W Katarze panuje atmosfera christianofobii. Tak stwierdził we francuskiej telewizji Jean-Pierre Brosse, który przez cztery lata był dyrektorem liceum francusko-katarskiego w stolicy emiratu Doha. Zrezygnował on ze swojej funkcji i powrócił do Francji, nie mógł dłużej znosić antychrześcijańskiego nastawienia władz lokalnych. Francuzowi regularnie grożono więzieniem.
Prywatne liceum, w którym nauczał Jean-Pierre Brosse, miało być symbolem przyjaźni między dwoma krajami. Jego inauguracji dokonał w 2008 r. ówczesny prezydent Francji Nicolas Sarkozy wraz z przyszłym emirem Kataru. Szkoła była przeznaczona zarówno dla młodzieży francuskiej, jak i katarskiej.
Wesprzyj nas już teraz!
Po dwóch latach sytuacja zaczęła się pogarszać. Katarscy rodzice zaczęli naciskać na dyrekcję, by ta zmieniła program. Problemem okazały się być ilustracje w podręcznikach historii prezentujące kościoły, klasztory czy katedry – stały element współczesnego krajobrazu Francji i historii tego kraju.
Katarczycy nie tolerowali nawet najmniejszego wspomnienia o chrześcijaństwie. Dzieci i młodzież z Kataru do osiągnięcia 18 roku życia mają… nie wiedzieć, że na świecie istnieje jakakolwiek inna religia!
W tej sprawie do sekretariatu szkoły codziennie wpływała lawina skarg. Skarżono się na np. na to, że w podręczniku były rysunki dwóch małych… niedźwiedzi. Niestety, jeden z nich nazywał się Mateusz, a więc nosił imię Apostoła Chrystusa a to niedopuszczalne nawiązanie do chrześcijaństwa.
Jean-Pierre Brosse zaczął też otrzymywać pogróżki i głuche telefony. Grożono mu także dziesięcioma latami więzienia. W tej sytuacji postanowił podać się do dymisji i wrócić do kraju.
FLC