Josef Seifert, austriacki filozof katolicki i bliski przyjaciel papieża Jana Pawła II wyraził nadzieję, że Franciszek usunie „obiektywnie” heretyckie stwierdzenia z adhortacji powstałej po Synodzie o Rodzinie Amoris laetitia, by uniknąć „schizmy”, „herezji” i „pełnego rozłamu w Kościele”.
W wywiadzie udzielonym stacji Gloria.tv Seifert wyjaśnił, że istnieją cztery wnioski, które można wyciągnąć z lektury „Amoris laetitia”. – Te cztery wnioski są diametralnie różne i dlatego myślę, że trzeba wyjaśnić, jaka jest ich prawdziwa interpretacja – stwierdził.
Wesprzyj nas już teraz!
– Pierwszy wniosek jest taki, że osoby przyjmujące Komunię Świętą, będąc obiektywnie w stanie grzechu śmiertelnego, dopuszczają się świętokradztwa. Jednak przypis nr 351 znajdujący się w adhortacji papieskiej niejako otwiera im drzwi prowadzące ku temu świętokradztwu – wyjaśnił filozof. – Można powiedzieć, że tekst nie jest dokumentem Magisterium, jak podkreśla kardynał Burke, to znaczy, że nie jest to dokument, który mógłby zmienić Katechizm Katolicki i ponad dwutysięczną tradycję dyscypliny sakramentalnej wskutek kilku słów – mówił uczony. Dodał, że chociaż adhortacja próbuje coś zmienić, de facto nie zmienia niczego.
Drugi wniosek jednak jest „radykalnym przeciwieństwem”. Seifert zasugerował, że teraz „każda para, wszyscy homoseksualiści, wszystkie lesbijki, wszyscy cudzołożnicy, wszyscy żyjący w nowych związkach, pary, które nie zawarły związku małżeńskiego są mile widziani przy Stole Pańskim”. Filozof zauważył, że taką wykładnię w istocie przyjęli na przykład biskupi Filipin, którzy wydali specjalne oświadczenie w tej kwestii. – Taka interpretacja nie jest zgodna z tym, co Papież miał na myśli i nie może oznaczać, tego co Ojciec święty sądzi, ponieważ prowadzi ona do niezliczonych świętokradztw, do udzielania Komunii wszelkiego rodzaju ciężkim grzesznikom. Umożliwienie tego otwiera drzwi do przekształcenia Kościoła – świątyni Boga – w świątynię szatana – podkreślił uczony.
Seifert wezwał Ojca Świętego do przyznania, iż taka interpretacja adhortacji jest „fałszywym rozumieniem nauczania Kościoła”.
Trzeci wniosek dotyczy możliwości udzielania Komunii po tak zwanym rozeznaniu z udziałem kapłana własnej sytuacji przez pary rozwiedzione, żyjące w kolejnych związkach. – W jaki sposób należy to interpretować? – pytał Seifert. – Czy ksiądz może powiedzieć jednemu cudzołożnikowi: „jesteś dobrym cudzołożnikiem, bardzo pobożnym człowiekiem, więc masz moje rozgrzeszenie bez konieczności zmiany swojego życia”, a następnie osoba taka dopuszczana jest do Komunii Świętej? Potem przyjdzie kolejny cudzołożnik i kapłan mu powie: „ty jesteś prawdziwym cudzołożnikiem. Musisz nie tylko wyznać swoje grzechy, ale zmienić całe swoje życie. Dopiero potem będziesz mógł przystąpić do Komunii”. Czyli, jak to naprawdę powinno się interpretować? – dopytywał filozof.
Uczony wyjaśnił, że ten zapis w adhortacji „wydaje się całkowicie nie na miejscu” i może przynieść „katastrofę duszpasterską”. Do tekstu papieskiej adhortacji wkradł się „fałsz logiczny”: od jednego rozwodnika będzie wymagało się czystości, a innemu pozwoli się na uporczywe trwanie w grzechu ciężkim. Problem logicznego fałszu polega na tym, że zakłada się, iż jeśli dana osoba „nie rozumie, że to, co robi jest złe, traktowana jest tak, jakby była niewinna. Nie zauważa się natomiast, że jej ślepota odnośnie czynów nieczystych, których się dopuszcza, w gruncie rzeczy jest ciężkim grzechem.
Według Seiferta czwarta możliwa interpretacja Amoris laetitia jest taka, że ludzie będą mogli sądzić „z czystym sumieniem”, iż ich pierwsze małżeństwo było nieważne, nawet jeśli sąd kościelny stwierdził inaczej, a zatem uznają, że będą mogli się rozwieść i ponownie „ożenić”, w dodatku korzystając z sakramentów w sytuacji utrzymywania stosunków seksualnych z partnerem z ich drugiego związku. – Takie kwestie nie mogą być pozostawione do rozstrzygania przez sumienie jednostki, aby ocenić, czy jej/jego małżeństwo było ważne, a także nie można zezwolić, by o tym decydował jeden ksiądz, ponieważ dochodzenia w sprawie zaistnienia lub nie sakramentu małżeństwa wymagają starannego śledztwa i to jest dokładnie zadanie dla sądów kościelnych – wyjaśnił uczony.
Seifert zauważył ponadto, że przekonanie, iż dana osoba może uznać w swoim sumieniu, iż jej małżeństwo było nieważne, zostało potępione przez Sobór Trydencki, a zatem nie jest w harmonii z nauczaniem Kościoła.
To jest „obiektywnie heretyckie” zastrzeżenie, tak samo jak sugestia, zawarta w Amoris laetitia, że ludzie mogą „uznać, iż wolą Bożą jest, by żyli w cudzołożnym związku”. Tymczasem – jak zaznaczył – jest to sprzeczne z dogmatami Soboru Trydenckiego i wyraźnie zaprzecza „Veritatis Splendor” oraz innym dokumentom Magisterium.
Seifert podkreślił, że Papież dopuścił się „heretyckich stwierdzeń”, które po po prostu muszą być cofnięte. – Mówi, że nikt nie jest potępiony na zawsze, co w pewnym kontekście można interpretować na różne sposoby, ale trudno nie tłumaczyć tego jako zaprzeczenie istnienia piekła – powiedział. Dodał, że Chrystus „ostrzega nas przed wielkim i prawdziwym niebezpieczeństwem wiecznego potępienia”, podobnie jak mówiła o tym wielokrotnie Najświętsza Maryja Panna w objawieniach zatwierdzonych przez Kościół. – A zatem – tłumaczył – niejako zaproszenie papieskie, by ludzie znajdujący się w stanie grzechu ciężkiego przyjmowali sakramenty i jednoczesne stwierdzenie, że nikt nie może być skazany na wieczne potępienie, myślę, że rodzi ryzyko interpretacji, która będzie zaprzeczała możliwości potępienia.
Zdaniem Seiferta, Franciszek musi przede wszystkim wyjaśnić, że nie chciał zaprzeczyć istnieniu piekła, ponieważ „wiele osób tak rozumie jego stwierdzenie i Ojciec Święty powinien jasno powiedzieć, jaka prawda zawarta jest w Ewangelii”. Jeśli Papież nie wypowie się w tej sprawie, to zdaniem uczonego istnieje „wielkie niebezpieczeństwo schizmy”. – Aby uniknąć schizmy i herezji oraz kompletnego rozłamu w Kościele, myślę, że jest to konieczne, by Papież … powiedział o tych problemach i odwołał wcześniejsze stwierdzenia – zastrzegł Seifert.
Niejasne określenia zawarte w adhortacji Amoris laetitia zaalarmowały także wielu innych uczonych katolickich. Robert Spaemann, wiodący niemiecki profesor filozofii i bliski przyjaciel emerytowanego papieża Benedykta XVI, a także dr Jude P. Dougherty, emerytowany dziekan Szkoły Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Ameryki, wyrazili poważne obawy związane z możliwością błędnej interpretacji dokumentu papieskiego.
Źródło: lifesitenews.com
AS