3 lipca 2024

Kategoryczne „nie”. To jedyna odpowiedź na związki partnerskie

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Rząd Donalda Tuska chce wprowadzić związki partnerskie. Projekt ustawy prezentowany jest jako wolny od ideologii i mający gwarantować ludziom proste ułatwienia prawne. To tylko sztafaż. Rewolucjoniści chcą w jakikolwiek sposób zakotwiczyć w polskim prawodawstwie związki jednopłciowe, by później iść naprzód, wykorzystując do tego zwłaszcza Unię Europejską. W sprawie związków partnerskich nie można iść na żaden kompromis; jedyną dopuszczalną odpowiedzią jest kategoryczne „nie”.

Rząd Donalda Tuska ogłosił, że projekt ustawy o związkach partnerskich będzie rządowy, ale bardzo „ograniczony”, jakoby wolny od ideologii. Projekt został sprytnie pomyślany, tak, by umożliwić różnego rodzaju centrystom głoszenie, że „nie jest tak źle”, zwłaszcza gdyby porównać się z innymi krajami, choćby z Niemcami. W 2017 roku w Bundestagu przeszła ustawa Ehe für alle – małżeństwo dla wszystkich. Głosami lewicy i sporej części tzw. chadecji wprowadzono jednopłciowe małżeństwa z prawem do adopcji dzieci. Podobne rozwiązania prawne funkcjonują w wielu krajach globalnego Zachodu, również w Stanach Zjednoczonych, które od lat, często w bezczelny sposób, agitują w Polsce za rewolucją LGBT. Na tym tle projekt ustawy o związkach partnerskich przygotowany przez rząd Donalda Tuska wydaje się niegroźny. Żadnych małżeństw, nie ma mowy o adopcji dzieci, nie ma nawet przysposabiania dzieci drugiego z partnerów. Po prostu związek cywilny, który ma ułatwiać dziedziczenie, opiekę zdrowotną. Komu to przeszkadza? Ostatecznie nawet papież Franciszek opowiadał się kilkukrotnie za jakąś formą prawnego uregulowania sytuacji osób żyjących w związkach tej samej płci…

Z taką narracją Czytelnik z pewnością spotka się w wielu centrowych mediach katolickich. To jednak całkowite kłamstwo. Ustawa, którą przygotował rząd Tuska, jest bardzo zła; z dwóch powodów.

Wesprzyj nas już teraz!

Po pierwsze i zasadnicze: związki osób tej samej płci, oparte o relację intymną, są niemoralne jako takie. Państwo, które stanowi prawo w oparciu o katolicką tradycję, nie powinno sankcjonować żadnej niemoralności. Istnienie cywilnych związków jednopłciowych, w jakiejkolwiek formie, jest zgorszeniem i prezentuje ewidentne zło jako dobro. Już tylko w tym sensie mielibyśmy do czynienia z głębokim upadkiem prawodawstwa.

Po drugie dla każdego jest oczywiste, że obecne rozwiązania są w intencji środowisk rewolucyjnych dopiero wstępem do dalszych zmian. Aktywiści homoseksualni indagowani o sprawę przez lewicową prasę mówią, że rozwiązania Tuska ich nie satysfakcjonują, ale dodają: to jednak jest coś, trzeba to przyjąć z radością, bo to początek drogi naprzód. Tak właśnie jest: w Niemczech, od których zaczęliśmy, związki partnerskie wprowadzono w 2001 roku. Szesnaście lat rewolucyjnej roboty – i wprowadzono małżeństwo dla wszystkich. Rewolucjoniści w Polsce chcieliby osiągnąć swoje cele szybciej, ale skoro to politycznie niemożliwe – zaakceptują powolny marsz, byle we właściwą stronę.

Co się stanie, jeżeli ustawa wejdzie w życie? Wybory parlamentarne odbędą się w Polsce w 2027 roku. Nawet jeżeli wygra je szeroko pojęta prawica, woli do wycofania się ze związków partnerskich może zabraknąć. Nie byłby to przecież łatwy proces ze względu na złożoność i powagę sytuacji prawnej wywołanej wcześniejszym wprowadzeniem związków. Dodatkowo można spodziewać się bardzo ostrego oporu Unii Europejskiej wobec ewentualnych planów rezygnacji ze związków. Podejrzewam, że raz wprowadzone – zostaną na długo, niezależnie od tego, kto obejmie w Polsce władzę.

Środowiska rewolucyjne chcą działać szybko, bo mają wrażenie, że pali im się grunt pod nogami. We Francji wybory wygrywa Zjednoczenie Narodowe. W Niemczech rośnie poparcie dla Alternatywy dla Niemiec. W Austrii najpopularniejszą partią jest prawicowa FPÖ. We Włoszech rządy sprawuje Giorgia Meloni. W Stanach Zjednoczonych do zwycięstwa szykuje się Donald Trump. Wiele z tych środowisk – dotyczy to zwłaszcza Francji i USA – nie jest specjalnie wrogie ideologii LGBT; ale kto wie, czy będzie tak zawsze? Francuska i amerykańska prawica akceptuje rewolucję homoseksualną, bo idzie w ten sposób na kompromis z częścią liberalnego estabilishmentu. Jeżeli prawica przejmie najważniejsze ośrodki decyzyjne świata zachodniego, estabilishment będzie się stopniowo zmieniać; a to może oznaczać coraz mniejsze poparcie dla ideologii LGBT. Co więcej, zaostrza się sytuacja na świecie. Globalna konkurencja między państwami wchodzi na nowe tory; coraz otwarciej mówi się o możliwości zbrojnego konfliktu. Wojna wymaga zdrowej moralności: potrzebna jest wysoka dzietność, gotowość do długiej i ciężkiej pracy, zdolność do poświęcenia życia za kraj. Ideologia LGBT we wszystkich tych obszarach jest trucizną. Nawet ci, którzy nie zajmują się tymi tematami na co dzień, dobrze to czują: społeczeństwo prowadzące wojnę nie jest miejscem dla chłopców z zaburzeniami tożsamości płciowej. A przecież oprócz konfliktów zbrojnych państwom zachodnim grożą też wojny domowe związane z imigracją z krajów afrykańskich i azjatyckich. Rewolucjoniści nad Wisłą oraz ich zachodni koledzy rozumieją, że ich moment może wkrótce minąć. Sukcesy, jakie notują od kilkudziesięciu lat w całym świecie, są pokłosiem długiego okresu całkowitego bezpieczeństwa. Ten może się wkrótce skończyć. Dlatego prą do szybkiego zakotwiczenia w polskim prawie związków partnerskich.

Po raz kolejny od grudnia 2023 roku kluczowa pozostaje postawa prezydenta Andrzeja Dudy. Prezydent deklarował, że jest przeciwny związkom partnerskim. Oby tak było rzeczywiście. W tej sprawie nie wolno ulegać szantażowi rewolucjonistów, nawet jeżeli przytaczają na swoje poparcie rozmaite ckliwe historie o rzekomych dramatach osobistych, medycznych czy finansowych. Na poziomie indywidualnym często górują emocje; ale gdy idzie o wspólnotę państwową, musi zatriumfować prawdziwa moralność i porządek. Weto prezydenta Dudy może uratować Polskę przed wprowadzeniem do naszego prawodawstwa bomby z opóźnionym zapłonem. Na taką negatywną decyzję głowy państwa wszyscy musimy liczyć – i zabiegać o jej podjęcie.

 

Paweł Chmielewski

Stanowisko Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi wobec prób legalizacji jednopłciowych związków partnerskich

 

Podpisz apel do polityków PSL:

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij