„W mentalności gangu panuje zasada, że swojego bandytę broni się do czasu, gdy to jest możliwe, kiedy jednak skala przestępstw tego złoczyńcy wychodzi na światło dzienne, odcina się powiązania i rzuca się go na pożarcie”, pisze na łamach tygodnika „Gazeta Polska” Witold Gadowski.
Publicysta podaje konkretne przykłady obrazujące jak działa tzw. doktryna Neumanna, czyli obrona „swoich” jak niepodległości. Jego zdaniem doskonałą ilustracją, jak działa owa doktryna w praktyce jest sprawa byłego ministra Włodzimierza Karpińskiego, który „prosto z aresztu trafił do Parlamentu Europejskiego, a umożliwiły mu to kolejne rezygnacje z euromandatu płynące ze strony prominentnych członków Platformy Obywatelskiej”.
„Dłoń podana Karpińskiemu – bądź co bądź oskarżonemu o poważne przestępstwa korupcyjne – była właśnie praktyczną ilustracją funkcjonowania doktryny Neumanna. Dopóki się jest swoim z bliskiego kręgu Donalda Tuska, dopóty obrona jest bezwzględna i nie liczy się z faktami. Człowiekiem, który od lat chodzi pod tak rozpiętym parasolem, jest król Darłowa i okolic Stanisław Gawłowski. W jego przypadku nieistotne, jak poważne byłyby zarzuty wobec jego działalności – jest bezwzględnie chroniony i… kropka!. Przez długi czas taka ochrona była roztaczana wobec oskarżanego o przyjmowanie łapówek byłego marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego. Jednak nieuzasadniona miłość własna Grodzkiego sprawiła, że postanowiono zdegradować go z eksponowanej funkcji, nie pozwalając jednak na to, aby prokuratura poważnie dobrała się zadufanemu w sobie byłemu marszałkowi do skóry”, wylicza autor „Wieży komunistów”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Takie przykłady bezkarności dobrze umocowanych politycznie łapówkarzy i malwersantów można mnożyć, i to zarówno obserwując działalność polskich samorządów, jak i spoglądając na szczyty władzy i parlamentu”, podsumowuje Witold Gadowski.
Źródło: tygodnik „Gazeta Polska”
TG