10 listopada 2022

Kardynałowie i biskupi o synodalności. „Manipulacja, bluźnierstwo, ideologia”

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Stale poszerza się coraz grono kardynałów i biskupów, którzy krytykują Synod o Synodalności. Hierarchowie z różnych krajów świata mówią otwarcie, że proces ten z jednej strony wydaje się niebezpieczną manipulacją, grożąc nasyceniem Kościoła „nowoczesnym” ideologiami. Wątpią, aby w synodalności naprawdę chodziło o wsłuchiwanie się w głos Ducha Świętego. W praktyce jest to raczej wysłuchiwanie ducha tego świata.

W Kościele katolickim w Polsce Synod o Synodalności cieszy się – przynajmniej oficjalnie – pełną aprobatą biskupów. Widoczne jest to nie tylko w ich działaniach czy wypowiedziach na temat trwającego synodu (choć, trzeba to przyznać, nie ma ich zbyt wielu), a także w status quo obowiązującym w prasie kościelnej. W największych polskich tygodnikach i portalach katolickich próżno byłoby szukać jakiejkolwiek bardziej zasadniczej krytyki procesów synodalnych.

Początkowo mogło się wydawać, że będzie inaczej. Gdy w maju 2021 roku papież Franciszek ogłosił start synodu, zapanowała konsternacja, a jednym z pierwszych głosów były słowa abp. Stanisława Gądeckiego w wywiadzie dla KAI z sierpnia. Metropolita Poznania i przewodniczący KEP stwierdził wówczas, że charakter Synodu o Synodalności wygląda tak, jakby papież chciał „upodobnić go do soboru powszechnego” przeżywanego w innej formie. Arcybiskup wyraził też zaskoczenie ramami czasowymi dla synodu, zwłaszcza w jego pierwszym etapie, a na koniec zastrzegł, że cały ten synod ma sens tylko o tyle, o ile będzie rzeczywistym słuchaniem Ducha Świętego, a nie debatowaniem, jak upodobnić Kościół do świata.

Wesprzyj nas już teraz!

Po tej wstępnej ostrożności czy nawet lekkiej krytyce nie ma jednak już dziś w Polsce śladu. Oficjalnie wszystko jest w porządku, do tego stopnia, że jeszcze w połowie października ten sam abp Stanisław Gądecki w rozmowie z „Gościem Niedzielnym” stwierdził, iż dotychczasowy przebieg Synodu o Synodalności wskazuje, iż „istnieje głębokie pragnienie poprawy sposobu funkcjonowania Kościoła, nie zaś zmiany doktryny czy struktury”. Zaledwie po tygodniu od tego wywiady watykański Sekretariat Synodu opublikował jednak dokument kontynentalny, w którym zawarto takie między innymi postulaty zmian, jak: – diakonat kobiet; – głoszenie kazań przez kobiety i świeckich w ogóle; – głębokie przeorganizowanie sposobu sprawowania władzy w Kościele; – nowe przeżywanie seksualności przez kapłanów; – otwartość na LGBTQ; – zmiana podejścia do poligamistów; – stworzenie „synodalnej” liturgii. Watykański dokument w znacznej mierze ściśle koresponduje z postulatami, jakie stawia się na niemieckiej Drodze Synodalnej.

Polski katolik ma jednak dostęp do internetu i może wsłuchać się również w głosy hierarchów Kościoła w innych krajach. A zagranicą głosów krytycznych nie brakuje – i pojawia się ich coraz więcej. Tylko w ciągu kilku ostatnich tygodni w gruncie rzeczy miażdżącą – dosłownie miażdżącą – krytykę Synodu o Synodalności przedstawili kardynałowie Gerhard Müller i Francis Arinze oraz biskupi Marian Eleganti, Robert Mutsaerts i Athanasius Schneider. Chciałbym wskazać tu na moim zdaniem najważniejsze punkty ich krytyki, tym więcej, że wszyscy oni dostrzegają zasadniczo te same zagrożenia.

„Wrogie przejęcie”. Kardynał Gerhard Müller

Kardynał Gerhard Ludwig Müller to były prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Często bywa w Polsce. W ostatnich latach angażuje się silnie w obronę prawd zwalczanych przez progresistów. Purpurat 7 października udzielił wywiadu amerykańskiej telewizji EWTN, w którym ostro skrytykował synodalność.

Stwierdził w nim, że sama idea wsłuchiwania się podczas Synodu o Synodalności w głosy ludzi, którzy w nim uczestniczyli, jest oparta na „błędnym podejściu”. Jak wyjaśnił, Kościół jest zobowiązany do tego, by wsłuchiwać się w Słowo Boże.

„Podstawą Kościoła jest słowo Boże jako objawienie, a nie nasze dziwne wymysły. Ta agenda jest systemem samo-objawienia. Mamy do czynienia z okupacją Kościoła katolickiego, z wrogim przejęciem Kościoła Jezusa Chrystusa” – podkreślił. Purpurat został też zapytany o słowa kardynała Mario Grecha, sekretarza generalnego Synodu, które dotyczyły homoseksualizmu i rozwodników w nowych związkach. Kard. Grech stwierdził, że w przypadku tych osób nie chodzi o doktrynę, ale o intymny sens duchowych relacji, których doświadczają, a z których Kościół ma odczytywać głos Ducha Świętego… Kardynał Müller ocenił to mocno: „To hermeneutyka starego protestantyzmu kulturowego; to modernizm: indywidualne doświadczenie jest na tym samym poziomie, co obiektywne objawienie Boga. […] Jest oczywiste, że jest to sprzeczne z katolicką doktryną. Mamy objawienie Boga w Jezusie Chrystusie. Zostało definitywnie zamknięte i zakończone w Chrystusie. To całkowicie jasne: Jezus mówił o nierozerwalności małżeństwa. Jak to możliwe, że kardynał Grech jest bardziej inteligentny niż Jezus Chrystus?” – stwierdził.

Zapytany, czy uważa proces synodalny za wrogie przejęcie Kościoła, odparł:

„Jeżeli oni odniosą sukces, to będzie to koniec Kościoła katolickiego. Musimy się temu sprzeciwiać tak, jak kiedyś heretyckim arianom”. „Oni marzą o innym kościele, który nie będzie mieć nic wspólnego z wiarą katolicką. Chcą wykorzystać ten proces, by zmienić Kościół katolicki – a nawet nie tyle zmienić, co zniszczyć” – dodał.

Purpurat odniósł się też do nieustannego odwoływania się przez Synod o Synodalności do Ducha Świętego. „Dla nich Duch Święty jest tylko funkcją. Nie ma to nic wspólnego z Duchem Świętym, który objawia się jako Ojciec i Syn i Duch Święty” – stwierdził.

„Nie jesteśmy mądrzejsi od Chrystusa”. Kard. Francis Arinze

Kardynał Francis Arinze jest doświadczonym kurialistą. Ten 90-letni purpurat pełnił w swoim życiu między innymi urzędy prefekta Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego jak i prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Na temat synodalności wypowiedział się krytycznie w rozmowie z „Radiem Watykańskim” na początku listopada.

„Chrystus jest od mądrzejszy od nas wszystkich. Nie możemy też być bardziej miłosierni niż Chrystus. Dlatego trzeba uważać na pokusę promowania własnych idei, zachowywania się na synodzie, jakby to była jakaś sesja polityczna, na której zabiegamy o zdobycie większości głosów dla przeforsowania własnych pomysłów” – powiedział.

„A przecież to nie my założyliśmy Kościół. Otrzymaliśmy go od Chrystusa. Są w nim elementy, które pochodzą od Boga oraz elementy ludzkie. I mówiąc ogólnie, to co ludzkie, może zostać zmienione, ale to, co pochodzi od Boga, nigdy. Niekiedy ludzie, którzy spotkają się na sesjach synodalnych, zachowują się w taki sposób, jakby byli gotowi zrewidować Boże przykazania. Tu posuwamy się za daleko” – dodał.

Purpurat, tak samo jak kardynał Müller, zwrócił uwagę na odwołania do Ducha Świętego. „Ludzie mają wrażenie, że są mądrzejsi od Pana Boga. Takiego korygowania Bożych przykazań nie można przypisywać Duchowi Świętemu” – zaznaczył.

„Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby nasz Pan zwołał synod przed swoją śmiercią w drodze do Jerozolimy. Dobrze wiemy, jak by głosowali apostołowie. Pamiętamy, jak reagowali na zapowiedź męki. Dlatego to, co my widzimy, niekoniecznie musi być wolą Boga. Musimy być bardzo ostrożni” – przestrzegł następnie.

Stara agenda w nowych szatach. Bp Marian Eleganti

Bp Marian Eleganti jest emerytowanym biskupem pomocniczym diecezji Chur w Szwajcarii. Przez lata był sekowany w liberalnych mediach jako „konserwatysta”, który blokuje „pójście naprzód” Kościoła katolickiego. Dziś diecezja Chur jest już pod władzą liberalnego biskupa, Josepha Bonnemain. Bp Marian Eleganti nie zamierza jednak milczeć.

W artykule opublikowanym 2 listopada na łamach austriackiego portalu Kath.net biskup zwrócił uwagę na manipulacyjność procesu synodalnego. Jak stwierdził, chociaż w tytule Synodu o Synodalności mówi się o synodalności, tak naprawdę chodzi o zestaw postulatów, ten sam od lat 70.: demokracja, partycypacja, udział we władzy, kobiety na wszystkich urzędach, diakonat i ew. kapłaństwo kobiet, rewizja moralności seksualnej odnośnie relacji pozamałżeńskich, ponowne małżeństwa, homoseksualizm, odejście od stawiania kapłana w centrum liturgii i tak dalej. „Znamy to wszystko. Te postulaty są nieustannie wlewane w nowe butelki, na których przykleja się takie etykiety jak <Słuchanie>, <Inkluzywność>, <Otwartość>, <Różnorodność>, <Równość> – jak w kampanii marketingowej, która sprzedaje to, co wczorajsze, jako świeże” – wskazał.

Również on jednoznacznie skrytykował powoływanie się na Ducha Świętego przy wygłaszaniu opinii niezgodnych z nauką Kościoła. „Nieustanne przywoływanie Ducha Świętego i przywłaszczanie Go sobie, nie jest niczym innym jak tylko propagandą i (samo)oszukiwaniem, a w gruncie rzeczy instrumentalizacją Boga” – napisał.

Przyznał też, że nie wierzy, by Synod o Synodalności mógł wprowadzić jakieś dobre zmiany. „Od nadchodzącego synodu, fałszywie określanego jako poświęcony <synodalności>, nie oczekuję niczego dobrego. Po prostu już temu nie ufam. Nie da się przeoczyć zamieszania, które wprowadzały synody od 2014 roku. Nastraja mnie to pesymistycznie w kwestii tego, co oznacza rozeznawanie duchów przy okazji tego wydarzenia” – podkreślił.

„Synodalne bluźnierstwo”. Bp Robert Mutsaerts

W niezwykle ostrych słowach Synod o Synodalności skrytykował też biskup pomocniczy diecezji s’Hertogenbosch w Holandii, Robert Mutsaerts. Zwrócił uwagę, że Synod próbuje wsłuchiwać się w głosy wszystkich tych, którzy kontestują nauczanie katolickiego. „Misja Kościoła katolickiego polega na czymś innym. Nie jest badaniem wszystkich opinii i dochodzeniem do porozumienia. Jezus polecił nam coś innego: głoście prawdę, bo prawda was wyzwoli” – zauważył.

Według bp. Mutsaertsa proces synodalny może być nawet uznany za bluźnierczy. Jak dotąd całość wygląda bowiem raczej jak eksperyment socjologiczny, podczas gdy mówi się, że wszystko to przenika Duch Święty. Jak podkreśla, to sytuacja absurdalna, bo dokonuje się wielkiego wysłuchania ludzi, których wiara zanika i nie jest praktykowana.

Jak podsumował, Bóg nie znajduje się w ogóle w perspektywie procesu synodalnego. Nie jest to coś, c pozwoli przybliżać ludzi do zbawienia. Dlatego, jak zadeklarował, zrezygnował obecnie z dalszego udziału w Synodzie o Synodalności.

„Manipulacja”. Bp Athanasius Schneider

Bp Athanasius Schneider jest biskupem pomocniczym Astany w Kazachstanie. To jeden z najlepiej znanych polskiemu czytelnikowi obrońców Tradycji katolickiej w całym światowym episkopacie. W rozmowie z telewizją EWTN hierarcha nie wahał się określić Synodu o Synodalności mianem „manipulacji”.

„Manipulacja, to właściwy termin. Grupa ludzi, którzy zasiadają na wysokich stanowiskach w Kościele, stara się pchać naprzód swoją ideologiczną agendę. Kościół nie jest jednak parlamentem. Bóg nie dał mu metod demokratycznych. Kościół ma strukturę hierarchiczną, a pierwszym zadaniem Kościoła jest nauczać, a nie słuchać i prosić o opinie. Nasz Pan powiedział do Apostołów: Idźcie i nauczajcie, a nie: idźcie i wysłuchujcie opinii. To nie jest katolickie, to jest światowe” – powiedział.

Jak dodał, wielu biskupów, z którymi rozmawiał, jest zaniepokojonych obecnymi wydarzeniami. Uważają, że w Rzymie jest już ustalona z góry agenda, a cały ten proces jest wyłącznie narzędziem, za pomocą którego próbuje się ukryć tę agendę. Zapytany o opinię kardynała Müllera, zgodnie z którą dochodzi do próby wrogiego przejęcia Kościoła i budowy systemu samo-objawienia, bp Schneider odparł, że w pełni się z nią zgadza. „To pokusa dla ludzi w Watykanie, by za pomocą narzędzia synodalności przedstawić nowe samo-objawienie, dostosowane do gustów współczesnego, niewierzącego świata” – powiedział. Zgodził się też z określeniem, że dochodzi do wrogiego przejęcia.

Czym jest więc Synod o Synodalności?

Cytowani wyżej kardynałowie i biskupi zgadzają się, że głównym błędem Synodu o Synodalności jest jego… główne założenie, czyli wsłuchiwanie się w opinie ludzi na świecie po to, by kształtować później nauczanie Kościoła katolickiego. Ta centralna idea, która przyświeca całemu synodowi, jest w ich ocenie szalenie groźna, bo może doprowadzić do pomylenia głosu Ducha Świętego z głosem ducha czasu. Większość cytowanych hierarchów wskazuje też, że cały ten proces synodalny nie był nigdy uczciwy, bo – jak sądzą – jest jedynie instrumentem przepychania ustalonej z góry agendy ideologicznej. Opinie te, jak można wywnioskować choćby z lektury opublikowanego w październiku dokumentu kontynentalnego, mają pełne potwierdzenie w faktach. W PCh24.pl, jako świeccy katolicy, od samego początku przestrzegamy przed zbytnim zaufaniem w procedury synodalne i efekty tych debat. Już w ubiegłym roku było widoczne, że założenia Synodu o Synodalności przypominają ściśle to, co proponują biskupi i świeccy w Kościele katolickim w Niemczech. Dziś widać, że było to dobre wrażenie: Synod o Synodalności zaczyna coraz bardziej przypominać narzędzie Rewolucji. Jak poradzimy sobie z tym wyzwaniem w Kościele katolickim w Polsce, to pytanie – mam nadzieję – wciąż jeszcze otwarte.

Paweł Chmielewski

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij