Pogarsza się sytuacja w Azji południowo-wschodniej. Tysiące emigrantów przebywają na morzu, a ich zapasy się wyczerpują. Większość państw regionu odmawia ich przyjęcia obawiając się humanitarnej katastrofy. Wyjątek stanowią Filipiny, pomimo iż nie znajdują się w epicentrum kryzysu. Pomoc organizują jednak prywatni ludzie, nie czekając na pozwolenie władz.
Ostatnim odnotowanym przypadkiem pomocy azjatyckim emigrantom było dostarczenie im napojów i żywności przez władze Tajlandii. Od tej pory władze krajów południowo-wschodniej Azji odmawiają ich przyjęcia. Nie pomagają upomnienia Sekretarza Generalnego ONZ Ban Ki-Moona, który wezwał do przestrzegania prawa międzynarodowego i obowiązku ratowania ludzi na morzu. Jak informują Euan McKirdy i Saima Mohsin, 29 maja ma odbyć się w tej sprawie zebranie, w którym uczestniczyć będą ministrowie spraw zagranicznych Indonezji, Malezji i Tajlandii.
Wesprzyj nas już teraz!
Pomoc uchodźcom zaoferował rząd Filipin, pomimo tego, że są one położone w znacznej odległości od centrum humanitarnego kryzysu. Władze kraju powołały się na swoją tradycję pomocy uchodźcom z Wietnamu w latach 70-tych XX wieku oraz na podpisaną w 1951 r. Konwencję dotyczącą Statusu Uchodźców. Zdecydowane stanowisko władz Filipin może wynikać z opublikowania w prasie raportu, w którym oskarżono władze o chęć pozostawienia emigrantów na morzu.
Pomocy odmówiły natomiast Malezja, Tajlandia i Indonezja. Jedynie osoby prywatne w tych krajach decydują się pomagać uchodźcom. Indonezyjski rybak uratował w ostatnim czasie 1300 imigrantów, m.in. z Bangladeszu. Ponadto niektórzy Malezyjczycy organizują grupy pomocy humanitarnej. Polega ona na dostarczaniu paczek na łodzie, pod warunkiem, że znajdują się na międzynarodowych terytoriach morskich.
Znaczną część imigrantów stanowią muzułmanie Rohingya, którzy uciekają ze stanu Arakan przed prześladowaniami birmańskiej junty. Wielu z nich koczuje przy granicy Bangladeszu z Birmą. Ich liczbę szacuje się na 7 do 300 tysięcy.
Źródła: edition.cnn.com, polskieradio.pl
Mjend