
Innym bardzo znanym kardynałem stał się nagle Fridolin Ambongo, arcybiskup Kinszasy, który zorganizował opór Afryki wobec Fiducia supplicans. „Nie twierdzę, że Ambongo ma szansę zostać papieżem; mówię tylko, że znają go teraz wszyscy kardynałowie – a wcześniej tak nie było. Tak jak [Ambongo] wzbudził pogardę u Niemców i Belgów, tak wywołał wielką sympatię w innych częściach świata” – zauważa Caminante Wanderer.
Bloger konstatuje następnie, że większość kardynałów to oportuniści (choć są wyjątki): otrzymali kardynalat nie ze względu na swoją wiarę i pobożność, ale z powodu wchodzenia w dobre układy. „Chcą dobrze się bawić i cieszyć purpurą. Nie boją się już Boga, tylko mediów, więc o ile to tylko możliwe, wybiorą papieża, który nie będzie sprawiał problemów” – pisze. Będą szukać kogoś, kto po pontyfikacie Franciszka będzie rokował poważne traktowanie swojego urzędu; najlepiej, jeżeli byłaby to osoba niepozorna i nieistotna, która zagwarantuje jedno: spokój.
Gdyby tak potoczył się wybór, uważa bloger, doszłoby do „bałkanizacji Kościoła”. W niektórych regionach błogosławiono by „nawet bardzo nieregularne pary”, a w innych nie; w jednych tradycyjna liturgia byłaby wspierana, w drugich nową Mszę zastąpiłaby «Liturgia Słowa» kierowana przez diakonisy. „Krótko mówiąc, rodzaj światowej Wspólnoty Anglikańskiej […], albo «panprawosławie», gdzie każdy patriarchat działa sam i robi mniej więcej to, co chce, w najlepszym razie okazując jakiś szacunek ekumenicznemu patriarsze Konstantynopola”.
To wszystko, podsumowuje Caminante Wanderer, są jednak tylko krótkotrwałe hipotezy. Wkrótce Franciszek wprowadzi przecież do Kościoła diakonisy, a to doprowadzi do jakiejś mobilizacji biskupów i księży. Ostatecznie „zobaczymy, kto pojawi się na balkonie Bazyliki św. Piotra, kiedy Pan udzieli swojemu Kościołowi łaski, na którą wszyscy liczymy”.
Źródło: Katholisches.info
Pach