27 września 2025

Karol Nawrocki, nowa Konstytucja i „teologia polityczna” ks. Piotra Skargi

(PCh24.pl)

Nowa konstytucja? Prezydent Karol Nawrocki uważa, że to możliwe – i chce rozpocząć konkretne prace nad jej stworzeniem. Żeby dobrze wykonać to zadanie, konieczne jest sięgnięcie do polskiej myśli politycznej. Idealnym autorem jest tu oczywiście ks. Piotr Skarga. O jego teologii politycznej pisał niedawno ciekawie prof. Jacek Bartyzel. Chciałbym w tym tekście krótko wskazać na kilka istotnych, jak sądzę, aspektów tekstu polskiego badacza.

Na pozór mogłoby się wydawać, że zainteresowanie myślą polityczną kontrreformacyjnego kaznodziei ks. Piotra Skargi (1536 – 1612) jest w gruncie rzeczy jakimś antykwaryzmem. Epoka Rzeczpospolitej została nieodwołalnie zamknięta, a wyzwania i wielkie dyskusje XVI i XVII stulecia nie są przecież naszymi. Takie ujęcie byłoby jednak błędne – nie tylko dlatego, że współczesna myśl polityczna, żeby rzeczywiście istnieć i móc się rozwijać, powinna podejmować krytyczną i życzliwą zarazem refleksję nad dorobkiem dawnych pokoleń.

Chodzi o coś znacznie więcej. Jesteśmy dziś w Polsce w szczególnym momencie naszych dziejów. W 1989 roku odzyskaliśmy własne państwo po długich dekadach de facto sowieckiej niewoli. Przez ponad trzydzieści lat nie zdobyliśmy się jednak na to, by nadać temu państwu rzeczywiście swoisty, polski wyraz. Nazbyt często kopiowaliśmy zagraniczne rozwiązania – w dziedzinie idei zwłaszcza amerykańskiego liberalizmu, w dziedzinie technicznej i funkcjonalnej szczególnie niemieckiego demokratycznego państwa prawa. Z racji na potężne spory wewnętrzne i trudności ekonomiczne nawet to papuzie naśladownictwo było niedoskonałe – choćby nasza konstytucja jest tego bolesnym wyrazem, często niedookreślona, niejasna i przez to prowokująca nieustanne utarczki i kłopoty interpretacyjne.

Wesprzyj nas już teraz!

Nadszedł czas, by to zmienić. O nowej konstytucji, a co za tym idzie – o nowym przemyśleniu polskiej polityczności – mówi się wprawdzie od dawna, a teraz na horyzoncie zaczyna malować się realna perspektywa realizacji tych zamierzeń.

Prezydent Karol Nawrocki planuje powołać specjalną radę, która będzie pracowała nad tym projektem. Jest duża szansa na to, że pod jego przewodnictwem nowa, stabilna i prawicowa większość parlamentarna będzie w stanie podjąć się przynajmniej poważnego nakreślenia nowego modelu politycznego i stanowiącej tego wyraz nowej konstytucji. Dlatego właśnie lektura i refleksja nad polską myślą polityczną, nawet sprzed kilkuset lat, nie jest jałowa, ale jak najbardziej płodna; pozwala wydobyć na wierzch to, co stanowi autentycznie polską wizję polityczności. Tego nam koniecznie potrzeba – a trudno sięgnąć po bardziej czcigodny wzór, niż ks. Piotra Skarga, tym więcej, że żył i działał w okresie szczególnym – wyjątkowego wzrostu Rzeczpospolitej, przejawiającej jednak u kresu jego życia już pierwsze oznaki późniejszej słabości.

Myśli ks. Piotra Skargi prof. Jacek Bartyzel poświęcił tekst pt. „Teologia polityczna ks. Piotra Skargi” zamieszczony w tomie jego autorstwa „Zboże polskiego myślenia”, opublikowanym w 2020 roku przez Wydawnictwo von Borowiecky. Omawiam poniżej niektóre aspekty tego tekstu, co oczywiście nie zastąpi jego pełnej lektury – do tego zachęcam czytelnika.

Zanim przedstawię szczegóły, chciałbym zwrócić jeszcze uwagę na dwie konkretne kwestie, o żywotnym znaczeniu dla obecnej polskiej debaty konstytucyjnej.

Po pierwsze jest jasne, że ustanowienie katolickiego państwa wyznaniowego, co ks. Skarga uważał za ideał, jest w tym momencie poza naszym zasięgiem. Krytykę upowszechnienia wyznań protestanckich w Rzeczpospolitej można czytać dziś jednak szerzej – jako krytykę fałszywego, relatywistycznego liberalizmu, który kompletnie ignoruje znaczenie prawdy, a na człowieka patrzy tylko w kategoriach naturalistycznych czy zgoła materialistycznych. W tym sensie myśl ks. Skargi zachowuje wielką aktualność, nawet jeżeli przyjąć roszczenie do wyłączności wiary katolickiej za nierealizowalne. Z takim ujęciem, myślę, mogą zgodzić się nawet ci polscy konserwatyści, którzy pomimo przywiązania do chrześcijaństwa nie uznają zwierzchności katolickiego papieża.

Po drugie, nie wydaje się prawdopodobne wprowadzenie w Polsce monarchii. Jak najbardziej możliwe jest jednak zbudowanie silnego systemu prezydenckiego. Proponuję, by właśnie w tym kluczu czytać i reflektować nad ks. Skargi pochwałą monarchii i krytyką demokracji. Dzięki temu uniknie się pokusy faktycznego antykwaryzmu, starając się o przełożenie jego myśli politycznej na to, co faktycznie możliwe.

Już choćby te dwa wątki – krytyka relatywizmu i pochwała władzy skoncentrowanej w jednostce – mogą być, myślę, również dziś bardzo ożywcze.

***

Prof. Jacek Bartyzel zaczyna od zarysowania kontekstu działalności ks. Piotra Skargi; powiedzielibyśmy dziś – kontekstu kulturowego. Rzeczpospolita doby ks. Piotra Skargi była na skalę europejską religijnym ewenementem. Po pierwsze, żadne inne państwo w Europie nie miało tak długiej i złożonej tradycji dwuwyznaniowości. Praktycznie już od końca XIV wieku członkami członkami corpus politicum, czyli jakby klasy politycznej, byli obok katolików również prawosławni. W innych krajach zachodnich przed reformacją panowała jednorodność katolicka – a w krajach Europy wschodniej czy południowej jednorodność prawosławna. Reformacja jeszcze skomplikowała ten obraz, jako że znaczna część magnaterii i szlachty – w przypadku szlachty często część najbardziej aktywna w ruchu egzekucyjnym – przeszła na kalwinizm, jakkolwiek głównie z pobudek ekonomicznych, rzadko tylko doktrynalnych.

Rzeczpospolita, sądzi profesor, mogła pójść drogą bliską Anglii – nie groziło jej przekształcenie się w typowo protestancki byt, ale stworzenie kościoła narodowego kontrolowanego przez króla za panowania Zygmunta II Augusta – już tak. Bartyzel zwraca uwagę, że Polska w XVI stuleciu miała wciąż relatywnie krótką historię ewangelizacji, przynajmniej w porównaniu z innymi krajami Europy zachodniej; to powodowało, że nasza odpowiedź teologiczna na wyzwania rzucone katolicyzmowi przez reformację nie mogła być tak pogłębiona jak choćby ta, jakiej udzielali na przykład Hiszpanie albo Portugalczycy. Odpowiedzi udzielał jednak ks. Piotr Skarga – na sposób godny podziwu, zwłaszcza biorąc pod uwagę wzmiankowane wyżej uwarunkowania.

Historyk stawia tezę, zgodnie z którą w myśli ks. Piotra Skargi można wyśledzić kompletną teologię polityczną. Jezuita głosił mianowicie trzy jedności wewnętrzne kraju, które dopiero razem dają jedność nadrzędną. To jedność religii, króla i ojczyzny. Autor „Kazań sejmowych” był zatroskany nie tylko o możliwość zbawienia, utrudnioną czy zgoła uniemożliwioną przez przyjęcie i rozpowszechnianie herezji, ale również o przyszłość Rzeczpospolitej. Według jezuity odejście od jedności wiary na rzecz ich różnorodności musi siłą rzeczy prowadzić – i rzeczywiście prowadzi, dowodził obserwując współczesnych – do intensywnych sporów, a konsekwentnie do wojny domowej. Bartyzel zauważa, że ks. Skarga miał całkowitą rację, co się okazało pod koniec jego życia w czasie rokoszu Zebrzydowskiego przeciwko władzy Zygmunta III Wazy, w którym to buncie przewodzili właśnie protestanci.

Jezuita przewidział też inną doniosłą konsekwencję upowszechnienia różnowierstwa, to znaczy – jak się wyrażał – „zbydlęcenie” albo wręcz diabolizację polityki. Stwierdzenia mogą razić dosadnością, ale mają swoje uzasadnienie. Otóż ks. Skarga wywodził, wskazuje profesor, że odejście od jedności religii prowadzi do braku zainteresowania wiarą u władcy, tak, że zamiast troszczyć się o zbawienie poddanych, zabiega tylko o zachowanie ich życia i dóbr. W ten sposób avant la lettre polski jezuita wyłożył myśl, którą przedstawili później w złożonej i rozbudowanej formie Thomas Hobbes, Baruch Spinoza czy John Locke; to znaczy, że religia staje się albo przedmiotem arbitralnego rozstrzygnięcia panującego (Hobbes), albo kwestią wolnej decyzji sumienia jednostki (Spinoza) albo też rzeczą zupełnie prywatną (Locke). W tym właśnie kryje się owo „zbydlęcenie”, a tak właściwie diabelstwo: zwierzęta troszczą się o swoje życie, ale nie zabiegają przecież o zbawienie – toteż król czy szerzej całe corpus politicum, które przestaje zabiegać o zbawienie, zajmując się tylko zachowaniem życia i dóbr, dokonuje „bestializacji”, sprowadzenia się do rzędu zwierząt, co jest oczywiście wodą na młyn diabła.

Jezuita zajmował się jednak nie tylko problemem protestantyzmu. Głęboko niepokoiła go też coraz wyraźniejsza tendencja do odzierania króla z jego władzy, celem wzmacniania innych podmiotów politycznych. Harmonia Rzeczpospolitej, która – jak pisze w innym tekście tomu Bartyzel – dobrze wyważała porządek panowania i wolność, uległa zaburzeniu na skutek raczkującej anarchizacji życia politycznego i przejmowania zbyt dużej kontroli nad sprawami państwa przez magnaterię i szlachtę.

Ks. Skarga uważał tymczasem, idąc za wieloma autorami klasycznymi i chrześcijańskimi, że najmilszym Bogu ustrojem jest właśnie monarchia. Wskazywał, że skoro to sam Bóg dał swojemu ludowi króla w osobach Saula, Dawida oraz ich następców, to znaczy, że monarchia nie może być sama w sobie zła, wręcz przeciwnie. Dla jezuity była najwłaściwszą formą sprawowania władzy, jak pisze Bartyzel, „prawidłową mimesis Królestwa Bożego”. Ks. Skarga mówił na przykład: „Bowiem monarchija jest naśladowanie niebieskich rządów, na których sam jeden Bóg siedzi, i tak zaczął i ukazał ludzkiemu narodowi, i napisał na duszach ich, aby się takiego rządu trzymali, gdzie jeden władnie”. Argumentował też ze sposobu urządzenia władzy w Kościele, która jest monarchiczna – a skoro tak, to znaczy, że to forma najlepsza.

Jezuita nie pochwalał zarazem absolutum dominium, które za dobre uznawał tylko w przypadku samego Boga, jako że Bóg nie może popaść w tyranię; władza królewska, choć silna, powinna być ograniczona. Według Bartyzela, można powołać się na autorów hiszpańskich jak Francisco de Vitoria, Domingo de Soto i Francisco Suárez, wskazując, iż monarchia musi być trojako ograniczona: „z góry” przez Boga, „z dołu” przez uprawnienia ciał społecznych, „wstecz” przez tradycję.

Jezuita kategorycznie krytykował demokrację jako najgorszy z możliwych ustrojów, idąc tu, zauważa historyk, dalej nawet niż klasyczni autorzy. W jego ocenie wystarczałyby rządy królewskie ze wsparciem rady senatu i rzadkiego oraz krótkiego sejmu; długie i częste zebrania reprezentacji szlachty uważał za zarzewie kłótni i chaosu. Tym więcej, że jak celnie dostrzega, w demokracji tylko na pozór rządzi wielu, bo tak naprawdę lud ma ledwie kilku swoich „królików”, którzy w miejsce króla nadają mu ton. W ten sposób demokracja okazuje się siłą rzeczy ustrojem pozornym, fasadowym – za władzą wielu ukrywa się mglista władza nielicznych. Według Jacka Bartyzela zasadą antydemokratyzmu jezuity jest jego przywiązanie do porządku hierarchicznego i zdecydowany antyegalitaryzm.

Ks. Skarga nie odrzuca oczywiście równości ontologicznej, ale już równość społeczną czy polityczną traktuje jako szkodliwą głupotę, bo – jak trzeźwo zauważa – ludzie nie są równi, ale mają rozmaite kompetencje, stąd jedni powinni słuchać drugich. Zarazem jezuita bardzo silnie upomina się o to, by rządzący nie gardzili poddanymi, zwłaszcza chłopstwem – w „Kazaniach sejmowych” poświęca tej kwestii wiele miejsca i wkłada w to ewidentnie bardzo dużo serca. Można powiedzieć – tego profesor Bartyzel nie czyni, bo i sam jezuita tego wprost nie ujmował – że w ten sposób ks. Skarga dobitnie podkreśla jeszcze jedną jedność – obok religii, króla i ojczyzny jeszcze jedność narodu, przeciwko niesprawiedliwości arystokracji czy systemu quasi-kastowego.

Cała Skargowska teologia polityczna uznaje przy tym za oczywiste, że władza i państwo w ogóle, w naszym wypadku Rzeczpospolita, nie jest celem samym w sobie, ale ma służyć Chrystusowi. Dlatego w „Kazaniach sejmowych” podkreśla, że w naszym kraju, inaczej niż w wielu innych ówczesnej doby, zachowana jeszcze została wierność wobec Boga, a to szczególnie istotne z racji na polskie położenie jako ostatniego bastionu katolicyzmu, żeby zachowywać świętą wiarę czystą od herezji i błędów.

***

Czy idąc tym śladem nie moglibyśmy przemyśleć nowego polskiego ustroju? Silna władza prezydencka, choć daleka od monarchicznego ideału, byłaby przecież daleko lepszą mimesis Królestwa Bożego, niż sejmowa partiokracja. Silna – nie oznacza całkowita, bo ograniczona przez prawo Boże (prawo naturalne), reprezentację parlamentarną oraz polską, katolicką i wolnościową tradycję. Podobnie wyrazista i celna krytyka proto-relatywizmu może zostać przełożona na konkretne zapisy konstytucyjne, wskazujące na odniesienie Rzeczpospolitej do obiektywnego i niezmiennego porządku Bożego – tak, żeby przełamać liberalny paradygmat „woli ludu” jako najwyższego prawa. To mogłoby położyć kres nieustannym dyskusjom na temat aborcji, ograniczania władzy rodzicielskiej czy prawa do posiadania broni. Wolność życia, wychowania własnych dzieci czy obrony własnego życia jest przecież gwarantowana właśnie istnieniem tego obiektywnego Bożego porządku. W ten sposób „Kazania sejmowe” ks. Piotra Skargi, tak jak pokazuje je profesor Jacek Bartyzel, mogą stać się bardzo jasnym i nade wszystko klasycznie polskim wkładem w refleksję nad nową konstytucją.

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(113)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie