Katolicyzm jest jak stara mapa prowadząca do skarbu. Wyrzuciłbyś ją tylko dlatego, że jest stara?
To trafne porównanie pochodzi z książki “Rediscover Catholicism. A Spiritual Guide to Living With Passion & Purpuse” (Odkryć katolicyzm na nowo: duchowy przewodnik życia z pasją i celem”), napisanej przez Matthew Kelly, którą rozdaje parafianom archidiecezja bliźniaczych miast Minneapolis i St. Paul w Minnesocie.
Wesprzyj nas już teraz!
Co ciekawe, autor jest czterdziestoletnim mężem i ojcem dwójki dzieci, urodzonym w Australii, a do tego człowiekiem biznesu. Obecnie pracuje dla firmy konsultingowej z Chicago, która współpracowała z największymi firmami na świecie (np. McDonalds czy Pepsi) oraz instytucjami rządowymi. Został on uznany przez „New York Times” za jednego z najbardziej poczytnych autorów motywacyjnych i inspiracyjnych (http://www.matthewkelly.com/). W swojej książce dzieli się swoim strategicznym podejściem naprawczym, mającym pomóc nam w uzyskaniu lepszej wersji samego siebie, a tym samym ulepszenia Kościoła.
Całkiem słusznie tę akcję opłaconą przez parafian otwarto sprytnie 25 grudnia, aby trafić do jednodniowych “katolików” świętujących Boże Narodzenie. Książka uzyskała imprimatur wielebnego Josepha R. Binzera z archidiecezji w Cincinnati w Ohio, zaś wstęp do niej napisał John C. Nienstedt, odważny arcybiskup Minneapolis i St. Paul, zaangażowany w obronę tradycyjnego małżeństwa kobiety i mężczyzny.
Rzeczywiście, jak pisze arcybiskup, jest to “prosta książka o głębokim przekazie” i daje całkiem niezłe wskazówki zagubionym, pogubionym i niedouczonym katolikom. Choć nie jest łatwo napisać książkę do masowego czytelnika, którego poziom nie(do)uctwa jest bardzo zróżnicowany, wielu z nas może znaleźć w niej coś dla siebie. Na ile jednak przemówi w sposób trwały tekstem o ponad 300 stronach o niezbyt porywającym tytule, tego jeszcze nie wiemy. Trzeba przyznać, że napisana jest bardzo prostym, zrozumiałym językiem, żywo i z pasją. Wydaje się dość autentyczna, gdyż zawiera wiele osobistych historii z życia autora i jest wypełniona anegdotami. Nieprzypadkowo jej dystrybucja wiąże się z ogłoszeniem roku 2013 „Rokiem Wiary”. Nie da się ukryć, że bardzo wielu z 67 milionów amerykańskich wiernych od dawna jej potrzebowało. Czy nie okazałaby się również pomocna w Polsce?
Do książki dołączona jest kartka pocztowa umożliwiająca dalszy rozwój wydarzeń. Jej celem jest zainspirowanie ludzi do tworzenia czytelniczych klubów dyskusyjnych (również poprzez stronę internetową: www.signupgenius.com), spotykających się podczas Wielkiego Postu i okresu Wielkiej Nocy. Ma również pomóc w poznaniu lokalnej parafii, zgłębianiu wiary czy nawiązaniu rozmowy z księdzem (kartkę wysyła się z prośbą o taki kontakt). W przyszłości w ramach szerszej akcji mają pojawić się katolickie billboardy i reklamy w telewizji i radio. W ramach ożywiania katolicyzmu przewidywane są również edukacyjne spotkania w kościołach i różne odczyty. Intencja Kościoła i Kelly’ego jest bardzo jasna: przyszedł najwyższy czas, abyśmy sobie przypomnieli kim jesteśmy. Jak pisze, Kościół w USA wydał ponad 2 miliardy dol. na ugodowe załatwienie procesów z powodu grupy niegodnych swojego miana księży, ale nic na podniesienie morale katolików. Musimy się na nowo dokształcać.
Nie wstydzić się Kościoła
Wygląda na to, że poprawienie wizerunku Kościoła nie powinno sprawić większego kłopotu. Dużo gorzej jest z odkrywaniem wiary na nowo. Kelly przypomina, że wbrew temu, co chciałyby nam przekazać media, w katolicyzmie od zawsze tkwił geniusz. To przecież na chrześcijańskiej podstawie powstały państwa. Roli Kościoła dla rozwoju cywilizacji, tworzenia nowoczesnych systemów edukacji i ochrony zdrowia, a także dla kultury nie da się po prostu zignorować. Dodaje, że Kościół jest jednym z największych właścicieli ziemi, jak również jednym z największych obrońców praw człowieka (wszystkich bez wyjątku: ludzi nienarodzonych, chorych, umierających, imigrantów, więźniów..). Każdego dnia Kościół karmi, daje schronienie, ubiera, opiekuje się chorymi, odwiedza więźniów i kształci, nie pytając nikogo czy jest katolikiem. Nie ma na świecie drugiej organizacji, która mogłaby temu dorównać.
W USA Kościół posiada 230 uniwersytetów i koledżów, na których kształci się 700 tys. studentów. Oprócz tego zarządza 637 szpitalami działającymi non-profit, w których leczy się jedna piąta wszystkich pacjentów w kraju. Zarówno system edukacji, jak i ochrony zdrowia dostępny jest dla Amerykanów bez względu na religię. Tylko jedna z katolickich organizacji, Catholic Charities z Chicago dostarcza 2,2 milionów darmowych posiłków rocznie (6027 dziennie). Udziału Kościoła na skalę lokalną, krajową i międzynarodową nie da się opisać w jednym artykule. Gdyby Kościół został zniszczony, tak jak chcą jego wrogowie, doprowadziłoby to do katastrofy na ogromną skalę, z którą politycy nie daliby sobie rady. Jednak to nie społeczne zaangażowanie pozostaje najważniejszą rolą Kościoła. Chodzi o przekazywanie wiary, a tu jest dużo do zrobienia.
Kościół w opałach
Jak pisze Kelly, za 15 lat w USA połowa parafii nie będzie miała własnego, stałego księdza. Brakuje zarówno kościelnych, jak i świeckich przywódców, którzy byliby rozpoznawalni w skali krajowej. Gdzie są ludzie odważni, gotowi występować w imieniu Kościoła i pociągać za sobą ludzi? Kryzys widać było również podczas wyborów prezydenckich, kiedy to katolicy (w USA jest ich 67 milionów, o 15 milionów więcej niż potrzeba do elekcji) wybrali na prezydenta Obamę – człowieka, który zmusza katolików do finansowania sterylizacji, antykoncepcji i środków czysto poronnych i ma w nosie nie tylko wolność religijną, ale chrześcijaństwo w ogóle. Kościół słusznie zauważył, że stracił swoich wiernych, którzy głosują zupełnie nie po katolicku, a wręcz antykatolicko. Oprócz tych eufemistycznie mówiąc zagubionych wiernych, w USA jest również ponad 30 milionów byłych katolików. Wielu z nich domaga się wprowadzenia zmian w Kościele, do którego nie przystają, zamiast zmieniać siebie.
Częściową winę za to- jak wynika z książki Kelly’ego, ponosi katolicki system kształcenia, który doprowadził do tego, że szkoły niższego szczebla, a także uniwersytety wypuszczają z nich masy osób, którzy o wierze wiedzą niewiele (Czy nie warto porównać z absolwentami i wykładowcami KUL?). Jak sugeruje Kelly- to tam młodzi powinni być wystawieni na debaty na palące (katolickie sumienia) kwestie, jak np. antykoncepcja, in vitro czy tzw. małżeństwa homoseksualne oraz być wyposażeni w narzędzia pomagające im w dochodzeniu do prawdy.
Warto również zdać sobie sprawę, że i my jesteśmy częścią wygodnickiej kultury świeckiej, staliśmy się częścią kultury pozorów i oszustwa. Nie jesteśmy wolni od egoizmu, materializmu, czy lenistwa. Przyszła pora, aby przestać marudzić i szemrać, ale popracować nad własną katolicką tożsamością i dyscypliną. Możemy być źli i sfrustrowani, obrażeni na Kościół, ale jeśli nie zgadzamy się z pozycją Kościoła na wyżej wymienione kwestie, może warto najpierw zapoznać się z tym co dokładnie Kościół (i dlaczego) na ten temat mówi? Do tego celu powstała m.in. współgrająca z książką strona internetową www.rediscover-faith.org, gdzie wierni znajdą wyjaśnienie stanowiska Kościoła w wielu sprawach społecznych.
Katolicka dyscyplina
Nie da się ukryć, że lista pretensji do Kościoła bywa długa. Czasem mówimy, że msza nas nudzi, a może czujemy tak, bo nasze życie duchowe jest nudne tylko i wyłącznie z naszej winy? Jeśli nie mamy pojęcia, co dzieje się w częściach mszy, to może warto się do niej przygotować? Nabyć własny mszał. Przeczytać Ewangelię zanim pójdziemy do kościoła. Zacząć prowadzić swój prywatny Dziennik Mszalny z myślami, cytatami z mszy, które do nas przemawiają. Pora również powrócić do spowiedzi (najlepiej w wybranym z góry dniu w danym miesiącu), zwiększyć ilość czasu poświęconego na modlitwę (najlepiej codziennie w kościele przed Najświętszym Sakramentem, jeśli nie 10 minut w domu) i czytania Biblii (ci, którzy jeszcze tego nigdy nie zrobili, aby się nie przytłoczyć, powinni zacząć od Ewangelii). Dlaczego nie spróbować postów jako duchowego zbliżenia, a nie tylko fizycznego ćwiczenia woli (czy dla odchudzania)? Przeprosić się z „nudnym” różańcem. Poświęcić 15 minut na duchową lekturę. Czy to rzeczywiście przekracza nasze możliwości? Pomysły na większe zaangażowanie można znaleźć tutaj: http://dynamiccatholic.com/.
Prawdą jest, że wielu z nas nie rozwija żadnej dyscypliny. Chcielibyśmy raczej pójść na religijną łatwiznę. A esencją katolicyzmu jest dynamiczna transformacja. Jak pisze Kelly, chodzi o odnalezienie najlepszej wersji samego siebie. Potrzebna jest praca nad charakterem, który determinują nasze codzienne nawyki. Czas wprowadzić te dobre, w których będziemy wzrastać. Mamy być przecież rozpoznawalni po uczynkach. Przypomina, że celem życia chrześcijanina jest dążenie do świętości, którą wypracowuje się systematyczną pracą krok po kroku ku lepszemu. Aby dodać nam otuchy, przypomina, że nawet pierwsi chrześcijanie nie byli bez wad. Mamy wielu świętych, których drogi moglibyśmy studiować, ale nie czytamy ani książek napisanych przez świętych, ani ich biografii. A mamy przecież ich naśladować. Jak tłumaczy- lepiej spędzić wieczór w towarzystwie nieżyjącego już świętego, który poprowadzi nas do prawdziwego życia niż z żywym przyjacielem, który nie ożywi naszego życia duchowego.
Ewangelizacja
Naszą misją powinno być również otwarcie na ludzi i przyprowadzenie ich do Kościoła. Tu jest chyba z nami naprawdę źle. Na poziomie lokalnej parafii Kelly sugeruje zapraszanie niekatolików do programów niekoniecznie związanych z religią, np. pomocy dla bezrobotnych, kursów dla zadłużonych, itp., aby przyciągnąć ludzi. Jednak najbardziej poleca strategię indywidualnego dotarcia do pojedynczych osób, często tych, którzy z Kościoła odeszli, poprzez wzmacnianie przyjaźni. Proponuje najpierw przez miesiąc modlić się za bliskich i przyjaciół, a potem zaprosić ich na towarzyskie spotkanie (odnowienie przyjaźni). Kolejnym krokiem mogłaby być praca w ramach wolontariatu w schronisku dla bezdomnych czy podobnej instytucji. Jak wyjaśnia- dopiero po wzbudzeniu dzięki temu wzajemnego szacunku i nawiązaniu bliskości tworzą się właściwe okoliczności do rozmowy o duchowości i bliskości z Bogiem.
Na świecie jest ponad miliard katolików. Wyobraźmy sobie jaką świat mógłby przejść transformacje, gdyby choć 1 procent z nich przeszedł swoją ku świętości? Czy nie pora zapytać się, a jaki my właściwie mamy wkład w to, żeby Kościół był w lepszej formie? Pora wyciągnąć pogniecioną mapę z kieszeni, zdmuchnąć z niej kurz, może nawet wyprasować. I z niej naprawdę korzystać każdego dnia. Kto się skusi?
Natalia Dueholm