Katechetka ucząca religii w Szkole Podstawowej nr 62 w Krakowie została zwolniona z pracy. Dlaczego? Nie przedłużono jej misji kanonicznej – nie chciała pracować w niepełnym wymiarze godzin i… żyła w konkubinacie. „Gazeta Wyborcza” się oczywiście oburza.
Katechetce tuż przed zakończeniem rocznego urlopu dla poratowania zdrowia zaproponowano pracę w niepełnym wymiarze godzin. Na to się jednak nie zgodziła. Nie rozpoczęła katechezy we wrześniu – przeszła na zwolnienie lekarskie. Z kobieta skontaktował się wydział katechetyczny krakowskiej kurii. W trakcie rozmowy kobieta zadeklarowała, że w przyszłości nie zamierza więcej pracować jako katechetka. Zależało jej jedynie na utrzymaniu etatu w tym roku szkolnym. Dlaczego? Otóż od tego zależeć będzie wysokość świadczeń, które otrzymywać będzie po rozwiązaniu ciąży – żyje w konkubinacie.
Wesprzyj nas już teraz!
Propozycję objęcia połowy etatu – drugie pół miał objąć ksiądz-katecheta skierowany do pracy w tej placówce – katechetka odrzuciła. Kuria nie przedłużyła jej misji kanonicznej, wymaganej do nauczania religii katolickiej w szkole.
Ksiądz dr Krzysztof Wilk, dyrektor wydziału katechetycznego, podkreśla, że proponując kobiecie pół etatu nie wiedział o problemach natury moralnej, w które jest uwikłana. A życie w konkubinacie w przypadku osoby mającej nauczać zasad chrześcijańskiej wiary i moralności, jest – jak podkreśla ks. Wilk – „barierą nie do przeskoczenia”. Dziwić temu może się jedynie „Gazeta Wyborcza”.
Na czym polegać ma „skandal”? Otóż kuria ośmieliła się nie zrealizować zawodowych oczekiwań katechetki, która orzekła, że w przyszłości katechetką być już nie chce. A że żyje w konkubinacie, katechetką być już nie może.
Źródło: „Wprost”, „GW”
mat