Osoba, która akceptuje i broni moralnych prawd wiary, niekoniecznie jest „konserwatywna”. Ona jest po prostu chrześcijaninem. Osoba, która odrzuca te prawdy, nie jest „liberalnym chrześcijaninem”. W ogóle nie jest chrześcijaninem – pisze Matt Walsh, amerykański pisarz i bloger, w nawiązaniu do kolejnego kryzysu, który wstrząsnął ostatnio Kościołem.
„Wiele słyszymy o tym, że obecny spór w Kościele katolickim ma charakter ideologiczny. Jak mówią media, konserwatywni katolicy atakują papieża, a postępowi katolicy bronią go przed napaścią zła. Jest to absurdalne z wielu powodów, zaczynając od tego, że kontrowersje dotyczą współżycia seksualnego oraz molestowania. To nie ma nic wspólnego z ideologią. Ale to ujęcie problemu wynika z jeszcze głębszego fałszu – że coś takiego jak postępowy katolicyzm lub postępowe chrześcijaństwo istnieje lub może istnieć” – zauważa na wstępie autor.
Wesprzyj nas już teraz!
Matt Walsh zwraca uwagę, że przypinane poszczególnym stronom sporów łatki: „konserwatywny” i „postępowy” używane są przede wszystkim w przypadku dyskusji na tematy związane z moralnością obyczajową, w tym z homoseksualizmem.
„Nie może być konserwatywno-liberalnego podziału na podstawowe moralne nauki chrześcijaństwa. Jest tylko ich chrześcijańskie rozumienie oraz nie-chrześcijańskie rozumienie. Osoba, która akceptuje i broni moralnych prawd wiary, niekoniecznie jest konserwatywna. Ona jest po prostu chrześcijaninem. Osoba, która odrzuca te prawdy, nie jest liberalnym chrześcijaninem. W ogóle nie jest chrześcijaninem” – czytamy w artykule zatytułowanym: „Postępowe chrześcijaństwo nie istnieje” (There Is No Such Thing As 'Progressive’ Christianity).
„Nie jestem teraz zainteresowany dyskusją, czy chrześcijaństwo ma rację co do homoseksualizmu, czy w ogóle ludzkiej seksualności. Chodzi po prostu o to, że chrześcijaństwo naucza na ten temat, i jeśli chcesz być chrześcijaninem, nie możesz się z tym nie zgodzić” – podkreśla Walsh. Wymienia przy tym niektóre fragmenty Pisma Świętego, potępiające seksualne akty pomiędzy osobami tej samej płci (1 Kor 6: 9-11, Rz 1: 26-27, 1 Tm 1:10, Księga Kapłańska, Księga Rodzaju).
„Jezus Chrystus (…) naucza, że małżeństwo ma miejsce, gdy mężczyzna i jego żona spotykają się i stają się jednym ciałem. To jest ustalona doktryna, pochodząca bezpośrednio od samego Syna Człowieczego. Nie jest to doktryna liberalna ani doktryna konserwatywna. To jest po prostu prawda. Chrześcijanin musi zaakceptować, że jest to prawda, ponieważ pochodzi od Tego, który sam jest Prawdą” – przypomina autor.
„Jeśli jesteś chrześcijaninem z progresywnym poglądem na małżeństwo i seksualność, ma miejsce jedna z trzech ewentualności:
1) Nie wierzysz, że Biblia jest wiarygodnym źródłem prawdy moralnej.
2) Nie wierzysz w to, co Ewangelia mówi o słowach Chrystusa.
3) Wierzysz, że Jezus był człowiekiem tamtych czasów, któremu brakowało pełnego zrozumienia małżeństwa i seksualności” – podkreśla Walsh.
„(…) nie ma debaty na temat podstawowych nauk moralnych wiary. Albo je akceptujemy, albo nie. A jeśli ich nie przyjmujemy, nie akceptujemy wiary” – czytamy w konkluzji tekstu.
Źródło: dailywire.com
RoM